Poprzednie częściBez tego nie było tu nic I

Bez tego nie było tu nic III

Dzień był upalny, lecz słońce przysłaniały chmury. Na rynku znajdowało się sporo kupców próbujących wcisnąć swe towary obojętnym przechodniom, którzy z grzeczności jedynie potakiwali i szli dalej. Wśród panującego gwaru dało się słyszeć jak ktoś wesoło gra na skrzypcach i flecie.

-Moja kiełbasa! Łapcie go! -jednak nikt nie ruszył w pościg, taka już leniwa natura miejscowych.

 

Vaus rozliczał się z piekarzem.

-No, widzi pan... południe, a ja już zdążyłem kupić jedzenia na kilka dni! I to bardzo tanio.

-Nie zapominaj chłopcze, że duża część tego to resztki, prawdopodobnie z przed kilku dni -piekarz spojrzał na niego z politowaniem.

-Nie, nie wszystko. Ta miła pani obok-

-Leżało tam od tygodnia.

-Ale tamten siwy dziadzio co sprzedaje ciastka nie mógł-

-To darmowe próbki -roześmiał się.

-Pańskie chleby są świeże, prawda? -jęknął Vaus pocierając dłonią czoło.

-Tak. Spójrz tylko na cenę!

-Ta... - Vaus zwiesił ramiona.

-Właśnie, zazwyczaj kręci się wokół ciebie dwójka dzieciaków -uśmiechnął się półgębkiem - która to ich matka? -spytał cicho, wpatrując się w niego.

-N-nie! -wzdrygnął się Vaus - to moje rodzeństwo- spochmurniał - ciekawe gdzie ich poniosło...

Z dachu spadło kilka kamyków, beczki ze straganu obok przewróciły się.

-Złodziej!

Vaus zesztywniał i przełknął ślinę.

-Uhm...to ja już pójdę -wymamrotał nerwowo i pobiegł w głąb targowiska.

Piekarz pokręcił z westchnieniem głową, wracając do swojej pracy.

 

Ruux skoczyła na skrzynkę, potem na jeszcze jedną i kolejną, coraz wyżej, aż znalazła się na kamiennym

budynku, z którego widać było prawie pół miasta. Wzięła głęboki wdech, sprawdziła czy skradziona wędlina znajduje się w kieszeni, rozłożyła ręce na boki dla lepszej równowagi, przymknęła oczy w skupieniu i zaczęła przechadzać się po drewnianej belce, łączącym ten dom ze stojącym na przeciwko.

Z ulicy przyglądali się jej ludzie, niektórzy pokazywali ją palcami. Musiała powstrzymać parsknięcie. Na takiej wysokości groziłoby to upadkiem ze skutkiem śmiertelnym. Głowa wysoko, noga za nogą, lewa, prawa, lewa, prawa. Koniec.

Usiadła na dachu, rozplątując grubą linę, którą nosiła przy pasie. Zawiązała ją na belce i skoczyła, ku jej zaskoczeniu, prosto w ramiona brata.

-Dziewucho, co ty wyprawiasz?! -Vaus trzymał ją pod pachami, a że był od niej dużo wyższy i silniejszy, Ruux mogła jedynie bezradnie machać nogami w powietrzu i próbować się wyrwać.- mówiłem, jak kraść kiełbasę to nie stąd, tutejsza źle działa na mój żołądek...

Ruux przestała się wyrywać i spojrzała na niego ze złością.

-A kto każe ci ją jeść? -warknęła.

Vaus zmierzył ją chłodnym wzrokiem, postawił na ziemi i pomaszerował energicznie w stronę domu.

-DOBRA! -krzyknęła siostra i odeszła w drugą stronę.

Ledwo przeszła parę metrów, a zza zakrętu wybiegł wprost na nią rozgniewany kupiec, wygrażając pięścią.

-Ty mała!

Stanęła jak wryta, po czym obróciła się na pięcie i pognała co sił w nogach by dogonić brata.

Wpadła na niego, prawie go przewracając. Wcisnęła zdziwionemu Vausowi kradzione jedzenie w dłoń i ukryła się pod jego płaszczem, naciągając go na głowę.

-Ruuuuuux...? -jęknął zirytowany.

-Cii!

-Co ty-

-Cicho!- fuknęła.- patrz i bądź cicho.

Przewrócił oczami.

-Juuuż?

Spod płaszcze wychyliła się głowa Ruux. Spojrzała na niego, rozejrzała się wokoło i z powrotem schowała pod płaszczem.

-Dobra brat, do bazy!

Vaus wzruszył ramionami i podreptał w stronę domu.

Zaczynało się ściemniać. Liście na drzewach szeleściły cicho.

Gdy w końcu dotarli, Vaus uniósł rękę by otworzyć drzwi, uprzedził go jednak Astel, o mało nie uderzając brata w twarz. Usta zakrywała mu wyblakła, brudna różowa chusta. Wyglądał na złego.

Opuścił chustę na brodę i spojrzał pytająco na Vausa.

-No...hehe...widzisz- uśmiechnął się, podrapał w kark i zerknął kątem oka na siostrę, potem na Astela, robiąc poważną minę.- Ukhm, zrozum. Nie da się tak po prostu ukraść kiełbasy.

 

(A/N)

 

Nijak to się ma do fabuły, ale nie można skakać od razu od jednego wielkiego zdarzenia do drugiego :D

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania