***

Każdy dzień dla kogoś coś znaczy, ale nie dla mnie...

Podobno należy korzystać z życia i się nim cieszyć.

Takie gadanie.. Ja uważam inaczej.

Codziennie rano, kiedy otwieram oczy, zastanawiam się, czy dożyję jutra.

To uczucie, kiedy ten dzień może być ostatnim, jest nie do opisania.

Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora i „mało” mi zostało, moje życie tak naprawdę straciło sens.

Wszyscy wokół starali się mnie pocieszać (takie brednie )

Zastanawialiście się kiedyś, co jest dla was najważniejsze?

Co jest sensem waszego życia?

Zapytałam kolegę, co chciałby zrobić, gdyby dowiedział się, że zostało mu kilka dni życia. Sama się nad tym zastanawiam. Odpowiedział, że po prostu by się zabił. Hmm.. No w sumie po co się męczyć

Jednak, kiedy w życiu pojawia się ten jedyny myślisz o nim, zastanawiasz się co robi, gdzie jest, z kim jest. Jest dla ciebie kimś ważnym i trochę liczysz na jego wsparcie. Mówisz mu, że umierasz, a on Cię olewa. (załamać się to nie jest najlepsze wyjście) Doszłam do wniosku, że skoro i tak mam mało czasu, to może należałoby żyć chwilą, tym, co jest teraz i tu, a nie tym co będzie lub było! (taka pierwsza i ostatnia minuta)

Jednak nadal nie wyjaśnione jest to, co robić. Odliczać dni do śmierci? Załamać się? Niiee, no żyć normalnie się nie da, więc co dalej? Zawsze można wierzyć w to, że istnieje życie po śmierci. Chodzenie do szkoły nie pomaga, i tak wszyscy Ci współczują i nie pomagają, tylko dołują mówiąc „Będzie dobrze, jestem z Tobą”, „Pomogę Ci, nie przejmuj się”. Nie, to jednak nie pomaga. A może złotym środkiem jest przelewanie złości, smutku i przemyśleń na papier.? Może kiedyś ktoś to przeczyta i postara się zrozumieć, co czułeś?

To są tylko takie domysły. Nie mam odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie ze śmiercią...

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • elenawest 06.01.2016
    Ehhh, znów masa błędów:

    "Każdy dzień dla kogoś coś znaczy, ale nie dla mnie..(...)
    Podobno zależy korzystać z życia i się nim cieszyć.
    Takie gadanie..(...) Ja uważam inaczej.
    Codziennie rano(,) kiedy otwieram oczy(,) zastanawiam się(,) czy dożyje jutra,(.)
    (To)to uczucie(,) kiedy ten dzień może być ostatnim(,) jest nie do opisania.
    Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora i „mało” mi zostało, moje życie tak naprawdę straciło sens.
    Wszyscy wokół mnie starali się mnie pocieszać (takie za brednie )- co to są "takie za brednie"?
    Zastanawialiście się kiedyś, co jest dla was najważniejsze?
    Co jest sensem waszego życia?
    Zapytałam kolegę(,) co chciałby zrobić(,) gdyby dowiedział się, że zostało mu kilka dni życia. (sama się nad tym zastanawiam)-bez nawiasu, tylko z wielkiej litery jako nowe zdanie. Odpowiedział, że po prostu by się zabił. (Hmm.. No w sumie po co się męczyć)-tak samo
    Jednak(,) kiedy w życiu pojawia się ten „jedyny”(zbędny cudzysłów)(,) myślisz o nim, zastanawiasz się(,) co robi?(bez pytajnika, ale z przecinkiem) gdzie jest?(tak samo) z kim jest? Jest dla ciebie kimś ważnym i trochę liczysz na jego wsparcie. Mówisz mu, że umierasz(,) a on Cię olewa. (załamać się to nie jest najlepsze wyjście) Doszłam do wniosku, że skoro i tak mam mało czasu(,) to może należałoby żyć chwilą, tym(,) co jest teraz i tu(,) a nie tym(,) co będzie lub było!!(jeden wykrzyknik) (taka pierwsza i ostatnia minuta)
    Jednak nadal nie wyjaśnione jest to, co robić?(zbędny pytajnik) Odliczać dni do śmierci? Załamać się? Niiee, no żyć normalnie się nie da, więc co dalej? Zawsze można wierzyć w to, że istnieje życie po śmierci. (bezsens)-(tewtrącenia w nawiasie to jest właśnie bezsens) Chodzenie do szkoły nie pomaga, i tak wszyscy Ci współczują i nie pomagają(,) tylko dołują mówiąc „Będzie dobrze, jestem z Tobą”, „Pomogę Ci, nie przejmuj się”. NIE(,)(nie pisz wyrazów z capslockiem) to jednak nie pomaga. A może złotym środkiem,(bez przecinka) jest przelewanie złości, smutku i przemyśleń na papier.(?) Może kiedyś ktoś to przeczyta i postara się zrozumieć(,) co czułeś?
    To są tylko takie domysły. Nie mam odpowiedzi na pytanie(,) jak radzić sobie ze śmiercią....(o jedną kropkę za dużo)"

    No to tak... Niestety duża liczba błędów obniża twój tekst, który ogólnie nie jest taki zły, bo takie przemyślenia ma zapewne większość osób, które muszą się przedwcześnie pożegnać z tym światem. Niemniej jednak, jakoś twoje słowa nie wzbudziły we mnie emocji, pewnie przez te niepotrzebne wtrącenia i krótkie wyrazy.
    Zostawiam 3
  • KarolaKorman 06.01.2016
    Tekst smutny, jeżeli pisany przez życie, że tak to ujmę, to jeszcze smutniejszy :( Nie oceniam, pozdrawiam :)
  • Rasia 06.01.2016
    "Podobno zależy korzystać z życia" - należy*
    "czy dożyje jutra" - dożyję*
    "Wszyscy wokół mnie starali się mnie pocieszać" - bez pierwszego "mnie"
    "Jednak nadal nie wyjaśnione jest to" - niewyjaśnione*
    "pomaga, i tak wszyscy Ci współczują i nie pomagają" - 2x pomaga
    Resztę wypisała elenawest.
    Nie wiem, czy to tekst osobisty czy nie, więc na wszelki wypadek zostawię bez oceny. Mam oczywiście nadzieję, że to tylko fikcja :)
    Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu.
  • Niemampojecia96 06.01.2016
    ''Codziennie rano, kiedy otwieram oczy, zastanawiam się, czy dożyję jutra.

    To uczucie, kiedy ten dzień może być ostatnim, jest nie do opisania.''

    Znam, nie na płaszczyźnie choroby szybko śmiertelnej, ale w przytoczony przez siebie fragment nie tyle; potrafię się wczuć, co go lubię czuć. I tak, jest nie do opisania, lecz u mnie w umyśle nie do opisania obrócone o sto osiemdziesiąt. I kolejny raz widzę wyraźnie; jak kocham krawędzie, ostateczności.

    Kwestia druga. Żyć chwilą, czuć chwilą, jak to rozumieć, jak to czynić, by miało sens większy, niż tatuaż -carpe diem- na nadgarstku trzynastolatki (to też metafora, nie, nie mam nic do trzynastolatek). Hm, to może bardziej skupić się maksymalnie na tym, co jest obecnie. Kiedy siedzisz przed fontanną i żyjesz chwilą, to może żyjesz nią, będąc szumem, drogą, upływem wody w tejże fontannie, powietrzem, którym oddychasz, śniegiem, który czujesz na skórze, zamarzaniem, tworzącą się właśnie parą z ust. Nie dopuszczasz wtedy do swego umysłu czynników, mogących tę chwilę zjebać, jak i jesteś rzeczywiście w stanie maksymalnie oddać siebie teraźniejszości. Nie dzieje się nic, prócz tego, co rzeczywiście się dzieje. Dzieje się to, czemu pozwolisz w sobie się dziać. (Całkowicie pod wpływem przeczytanego tekstu, takie tak sobie przemyślenia, za które nie biorę odpowiedzialności i nie mam pewności, i pozwalam słowom się pisać). Charakteryzuje mnie powiem nieodpowiedzialności i niepewność.

    Co do tekstu: obrany ciekawy kierunek, kontent z tematu. I tyle, nic mniej, nic więcej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania