bez tytułu
nawet jak nie za bardzo przepadasz za ludźmi
to gdy w duszacy od skwaru dzień
kiedy twoja skóra oblana jest potem
koszulka jakby nie chciała cię opuścić
autobus jak konserwa nabrzmiała
od zepsutych ryb
wychodzisz na Dwernickiego
niebo przykrywa czarna zasłona
Bóg grzmi nad grzesznymi myślami
i chcę nas wszystkich utopić
jak zwykle nieskutecznie
przed chwilą ich nienawidziłeś
mokrych od potu
nagle ich lubisz
mokrych od deszczu
pod jednym przystankiem
dziwią się
gadają
i cieszą
jak dzieci
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania