Bitwa literacka - Kiedy jeden pożera drugiego
Zawsze żył w cieniu. I cień go trawił, trawił kawałek po kawałku. Zanikał, każdego dnia coraz bardziej zatracał się w nicości. Gubił się, bo światło go nie grzało, a jedynie oślepiało. Światło, przez które stał się cieniem. Światło tego lepszego, mądrzejszego, bardziej lubianego.
Jaśniejszego.
Wspomnienia z dzieciństwa zawsze były tymi najbardziej ulotnymi. A jednak, czasami jakiś strzępek, urywek, jakaś migawka, krótki dialog wyryją się w naszej pamięci. Jak pierwszy dzień w szkole, pierwszy uśmiech, pierwszy uścisk dłoni.
– Mam na imię Olek.
Miał też szeroki uśmiech, błyszczące oczy, a z całej jego postaci biło ciepło.
– Dominik.
Uścisnął wyciągniętą dłoń. Tak jak się spodziewał, była ciepła, a uścisk był pewny jak na siedmiolatka.
– Zagrasz ze mną w nogę, Dominik?
– Jasne. – Uśmiechnął się. – Uwielbiam nogę.
Olek wyszczerzył się szeroko.
– Więc oficjalnie zostałeś moim rywalem.
Może jeszcze nie do końca wiedzieli, co to znaczy. Może jeszcze nie byli pewni, na czym to polega. Ale od tego dnia zostali rywalami.
Czwarta klasa podstawówki, mecz siatkówki na WF–ie. Dominik i Olek jak zawsze w przeciwnych drużynach.
– W sporcie piękna jest nieprzewidywalność – powtarzał trener. – Nie psujmy tego.
Ale to Olka wciąż chwalił, że świetnie serwuje, że ścina już całkiem nieźle, że ma przed sobą karierę sportowca. To jemu proponował zawody ze starszymi rocznikami, to jego zapraszał na dodatkowe treningi.
Dominik tylko od czasu do czasu cicho zapytał, czy mógłby przyjść, bo ma wolną godzinę. Trener zgadzał się, zbywał go machnięciem ręki i wracał do rozmowy o koszykówce z Olkiem. Chłopak patrzył na Dominika, a choć nic nie mówił, oboje widzieli to nieme pytanie wiszące w powietrzu.
''Sądzisz, że jesteś dość dobry?''
''A ty?''
Druga klasa gimnazjum, konkurs z chemii i biologii.
Oboje zawsze mieli konika na punkcie tych przedmiotów i zbierali same piątki i szóstki. Ale kiedy nauczyciel ogłosił konkurs to Olka przede wszystkim zachęcał. Dominik zgłosił się sam.
Przygotowywali się do niego kilka miesięcy. Rywalizacja zaczęła się już wtedy.
– Da mi pan jakiś test przygotowujący? – zapytał nauczyciela po lekcji Olek.
Niby mimowolnie zerknął przy tym na Dominika
''Widzisz? Ja się staram bardziej.”
– Też poproszę. – Dominik też podszedł do nauczyciela. – Właściwie to mam w tygodniu dużo wolnego czasu, więc gdyby pan mógł, to prosiłbym o dwa.
''To ja się staram bardziej.''
– To może ja też dam radę z dwoma. – Olek uśmiechnął się wesoło, nauczyciel uśmiech odwzajemnił.
– Dobrze, dobrze… Jak cudownie gdy uczniowie są tacy ambitni. A, właśnie, w maju będzie jeszcze jeden konkurs, zespołowy. Moglibyście wziąć w nim udział razem, jako drużyna. Bo kolegujecie się, prawda?
– Oczywiście – powiedział Olek.
Dominik pokiwał głową. Przecież tak właśnie było. Byli w jednej klasie. Mieli wspólne hobby, chodzili na te same zajęcia, nigdy nie kłócili się otwarcie. Więc dlaczego nie potrafił powiedzieć tego na głos?
Trzecia klasa gimnazjum, zakończenie roku szkolnego.
Dominik dyskretnie przyglądał się Olkowi. Wszyscy byli uroczyście ubrani, jednak chłopak wyraźnie się odznaczał otoczony wianuszkiem dziewczyn.
''Więc i na tej płaszczyźnie z tobą przegrałem.”
Olek podchwycił jego spojrzenie. Powiedział coś do koleżanek i skierował się w jego stronę.
Dominik zaklął cicho, ale odwzajemnił uśmiech, który kolega mu posłał. Nie miał ochoty z nim rozmawiać. Nie wtedy. Nie tego dnia. Wystarczyło, że Olek przyćmił go już ilością nagród i dyplomów, jakie dostał. Nawet dyrektor go pochwalił podczas przemówienia. A teraz absolut szedł w jego stronę z uśmiechem, ale nie triumfalnym, czy złośliwym, po prostu uśmiechem, jakim obdarza się przyjaciela.
– Hej – powiedział krótko. Jakby nieśmiało, jakby ze skrępowaniem, a jednak w jakiś sposób pewnie.
– Cześć – odpowiedział Dominik. Przez chwilę po prostu patrzyli na siebie, Olek z głupim uśmiechem na ustach, Dominik wciąż poważny. – Chciałeś coś? – zapytał w końcu. – Czy po prostu na mnie popatrzeć.
Olek zaśmiał się cicho.
– No tak, zamyśliłem się, przepraszam – mruknął. – Chciałem zapytać, może to trochę bezpośrednie, ale ile masz punktów? No wiesz, do liceum.
Poczuł, jak robi się czerwony.
– Co ci do tego? – miał ochotę odpowiedzieć.
– Sto dziesięć – mruknął jednak zamiast tego.
– O, to dobrze. Wiesz, za sam test było sto, więc sto dziesięć to bardzo dobry wynik. Raczej się nie musisz martwić, że gdzieś cię nie przyjmą – zauważył wesoło Olek.
– A ty? Ile masz? – Dominik spojrzał na niego ponuro.
Ku jego zdziwieniu Olek wydawał się zakłopotany. Ale skromność to też zaleta. Jakże mógłby jej nie mieć.
– Sto dwadzieścia.
Śmiech sam wyszedł, wydobył się, wyrwał z ust Dominika. Nie widział w sytuacji nic zabawnego, a jednak nie mógł się opanować, tylko stał przed nim i śmiał się bez opamiętania.
Nic zabawnego. Tylko beznadzieja.
Kiedy w końcu się uspokoił, nawet nie patrzył na Olka, tylko odwrócił się i odszedł. Chłopak chyba coś jeszcze mówił, ale Dominik już nie słuchał. Po prostu szedł przed siebie, dalej.
''O co ci chodzi?''
''Mam dość.''
Druga klasa liceum, zajęcia szkolnego klubu koszykówki
W pierwszym składzie byli tylko trzecioklasiści, nie dlatego, że byli najstarsi, po prostu grali najlepiej. Jednak kapitan drużyny i tak za każdym razem ogłaszał, kto będzie grał w kolejnym meczu, przy wszystkich zawodnikach.
– Marcin, Adam, Kamil, Igor i ja – wyliczał, stojąc przed ustawionymi w rzędzie członkami drużyny.
– Żadna nowość – mruknął Olek do Dominika.
Tylko oni ze swojej klasy ćwiczyli koszykówkę, więc na treningach często kręcili się razem. Dominik skinął głową.
– Ale ja mówiłem, że nie mogę! – zawołał nagle Igor. Wszyscy na niego spojrzeli. – Mam ważny test w tym tygodniu, muszę się uczyć.
Kapitan westchnął i przejechał wzrokiem po twarzach reszty. Zawiesił dłużej wzrok na Olku.
– Ty – powiedział. – Będziesz wyjściowym.
Olek skinął głową, Dominik tylko zacisnął dłonie w pięści. Wymienili spojrzenia, ale choć w oczach Dominika nie było złości, a Olek nie patrzył triumfalnie, powietrze między nimi aż iskrzyło.
''Znowu.''
''Zacznij starać się bardziej''
Olek nie był złośliwy. I to było najgorsze. Był po prostu lepszy.
Trzecia klasa liceum, niedługo przed studniówką. Korytarze w szkole pełne były biegających wciąż ludzi i wciąż powtarzającego się ''Pójdziesz ze mną?''
Dominik wiedział już, kogo zamierzał zaprosić. Ania zawsze mu się podobała, była bystra, miła, zabawna.
I już do niej szedł. Stała na drugim końcu korytarza, więc stawiał krok za krokiem, czując, jak mocno biło mu serce i pociły się dłonie.
''Zgodzi się, czy nie zgodzi? Kocha, lubi, szanuje?''
– Nie zgodzi się.
Rozejrzał się w poszukiwaniu źródła głosu. Olek siedział na parapecie i patrzył na dziewczynę pustym wzrokiem.
– Idzie z Michałem. No wiesz, tym z mechaniki.
Dominik spojrzał na niego z irytacją.
– Skąd wiesz?
Olek wzruszył ramionami.
– Znajomi znajomych… – Spojrzał na kolegę. – Nie chciałem jej zaprosić, jeśli o to ci chodzi. Idę z Gośką. Po prostu zobaczyłem cię i pomyślałem, że oszczędzę ci upokorzenia.
Dominik prychnął.
– Zabawne, że słyszę to od osoby, która upokorzyła mnie więcej razy niż ktokolwiek inny.
– Co masz na myśli? – zapytał Olek, marszcząc brwi, ale Dominik tylko machnął na niego ręką.
''Irytujące.''
''Chyba ty.''
Zacisnął zęby i poszedł. Do domu.
Miał dość. Zawsze było tak samo. Na wszystkich płaszczyznach był drugi.
Drugi, czyli ostatni.
Wciąż zaciskał pięści i gryzł wargi. Starał się. Starał się najmocniej, jak tylko umiał, a to wciąż nie wystarczało. Nie miał już siły.
Olek zdobył puchar.
Olek wygrał konkurs.
Olek miał dziewczynę.
Olek był absolutem.
Drugie miejsce to nie podium, drugie miejsce to przegrana. Drugie miejsce to świadectwo na to, że możesz się starać, ale i tak są lepsi.
Ostatni dzień liceum. Tylko Olek i Dominik zostali jeszcze w klasie.
– Czyli na studia też razem? – zapytał Dominik. Już kiedyś rozmawiali o uczelni, na którą oboje chcieli iść. Nawet papiery składali razem.
Olek wyraźnie zakłopotany odwrócił wzrok. Dominik zmrużył oczy.
– Powiedziałem coś nie tak?
– Nie, ja po prostu… Nie, nie idziemy na studia razem.
– Aha – mruknął Dominik.
Długo się starał. Olek nigdy nie był dla niego wredny i raczej się nie wywyższał. Przynajmniej nie specjalnie. Więc starał się, przez te wszystkie lata próbował go polubić. Po prostu spojrzeć na niego jak na kolegę. A teraz usłyszał ''nie''.
– Dostałem stypendium. Jadę do Anglii.
Kolejny cios. Więc nie chodziło o niego. Po prostu znowu był gorszy. Po prostu znowu przegrał.
– Gratulacje – powiedział cicho. – Zawsze mówiłeś, że chciałbyś się uczyć za granicą.
Olek powoli pokiwał głową.
– Ale u nas też są dobre szkoły – odezwał się. – Przecież ta uczelnia, na którą idziesz jest świetna, gdyby nie to stypendium po raz kolejny bylibyśmy ''kolegami z klasy''. – Uśmiechnął się ciepło.
– Tak, wiem.
Przez chwilę tylko stali w ciszy, patrzyli, jak za oknem słońce powoli zanika za horyzontem, jak uczniowie i absolwenci idą szkolnym dziedzińcem. Niebo robiło się już różowe, chmury lśniły wszystkimi odcieniami złota, a oni po prostu wciąż stali w milczeniu, nie patrząc na siebie nawzajem.
W końcu Olek odchrząknął.
– Chyba powinienem już iść – odezwał się cicho.
Tym razem Dominik pokiwał głową.
– Chyba tak. Ja… Jeszcze chwilę zostanę.
– To… Cześć.
– Cześć.
Usłyszał kroki Olka, gdy zbliżał się do drzwi. Odwrócił się powoli.
Chciał mu to powiedzieć. Wykrzyczeć, że to boli, że to nie fair. Ale tylko patrzył na jego plecy, a gdy w końcu prawie wydobył z siebie głos, gdy prawie powiedział mu to, co dusił w sobie tyle lat, drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem.
Zamknęły się za szybko.
Bezsilnie osunął się na podłogę. Przegrany. Pożarty.
Komentarze (19)
Tutaj trzeba weny, drogie panie!
wymyślać, komponować uparcie trzeba,
marudzić z brakiem czasu jeśli potrzeba
Wiercić się i kręcić jeśli czas
Postacie stworzyć w sam raz!
Olka, który wciąż pierwszy biega
Dominika, którego strach oblega
Fragment miejsca dodać tylko
By akcja nam nie skończyła się szybko
Barwne opisy wtrącić
By czytelnika zmącić
Zauroczyć rzeczywistymi dialogami
Sprawić, by człowiek przebierał nogami
Żwawo, prędko - wraz z akcją
By zachwycić autora reakcją!
A autor skromny, spokojnie czeka
Na kilka słów swego człeka
Bo człek komentarz naskrobie
Tak, że raz autorkę podziobie
A raz pogłaszcze cudownie
Zachwycony utworem niezmiernie
Zobaczymy jakie opinie Ichi dostanie
Bo to ważny składnik, drogie panie!
Twórczość by Efria.
Pozdrawiam!
p.s. pierwszy raz napisałam rymowany wiersz, kuleje bo kuleje, ale się starałam : D
Przeczytałam, ale ocenię i skomentuję ze wszystkimi :)
Bledy oraz pseudo bledy:
1) Plus za “kreseczki”. :D Mialem je olewac, ale az musze dac Ci plusa do dzienniczka.
2) – Co ci do tego? – miał ochotę odpowiedzieć. ~ Tu uzylbym cudzyslowiu.
I tyle ich znalazlem. Zasluzona dycha, bo to nawet nie bledy.
10/10
Caloksztalt:
Niezle. Zreszta co ja gadam. Bardzo dobra praca, naprawde. Pozeranie zostalo uzyte doskonale, a dzieki temu, ze nie opisywalas uczuc az do przesady, to moglem sie poczuc jak bohater, ale tez mnie to nie odrzucalo. Tak trzymac.
A i jeszcze jedno. Nie wiem, czy to zasluga tekstu, czy moze Twoja, ale wyobrazajac sobie to, co pokazalas, nie widzialem urywku rzeczywistosci, a anime.
9/10
Pomysl:
Wybacz, ale srednio umiem go uzasadnic. Jak juz pisalem, temat wykorzystany wysmienicie.
9/10
Razem:
28/30
Temat dodatkowy
1/5.
Wybacz mi. Owszem, zostal on zrealizowany, ale bylo to jedno zdanie no i mogl po prostu otworzyc drzwi. U Karoli tak nie bylo, dlatego ona miala dwa punkty.
A i masz piateczke.
Ale ogólnie opowiadanie przyjąłem bardzo ciepło i uważam, że zasługuje na bardzo wysoką notę. Interpretacja tematu była naprawdę niezła, ale wykonanie... Cóż, coś mi się tutaj popsuło, ale cóż, tyłka mi nie urwało, ale i nie było źle.
Nie mogę się rozpisać... Po prostu Olek darzył Dominika prawdziwą przyjaźnią, a ten, przez to, że był gorszy i mu zazdrościł, nienawidził go. Klasyk.
Błędy: 10/10, nic dodać, nic ująć.
Pomysł: 9/10, jeden punkcik zostawiam dla jakiegoś większego polotu, przy którym byłbym zaskoczony. Tutaj wszystko niestety przewidziałem... Może dlatego, że sam tak samo interpretowałem temat? XD
Całokształt: 8.5/10, gdyż emocje nie były ukazane jakoś szczególnie, a i styl nie był wybitny. Czytało się jednak bardzo dobrze i tutaj zasługujesz na mocną ocenę.
Temat dodatkowy: 2/5, gdyż było opisane jednym, króciutkim zdaniem, a zostało użyte bardzo dosłownie i niekonsekwentnie. Jednakże, były dobrą puentą.
Miło się czyta twoje teksty i, gdybyś chciała, mogłabyś występować w kolejnych bitwach. ;)
Pozdrawiam :)
10-10
Pomysł; mnie niestety ten pomysł nie urzekł. Miałam wrażenie, że coś mnie zaskoczy, a tu wszystko niezmiennie ciągnęło się bez żadnego wow! Dlatego tylko;
7-10
Całokształt;
Bardzo ładnie napisane, bezbłędnie, jednak takich historii jest wiele, a ta nie była szczególna. Prosta, nieskomplikowana;
7 -10
Temat dodatkowy; to było miniaturowe wtrącenie.
1-5
Ocena 24-30
Gorąco pozdrawiam :)
Ichi, to jeszcze nie koniec
Pomysł:
Czy tylko ja widziałam tę historię jako anime? Takie... Gadanie po japońsku, dynamiczny opening... Kiedyś przerobię to na mangę, daje słowo. A opowiadanie czytało się płynnie, jednak akcje były jedna po drugiej. Brakowało mi zgrabnego przejścia między timeskipami. Kreacja bohaterów była spoko, ale też mi brakowało więcej o Olku. Także...
8/10
Dodatkowy temat:
0,5/5
Został użyty jako jedno, krôtkie zdanie, miałam wrażenie, iż był wciśnięty na siłę.
Całość:
7/10
Brakowało mi takiej puenty à la Ihigo-czan, nie wiem, jakiegoś yaoi...
Suma: 25/30 :)
Głowa Olka jest za wielka i nie zmieściłaby się w tym opowiadaniu, więc to inny Olek.
RADEK ŻYCIEM
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania