Bezsensowne kłótnie

W małym parku pod drzewami

Ptaki latają stadami

Ludzie siedzą na ławce

Dzieci puszczają latawce

 

Lecz nagle spokój przerywa

Krzyk co głowę urywa

Pani krzyczy na Pana

Że na koszuli plama

 

Nikt nie wie skąd sie tam wzięła

Lecz kłótnia sie zaczęła

 

A to jest niczyja wina

Po co sie tak tu żremy

Dlaczego znów do gardeł swoich skaczemy

 

Po co tutaj nasze kłótnie

Po co nasze złośliwości

Wkońcu wszyscy zbudowani na miłości

 

Dziecko bawi sie zabawkami

Jeździ swoimi autkami

Mama naczynie zmywa

Ojciec po pracy odpoczywa

 

Nagle płacz dziecka w pokoju

Nie ma chwili spokoju

Krzyczy na swego męża

Że ten sie znów opieprza

 

Nikt nie wie o co chodzi

Ale kłótnia sie znów rodzi

 

A to jest niczyja wina

Po co sie tak tu żremy

Dlaczego znów do gardeł swoich skaczemy

 

Po co tutaj nasze kłótnie

Po co nasze złośliwości

Wkońcu wszyscy zbudowani na miłości

 

I dlaczego tutaj stojąc o tym wszystkim mówię

A dlatego że sam czasem sie bezsensownie kłócę

A to jest niczyja wina

Po co sie tak tu żremy

Dlaczego znów do gardeł swoich skaczemy

 

Po co tutaj nasze kłótnie

Po co nasze złośliwości

Wkońcu wszyscy zbudowani na miłości

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • ireneo 2 miesiące temu
    "Wkońcu wszyscy". Całość bełkotliwa jak przytoczona fraza.
    Sobie do gardła skakać?!, no to jeszcze daloby się znieść, ale gdyby - do swoich wzajem....
    A te stada ptaków pod drzewami w małym parku, w zgodzie z latawcami...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania