Bieluśkie półbuty

Z okna, które wybiega na tamto podwórze -

tamto zza murku, który dzielił kamienice -

podglądałam ukradkiem jak w niszy sąsiedztwa

snuło się, tamtych innych, podwórkowe życie.

 

Nie pamiętam imienia, które nosił chłopak

wynoszony na krześle. Śpiewał - pięknie śpiewał.

Rzadko go wystawiali z jego wielką głową -

chorą, a z takim głosem, że dosięgał nieba.

 

Lepiej pamiętam Elkę - siostrę `wodogłowca`.

Bożenę - trochę starszą, a na Elki stopach

po mnie odziedziczone bielutkie półbuty -

lakierki przechodzone, z których już wyrosłam.

 

A potem ich nie było, gdy zmarła im matka

i nie wiem co się stało z chłopakiem i z Elką,

z Bożeną i z butami. Na kręconych schodach

słuchałam, czy nie śpiewa ten, co z głową wielką

 

radosne nosił nuty,

kiedy Elka niosła z dumą

bieluśkie półbuty.

 

______________

Listopad 2014

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grafomanka 9 miesięcy temu
    Tutaj dobrze widać jak łączyć elementy prozy z poezją... w sumie jest od kogo się uczyć, wystarczy chcieć...
  • TseCylia 9 miesięcy temu
    Dziękuję, bardzo.
  • piliery 9 miesięcy temu
    Aż mi serce ścisnęłaś.
  • TseCylia 9 miesięcy temu
    Życie takie wiersze pisze. Dzięki za kom.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania