Biskup nie miał żony, dlatego bił monety.
W dawnych czasach, gdzie biskupi mieli moc,
Żył jeden z nich, co nie miał żony, więc bił w dzwon noc.
Lecz dzwonienie to nie wszystko, co robił z zapałem,
Bo choć żony nie miał, to monety bił z maestrią i smakiem.
W wielkiej komnacie, gdzie cisza była jak błogosławieństwo,
Biskup z młotkiem w ręku, tworzył pieniądz z niczego.
Nie bił nikogo, bo przemoc to nie jego droga,
Lecz bił monety, co lśniły jak gwiazdy w nocną porę.
Każda moneta to dzieło sztuki, z wizerunkiem świętych,
Z błogosławieństwem biskupa, co w samotności swe życie spędził.
I choć nie miał kogo bić, to jednak nie był sam,
Bo każda moneta, to jak przyjaciel, co z nim zostanie na zawsze.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania