Bezpieczny poniedziałek

Był ciepły słoneczny poniedziałek. Ja jako 10 letni chłopak biegałem beztrosko po podwórku razem z moim kolegą o krótkich blond włosach, Dawidem. Ubrani lekko w krótkie spodenki, biegamy przez krzaki rosnące w wąskim pasie między garażem a ogrodzeniem. Próbowaliśmy przeskakiwać, lub omijać krzaki pokrzyw które udało nam się wypatrzyć spod większych krzewów. Parzyły nam gołe nogi i obiecywały przypominać o sobie regularnie przez następne kilka dni. Właśnie biegłem za Dawidem, przeciskając się przez najgęściej zarośnięte gałęziami miejsce i wesoło krzycząc do niego. Nagle beztroskę przerwał krzyk z moim imieniem. Moja babcia, oburzona że biegam po dzikich krzakach i narażam się na niebezpieczeństwo, kazała natychmiast do siebie przyjść. Nakrzyczała na mnie za to że niepotrzebnie ryzykuje i coś mi się stanie, po czym wlała mi i kazała nie ruszać się z naszego podwórka. Zrezygnowany, zwinąłem się w kucki i zacząłem płakać.

 

Myślę o tym teraz, siedząc jak zawsze samotny w swoim pokoju. Widziałem ostatnim razem w klubie jak niski, pulchny, roześmiany chłopak zagadywał do prawie dziesięciu dziewczyn. Każda po kolei go spławiała. W końcu ostatnia, szczupła blondynka o kręconych włosach i krótkiej czarnej sukience do połowy ud w której tak kusząco wyglądała, po krótkiej rozmowie wychodzi z nim z klubu. Tyle niepowodzeń i w końcu odnosi sukces.

Siedzę, myślę żeby też spróbować, mi też w końcu kiedyś się uda. Ale mi nigdy się nie uda, nigdy nie będę jak ten chłopak, nigdy nie będę roześmiany ani energiczny. Boje się na sam widok dziewczyny która mi się podoba. Nie chce ryzykować, to nie dla mnie. Chce być bezpieczny.

 

Nagle wracam myślami do tego dawnego poniedziałku. Gdyby nie on, byłbym trochę innym człowiekiem. Chociaż trochę weselej i chętniej podchodziłbym do nowych znajomych, mniej bał się kiedy zagaduje mnie koleżanka przed szkołą. Ufał ludziom że będziemy się dobrze razem bawili i nie nakrzyczy na mnie nikt bez zrozumiałego powodu.

Gdyby babcia nie wtrąciła się w ten słoneczny poniedziałek, nie byłbym bezpieczny. Poparzyłbym sobie mocniej nogi, podrapał kostki, a na sam koniec przewrócił się i rozbił kolano do krwi. Cierpiałbym kilka dni, może tydzień. Ale może nie cierpiałbym tak całe życie.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania