Bioremediacja

zdzieranie zatrutej ziemi. z włosów, ust, wytrząsanie

jej spod paznokci. w ten sposób pozbywamy się

tego, co naprawdę ważne. i staje się za czysto, zbyt

przejrzyście. nagle widzimy siebie całych w pstrokaciźnie,

w ostrych barwach, z których żadna nie jest szarością.

 

chrzęst pod stopami. rumosz, odłamki układów scalonych,

poszarpane przez wiatr procesory. walka z nowoświecczyzną?

raczej szukanie naprawdę archaicznych form wyrazu,

powtarzanie w kółko: brzask, zapośredniczony

(reszty wolę nie przytaczać,

bo mi język uwięźnie w słowniku),

utwierdzanie się w przekonaniu, że my to ciągle my.

 

chcemy coś przekazać tą klarownością. wizja rysuje się

pośród kwadratowych cieni: chłopiec o pretensjonalnym

imieniu Predestino (przedstawił się telepatycznie)

bawi się czołgiem z kruchego plastiku.

ktoś podchodzi, wytrąca zamaszystym ruchem. karci.

pęknięcia, grymas, odłamana lufa.

 

muszę ci streścić parę książek, ciężkostrawnych filmów

dla niedorosłych, wyznać jeden, drugi sekret.

ale milczę, tym samym wymielam się,

(chyba) parszywieję.

 

dokądś zmierza ten samorozbawieńczy dowcip

bez słów, co sam się opowiada i śmieje do rozpuku,

na piersi dumnego trepa, który najdalej pojutrze

umrze rozsadzony przez nadciśnienie,

strzeli niczym balon,

ciągle błyszczy fałszywa baretka,

której nie odpowiada żaden order.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania