Bitwa Siedmiu Grzechów Głównych - Rozdział 4
Mimo wczorajszej walki nie czułem że jestem obolały. Dobijał mnie jednak fakt że nie zobaczyłem twarzy tam tej mrocznej postaci. Wstałem rano spakowałem się do szkoły zjadłem śniadanie i wyszedłem do szkoły. Musiałem się przyzwyczajać do tego ze muszę tak wcześnie wstawać. Lekcje miałem jak co dzień do 16 lecz dobrze że miałem przerwy czasami nawet i godzinne. Więc nie było różnicy czy nic nie będę robić w domu czy w szkole. Przyjechałem do szkoły na godzinę 8 00 miałem o tej godzinie pierwsza lekcje na której mieliśmy poznać nasza nową klasę. Po wejściu do sali która była na drugim piętrze zobaczyłem najzwyczajniejsza klasę na świecie. Zobaczyłem znajome twarze z mojego starej szkoły ale także zobaczyłem Willa który był oblegany przez dziewczęta pytające go o dosłownie wszystko i Emi która siedziała w ostatnim rzędzie tusz obok pustego miejsca. Poszedłem do Willa i Emi by się przywitać. Will był trochę zdenerwowany zaistniała sytuacja a Emi uważnie go obserwowała.
-Hej Emi co robisz?
-Ciii obserwuje Willa.
Nagle Will spojrzał na nas i powiedział
-Ja was słyszę.
-A tak tak sorry.
Widać było ze nie był w najlepszym nastroju. Ja tez nie powinienem być w końcu wczoraj nieźle się nagimnastykowałem. Jednak coś się zmieniło nie wiem co ale czułem że mogę użyć tej mocy bez utraty zdrowia.
Po kilku lekcjach mieliśmy godzinę wolności postanowiłem iść na małą kawę i usiąść gdzieś poczytać trochę. Poszedłem to naprawdę ładnej kawiarni w naszej Akademii. Była naprawdę duża pełno osób tam przesiadywało. Można to było zobaczyć z zewnątrz., ponieważ cała jedna ściana była ze szkła. Kupiłem kawe i usiadłem przy stoliku. Po parunastu minutach podeszła do mnie dziewczyna. Była naprawdę śliczna miała długiego warkocza chociaż same włosy nie był długie, jej oczy były zielone i błyszczały w blasku słońca.
-Przepraszam ale zgubiłam się możesz mi powiedzieć jak dojść do tej sali.
Gdy spojrzałem na kartkę i zobaczyłem ze jest to pokój dyrektora. Musiała mieć jakieś ważne sprawy.
-Mogę cię tam zaprowadzić i tak już skończyłem pić kawę.
-Naprawdę? Bardzo dziękuję
Sama dziewczyna była bardzo słodka i niewinna. Poszedłem z nią do dyrektora gdy weszła do pokoju miałem już iść lecz co jeżeli znowu się zgubi. Mam jeszcze dużo czasu mogę na nią poczekać. Oparłem się na parapet i czekałem aż wyjdzie. Nie czekałem długo wyszła z pokoju podziękowała jeszcze raz dyrektorowi i zamka drzwi.
-O czekasz na mnie?
-Tak pomyślałem że możesz się zgubić więc przyszedłem ci jeszcze pomóc.
-Bardzo dziękuje wiesz może gdzie jest ta sala? Właśnie się przepisałam do tej szkoły i przypisali mnie do klasy która jest właśnie w tej sali.
Bardzo mnie to zdziwiło była to sala w której ja miałem mieć lekcje.
-Nie ma problemu to niedaleko zaprowadzę cię tam.
Zacząłem iść a tajemnicza dziewczyna za mną. Właśnie nie znam jej imienia wypadało by się zapyt...
-Mam na imię Stella Fireheart i przepraszam że się wcześniej nie przedstawiłam.
-A nie nie szkodzi ja mam na imię Michael Evans ale przyjaciele mówi mi Miki możesz też tak do mnie mówić.
-Dobrze.
-Czemu się przepisałaś?
-Tak naprawdę to nie wiem moi rodzice tak zarządzili są bardzo stanowczy i surowi i nie miałam nic do mówienia.
-Rozumiem ale nie martw się szkoła może i wydaje się duża lecz tak naprawdę można ją szybko poznać. Szybko się zakolegujesz z innymi.
Dotarliśmy na miejsce przeszliśmy przez drzwi a ja zobaczyłem że naszego nauczyciela nie ma. Spojrzałem na wszystkich i zobaczyłem ze wszyscy są.
Stanąłem na środku i powiedziałem
-Hej ludzie mamy nawą koleżankę w klasie przywitajcie się z nia grzecznie.
-Witam mam na imię Stella miło was poznać.
Nagle rozgrzmiał wielkie zachwycenie wśród chłopców cały czas słyszałem ''Co za ślicznotka'' i tym podobne.
-Tak więc zapoznaj się z klasą.
Uśmiechnąłem się do niej po czym odwróciłem się w stronę Willa. Chciałem go zapytać czy ma czas po szkole i nie chce gdzieś wyjść na miasto lub czy nie chce się dzisiaj gdzieś wyrwać wcześniej. Gdy spojrzałem na niego zbladłem miał przerażona minę.
-Ej Will. Ej Wiliamie Fireheart co ci się stało.
Nagle zrozumiałem że jego nazwisko jest takie same jak tej dziewczyny.
Po czym nagle Will zapał mnie za kołnierz i zapytał
-Skąd ty ja wytrzasnąłeś?
-No zgubiła się i jej pomogłem ale czekaj twoje nazwisko nie jest przypadkiem takie samo jak jej?
-Cii bo nas usłyszy. Tak jest tak jakby z mojej rodziny. Wiesz że u mnie w rodzinie jest hierarchia która mówi o tym kto przewodniczy rodzinie.
-Tak a bo co ?
-Jej rodzice właśnie stoją na czele naszej rodziny
-ło no nieźle.
-Nieźle to mało powiedziane. Czy ty wiesz jaką ona ma ochronę?
-Jak na nią czekałem nikogo nie zauważyłem
Gdy to mówiłem zacząłem się podśmiewać z Willa
-Przestań się śmieć i mi pomóż.
-Co ale w czym?
Nagle Will zaciągnął mnie do Stelli
-Przepraszam cię za mojego kolegę był pewnie trochę nie kulturalny wobec ciebie wybacz mu.
-Ej Will puść mnie.
Nie mogłem się uwolnić z jego uścisku.
-Nie nie nie był nie kulturalny pomógł mi gdy się zgubiłam a ty nie jesteś przypadkiem Will? Widziałam cie chyba na spotkaniu.
-Tak nazywam się Will miło mi cie poznać
Gdy uwolniłem się chciałem trochę podrażnić się z Willem więc...
-Hej Stella nie chcesz może się gdzieś przejść po szkole coś zjeść na mieście ?
-Miki przestań
-No co?
Sytuacja była bardzo zabawna ale powaliło mnie do końca. Byłem przekonany że taka ważna osoba nie będzie miała czasu dla takiego chłopaka jak ja lecz nagle powiedziała.
-Chętnie się z tobą wybiorę na miasto ale może nie dzisiaj może w weekend.
Stanęliśmy jak wryci, to co się stało nie docierało do nas. Gdy moje myśli się uporządkowały a Will nadal był zszokowany cała tą sytuacja powiedziałem.
-O której by ci pasowało?
-Może tak koło 12 na przy parku niedaleko z tond?
-Dobrze będę.
Po czym złapałem Willa który nadal był zszokowany posadziłem go w ławce i tak przesiedział resztę dnia.
Gdy mieliśmy wychodzić razem z Emi powiedziała że musimy pogadać w domu i to bardzo ważne. Po czym pobiegła w przeciwna stronę niż był nasz autobus.
Gdy wróciłem do domu Zastałem Emi oraz Ethana siedzących na kanapie.
-Hej dawno się nie widzieliśmy Ethan w ogóle cię nie widzę w szkole
-Mamy problem.
-Problem ?
-Tak. I to poważny. Walczyłeś z Ascalonem ?
-No tak a co.
Nagle Ethan zbliżył się do mnie i zapytał.
-Czy przeszył cie jego cios?
-Jak tak o tym pomyśleć to chyba raz.
-Zdejmij koszule.
Bez wahania zdjąłem koszule po czym nie ruszałem się przez chwile.
-Dziwne nasz problem sam się rozwiązał.
-To znaczy że co się stało?
-Nie ważne ja muszę to jeszcze zbadać ale ty uważaj na to co się wokół ciebie dzieje.
-Dobrze nie ma problemu więc jest dobrze.
-Tak nie ma i niech tak zostanie ja wracam do domu do zobaczenia.
-Trzymaj się.
W jednej chwili Ethan znikł w płomieniach a ja miałem jeszcze jedno pytanie lecz tym razem nie do niego.
-Co chciałaś mi powiedzieć Emi?
-W szkole oprócz aniołów są też ludzie którzy zaatakowali tam tego demona z wczoraj. A także jest ten który dzierży Ascalona.
Ta informacja mnie powaliła. Jeżeli wczoraj chcieli zamordować tamtego demona to znaczy że nie są po naszej stronie a można nawet powiedzieć że są razem z aniołami. To znaczy że mamy kolejnych wrogów w naszej szkole.
Nie wiem jak sobie poradzimy lecz muszę coś zrobić by stać się silniejszym.
-Dziadku....
-Heh w końcu się do mnie odezwałeś poza walką
-Tak mam do ciebie prośbę
-Słucham cie.
-Możesz mnie trenować podczas gdy we śnie?
-Chcesz spać i trenować jednocześnie dziwny pomysł ale wykonalny.
-Możemy zacząć od dzisiaj?
-Jasne. Czego najpierw chcesz się nauczyć?
-Zacznijmy od miecza potem zobaczymy.
-Niech i tak będzie więc zacznijmy.
-Tak.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania