Nie, bo potem będzie mi głupio, już się dzisiaj przejechałam na tej interpretacji ''Czerwonych Plam'' :c. Zawsze próbuję coś, a potem wychodzi mi nie, to co bym chciała. Ani napisać, ani zinterpretować - nie umiem właściwie.
Anonim04.10.2015
Niemampojecia96, i pisać i interpretować umiesz. :) Bawisz się w samobiczowanie? To Ci się nie uda, bo ja wiem co potrafisz i jakie masz działa w arsenale :p
''Noc dekadentów zagląda do okien zakochanych
Odbija się wierszami w zaparowanej szybie'' - Hm, że spotyka ich jakaś... ostateczność, tzn. że oni są zakochani i wbrew nim spotyka ich noc dekadentów, noc dekadentów rozumiem jako... jak gdyby mimowolną, jakieś chylenie się ku końcowi/upadkowi (tzn. rozpatrując Dekadentyzm tak sądzę, nie wiem, Jared, może ty miałeś po prostu o Młodej Polsce ostatnio na studiach...) Czyli, że miłość jest. I coś się dzieje, przyrównam to do tego, że idąc w ciemnościach nie widzimy podłoża, załóżmy że jest dziura, w którą się wpada, taka dziura to dla mnie ta noc dekadentów, nie umiem tego wyjaśnić inaczej...przepraszam. No, i ta jakaś nieuchronność jest zawarta w wierszach, które ci zakochani czytają/piszą, w nich się odbija ten dekadencki nastrój, a te wiersze są widoczne jakby w elementach rzeczywistości, że np. zaparowana szyba o tym przypomina.
''On czuje jej zew, wstaje nocny feniks
Skrzydłami zasłania horyzont marzeń'' - Że on czuje jakiś zew to rozumiem, ale czego/kogo już nie mam pojęcia. Feniks jest dla mnie tożsamy z odrodzeniem, jakimś nadpływem bardziej niż odpływem... Że nocą powraca coś? Uczucie/pomysł, nie wiem? ''Skrzydłami zasłania horyzont marzeń'', horyzont to kres widoku, więc ten feniks (czyli bardziej nadpływ niż odpływ, uczucie się odradzające/pomysł...) że on, odczuty/pomyślany - likwiduje jakby granice, sprawia, że marzenia się nie kończą, nie mają kresu, horyzontu. ''Oddech jego to huragan'' - to ładne, ale dla mnie to też metafora, której nie będę odzierać tu z piękna, hm, dalej
''Spojrzenie miota gromy króla bogów
Życie jego to nienawiść
Chciał mieć wszystko, czego mieć nie może'' - ja to widzę dość dosłownie, jego spojrzenie ma jakąś ogromną siłę sprawczą, no życie jego to nienawiść, chciał mieć wszystko, czego nie może mieć, jakby było za późno, nie byłby w stanie, zapomniał, że nie może sobie na to pozwolić... Coś takiego? Nie śmiej się :c.
''Zapala znicze mordu...
I łka cicho ze swego czynu'' - ja wiem, że może w tym wierszu chodziło o jakieś bardziej...mordercze rzeczy, o jakiś zew mordu mogło chodzić? no ja bym to widziała tak, że on decyduje się zamordować to uczucie, czy coś, bo tam na początku o tych zakochanych.. Że on tak decyduje, ale już sama ta decyzja jest nacechowana żałowaniem tego. Ale prawdopodobnie chodzi o jakieś mordy, zabójstwa (?)
No, także wgl mojej interpretacji on uśmierca swoje uczucie i odchodzi.
I do tej pory to jest narracja, czyli to jest spojrzenie kogoś innego na te wszystkie cuda, sądzę że narrator wszystkowiedzący jest. To jest opis z boku.
I ''~ Kochanie się w niej, to jak kochanie się w śmierci'' - też to widzę dosłownie. Kochanie się w śmierci jest ciężkie, niezrozumiałe dla ogółu, śmierć jest przeciwnością życia, więc kochając się w śmierci ciężko jest wgl mówić o życiu...
No nie wiem, bardzo cię przepraszam, nie umiem interpretować jednozdaniowo, taka kulawa i nieskładna ta moja interpretacja, jestem pewna, że niewłaściwa i że chodziło o jakieś mordy/zabójstwa.
W wielkim skrócie ja bym to odebrała tak: jakaś nieuchronność mimowolna jest zawarta w ich słowach, które odbijają się wierszami nawet w zaparowanych szybach. On słyszy jej wołanie, noc odradza uczucie. Jest jak feniks, który unieważnia limity i granice. Jego oddech jest niespokojny do potęgi tysięcznej, jego spojrzenie zawiera złość bogów, życie jego to nienawiść, chciał wszystkiego, zapomniał, że nie może tego mieć. Morduje w sobie pomysł/uczucie, żałuje tego czynu już w momencie go wykonywania. Odchodzi z refleksją, że kochanie się w niej jest warte tyle, co kochanie się w śmierci i takie mniej więcej on ma z tego profity, czyli żadne.
Ja się głowiłam pół godziny, nie mów mi, że polazłeś i nawet nie przeczytasz, dziadzie jeden :ccc
Anonim05.10.2015
Szefowa, miało być 16 min :D. Z interpretacją... i tak, i nie. Chodzi o morderce-dekadenta, który obserwuję swoją lubą przez okno jak się seksi ze swoim chłopakiem. Feniks, symbol odrodzenia, pod. lir. odradza się jako zabójca romantyk, przesłonił skrzydła marzeniami, bo miłość powinna człowieka uskrzydlać, a jemu zabrała wszystko, zasłoniła horyzont marzeń. Więc ich zabija i płacze z tego, a ostatnie zdanie jest aluzją do tytuu, który jest tytułem piosenki ~ Type 0 Negative - Black no. 1. Ale i tak jestem Ci wdzięczny, Wieruś. Mam nadzieję, że docenisz walor swojej interpretacji. Sprawdzę gdy wrócę o ok. 15
16 nie starczyło. Cóż, wiedziałam, że rzecz jest o jakichś mordach.
''który obserwuję swoją lubą przez okno jak się seksi ze swoim chłopakiem. ''
uno) gdzie to było zawarte w wierszu o:. Bo nie mam pojęcia...
sekundo) obserwuje SWOJĄ lubą, która seksi się ze SWOIM chłopakiem: luba podmiotu lirycznego ma w takim razie mały haremik : D (robię spację pomiędzy oczami a ustami w tej emotce, ponieważ W TEJ razi mnie najbardziej, że przecież trzeba zostawić miejsce na nos).
Feniks, symbol odrodzenia: zgdałam, ale ''zabrała wszystko, zasłoniła horyzont marzeń'' to dla mnie jest jakaś pułapka logiczna, której mój słaby mózg nie rozumie, bo przecież: horyzont = kres, jeśli coś zasłania horyzont marzeń, to tak jakby czyniło marzenia bezkresnymi.
Mówiłam, że nie będę tego interpretować, bo zupełnie nie trafię i potem będzie mi wstyd. Zupełnie nie trafiłam i teraz jest mi wstyd, któż by pomyślał.
Anonim05.10.2015
Pisałem rano przy minimalnej aktywności mózgu, jak to o świcie. :D
gdzie to było zawarte w wierszu o:. Bo nie mam pojęcia...
"Noc dekadentów zagląda do okien zakochanych
Odbija się wierszami w zaparowanej szybie"
Ale nie łam się, to była jakaś yolo-poezja, naskrobana w pięć minut na desce klozetowej. :p
Sam wiersz może nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia, ale Twój zamysł dosyć mi się spodobał :) Ciekawie pomyślane, przynajmniej łatwo zinterpretować go choć w małym stopniu i nie jest zagadką pod każdym względem. Zostawię 4 ;)
Wczoraj stała się próba interpretacji tego ów wiersza, lecz była dość dziwna i lekko mnie natchnęła :D Sam wiersz jest bardzo dobry i na taką ocenę zasługuje 5 Nie ukrywam że przyciągnął mnie tytuł :D Coś ty się na wiersze przerzucił? :D
Anonim11.10.2015
Ha, ha, nie no co Ty :D To było takie yolo coś, inspirated by Niemampojęcia :P
Anonim11.10.2015
Zawsze inspiruję ludzi do takich morderczo-dekadenckich słów i działań :cc
Komentarze (21)
''~ Kochanie się w niej, to jak kochanie się w śmierci'' jest jeszcze częścią utworu...? I co ma znaczyć ten pekiński znak?
Odbija się wierszami w zaparowanej szybie'' - Hm, że spotyka ich jakaś... ostateczność, tzn. że oni są zakochani i wbrew nim spotyka ich noc dekadentów, noc dekadentów rozumiem jako... jak gdyby mimowolną, jakieś chylenie się ku końcowi/upadkowi (tzn. rozpatrując Dekadentyzm tak sądzę, nie wiem, Jared, może ty miałeś po prostu o Młodej Polsce ostatnio na studiach...) Czyli, że miłość jest. I coś się dzieje, przyrównam to do tego, że idąc w ciemnościach nie widzimy podłoża, załóżmy że jest dziura, w którą się wpada, taka dziura to dla mnie ta noc dekadentów, nie umiem tego wyjaśnić inaczej...przepraszam. No, i ta jakaś nieuchronność jest zawarta w wierszach, które ci zakochani czytają/piszą, w nich się odbija ten dekadencki nastrój, a te wiersze są widoczne jakby w elementach rzeczywistości, że np. zaparowana szyba o tym przypomina.
''On czuje jej zew, wstaje nocny feniks
Skrzydłami zasłania horyzont marzeń'' - Że on czuje jakiś zew to rozumiem, ale czego/kogo już nie mam pojęcia. Feniks jest dla mnie tożsamy z odrodzeniem, jakimś nadpływem bardziej niż odpływem... Że nocą powraca coś? Uczucie/pomysł, nie wiem? ''Skrzydłami zasłania horyzont marzeń'', horyzont to kres widoku, więc ten feniks (czyli bardziej nadpływ niż odpływ, uczucie się odradzające/pomysł...) że on, odczuty/pomyślany - likwiduje jakby granice, sprawia, że marzenia się nie kończą, nie mają kresu, horyzontu. ''Oddech jego to huragan'' - to ładne, ale dla mnie to też metafora, której nie będę odzierać tu z piękna, hm, dalej
''Spojrzenie miota gromy króla bogów
Życie jego to nienawiść
Chciał mieć wszystko, czego mieć nie może'' - ja to widzę dość dosłownie, jego spojrzenie ma jakąś ogromną siłę sprawczą, no życie jego to nienawiść, chciał mieć wszystko, czego nie może mieć, jakby było za późno, nie byłby w stanie, zapomniał, że nie może sobie na to pozwolić... Coś takiego? Nie śmiej się :c.
''Zapala znicze mordu...
I łka cicho ze swego czynu'' - ja wiem, że może w tym wierszu chodziło o jakieś bardziej...mordercze rzeczy, o jakiś zew mordu mogło chodzić? no ja bym to widziała tak, że on decyduje się zamordować to uczucie, czy coś, bo tam na początku o tych zakochanych.. Że on tak decyduje, ale już sama ta decyzja jest nacechowana żałowaniem tego. Ale prawdopodobnie chodzi o jakieś mordy, zabójstwa (?)
No, także wgl mojej interpretacji on uśmierca swoje uczucie i odchodzi.
I do tej pory to jest narracja, czyli to jest spojrzenie kogoś innego na te wszystkie cuda, sądzę że narrator wszystkowiedzący jest. To jest opis z boku.
I ''~ Kochanie się w niej, to jak kochanie się w śmierci'' - też to widzę dosłownie. Kochanie się w śmierci jest ciężkie, niezrozumiałe dla ogółu, śmierć jest przeciwnością życia, więc kochając się w śmierci ciężko jest wgl mówić o życiu...
No nie wiem, bardzo cię przepraszam, nie umiem interpretować jednozdaniowo, taka kulawa i nieskładna ta moja interpretacja, jestem pewna, że niewłaściwa i że chodziło o jakieś mordy/zabójstwa.
W wielkim skrócie ja bym to odebrała tak: jakaś nieuchronność mimowolna jest zawarta w ich słowach, które odbijają się wierszami nawet w zaparowanych szybach. On słyszy jej wołanie, noc odradza uczucie. Jest jak feniks, który unieważnia limity i granice. Jego oddech jest niespokojny do potęgi tysięcznej, jego spojrzenie zawiera złość bogów, życie jego to nienawiść, chciał wszystkiego, zapomniał, że nie może tego mieć. Morduje w sobie pomysł/uczucie, żałuje tego czynu już w momencie go wykonywania. Odchodzi z refleksją, że kochanie się w niej jest warte tyle, co kochanie się w śmierci i takie mniej więcej on ma z tego profity, czyli żadne.
Nie śmiej się.
''który obserwuję swoją lubą przez okno jak się seksi ze swoim chłopakiem. ''
uno) gdzie to było zawarte w wierszu o:. Bo nie mam pojęcia...
sekundo) obserwuje SWOJĄ lubą, która seksi się ze SWOIM chłopakiem: luba podmiotu lirycznego ma w takim razie mały haremik : D (robię spację pomiędzy oczami a ustami w tej emotce, ponieważ W TEJ razi mnie najbardziej, że przecież trzeba zostawić miejsce na nos).
Feniks, symbol odrodzenia: zgdałam, ale ''zabrała wszystko, zasłoniła horyzont marzeń'' to dla mnie jest jakaś pułapka logiczna, której mój słaby mózg nie rozumie, bo przecież: horyzont = kres, jeśli coś zasłania horyzont marzeń, to tak jakby czyniło marzenia bezkresnymi.
Mówiłam, że nie będę tego interpretować, bo zupełnie nie trafię i potem będzie mi wstyd. Zupełnie nie trafiłam i teraz jest mi wstyd, któż by pomyślał.
gdzie to było zawarte w wierszu o:. Bo nie mam pojęcia...
"Noc dekadentów zagląda do okien zakochanych
Odbija się wierszami w zaparowanej szybie"
Ale nie łam się, to była jakaś yolo-poezja, naskrobana w pięć minut na desce klozetowej. :p
Dziękuję za uwagi odnośnie mojego tekstu "Wirus...".
Przy okazji przeczytałem Twój "Black no.1" i daję 5!
Pozdrawiam!
JP
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania