Bieg

To już końcówka biegu.

Ostatni wiraż

ciągnie się dziwnie długo,

jakby coś nie chciało mnie puścić dalej.

 

Kiedyś znałem ten rytm —

start, krok, oddech, zmiana tempa.

Teraz wszystko się rozmywa.

Nogi wciąż biegną,

ale jakby same.

 

Nie ma już dopingu.

Trybuny ucichły,

świat zniknął za zasłoną pary i zmęczenia.

 

Widzę linię —

choć chyba nie jestem pewien,

czy to meta,

czy tylko złudzenie oddechu

łapanego zbyt późno.

 

Dziwne uczucie:

jakbym znał czas końca,

a przecież nikt go nie podał.

Nie tym razem.

 

Ciało jeszcze walczy,

ale w głowie — cisza.

Nie ma już planów na finisz,

tylko pytanie,

czy dobiegnę

i co czeka tam, gdzie kończy się tor.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania