I jeeeeestem.
"Przy długich, sklepowych zamrażarkach, pełnych mięsa cuchnącego nieszczęśliwymi zwierzętami, widzę jakby wyciętą z innego świata postać kobiecą, uniezwykloną jaskrawością jarzeniówek. Kojarzy mi się z jakąś fantastyką o aniołach, z językiem Dukaja, z pięknem zupełnie nieprzystającym do zafoliowanych strzępów serc, a jednak dziwnie z tym otoczeniem spójnym. Przyległym do minusowej temperatury i stycznia, z wolna zamarzającego w osmolonych smogiem oczach północnego świata." - Jest charme. Niczego dodać więcej nie potrafię.
Ja już Tobie to pisałam, jak bardzo podziwiam Cię za tę melodyjność słów.
Tekst jest u Ciebie zapisem nutowym. Krzyżujesz słowa ze sobą, konstruując kwintesencję dobrego stylu, wyczucia kropek i przecinków, nie ma tutaj żadnego zakłamania, zero patosu.
"Nie ma już na co polować, a każdy bal przekształcił się w zarzygany weekend i trzeba żyć z przyzwyczajenia, dlatego tylko, że jest się za pięknym by umrzeć... Będę słuchał tego malkontenctwa jednym uchem, ofiarując mu zamglone oczy i wystrzępiony uśmiech, widząc zresztą bardzo wyraźnie cichy śmiech w jego powadze." - Tutaj przyspieszasz. Demonstrujesz ten gniew do rutynalnych zjawisk, wykreowanych przez współczesną kulturę. Całkowicie bezużytecznych.
I już na koniec.
"Coś zachrobocze w moich szufladach i przeszyje mnie krótki ból. Zawieje wiatr, a słodki smak wszystkich zatajeń rozświetli zakurzony dzień tajemniczością.
To będzie dopiero początek." - Majestat sam w sobie. Idealne zaproszenie do następnej części.
Powiem tak. Twoje teksty są bardzo nieprzystosowane do szerokiej publiczności. Jesteś wręcz takim odosobnienym przedstawicielem wyjątkowego gatunku niszy literackiej. Śrubujesz te teksty w taki sposób, aby specjalnie nie trafiły do wszystkich. Robisz to z taką zapartością, bo uwielbiasz zmuszać ludzi do wytężania zmysłów. Męczysz mózgi. Ale w ten pozytywny sposób.
Ja też nie jestem osobą, która pływa w tym rodzaju sztuki. I dobrze, bo dzięki Tobie mogę nauczyć się pokornej analizy tekstu.
Super.
Idę na następną część.
nimfetka, jak ja Cie lubie, Twoj talent, i kocham czytac Twoje przemyslenia wzgledem mojego zamyslu, to jest ladne przezycie, dziekuje.
Zaczynam jakos szczegolnie myslec o tym tekscie, i ze ta koncowka kusi do kolejnej czesci, mm, cieszy mnie to
Chciałabym Cię kiedyś ,,odkryć'' w innym wydaniu. W takim gdzie jest odrobina zachwytu, z taką dziecięcą naiwnością poprzeplataną beztroską.
Od ciemnej strony egzystencji jesteś silnie oddziałująca.
"Gdzie jest rosa łez, gdy przemija wiosna, a każdą pewność rozwiewa niespokojna jesień?" - i już takie coś na początku. Kurde. Tak się nie pisze głową. To nie jest pisanie techniczne. To jest epicentrum środka czuciowego. Rdzeń, komora, nie wiem.
"Przy długich, sklepowych zamrażarkach, pełnych mięsa cuchnącego nieszczęśliwymi zwierzętami, widzę jakby wyciętą z innego świata postać kobiecą, uniezwykloną jaskrawością jarzeniówek. " - tu aż tak nie szarpie, ale cenię za estetykę zapisu.
"Pójdziemy w dół spadzistą ulicą, rozrywając zębami ciepłe bagietki, pójdziemy do domu, a ja będę marzył o bezdomności i melodii porywistego wiatru, który nie utracił wiary w wolność. " - no i oczywiście to. Bardzo zastanawiające. Czuć pewne przygniecenie. Może jeszcze nie "osaczenie", ale już niewygodnę.
"Nie ma już na co polować, a każdy bal przekształcił się w zarzygany weekend i trzeba żyć z przyzwyczajenia, dlatego tylko, że jest się za pięknym by umrzeć..." - oj, a to mi niezwykle bliskie. Bardzo ciekawe spostrzeżenie.
Tekst lekki w odbiorze - na tle niektórych. W sensie, opakowanie pięknem jest w odpowiedniej ilości. Nie ma przesytu. Zdania perły nie szarpią się między sobą. Nie zagłuszają treści.
Very git.
Piękny, subtelny i osobisty na wielu płaszczyznach tekst. Ponownie malujesz słowami tak wyraziście i dosadnie, że wszystko czuć podwójne, potrójne i pod skórą.
Na pewno poczytam dalej.
Pozdrawiam :-)
Komentarze (12)
"Przy długich, sklepowych zamrażarkach, pełnych mięsa cuchnącego nieszczęśliwymi zwierzętami, widzę jakby wyciętą z innego świata postać kobiecą, uniezwykloną jaskrawością jarzeniówek. Kojarzy mi się z jakąś fantastyką o aniołach, z językiem Dukaja, z pięknem zupełnie nieprzystającym do zafoliowanych strzępów serc, a jednak dziwnie z tym otoczeniem spójnym. Przyległym do minusowej temperatury i stycznia, z wolna zamarzającego w osmolonych smogiem oczach północnego świata." - Jest charme. Niczego dodać więcej nie potrafię.
Ja już Tobie to pisałam, jak bardzo podziwiam Cię za tę melodyjność słów.
Tekst jest u Ciebie zapisem nutowym. Krzyżujesz słowa ze sobą, konstruując kwintesencję dobrego stylu, wyczucia kropek i przecinków, nie ma tutaj żadnego zakłamania, zero patosu.
"Nie ma już na co polować, a każdy bal przekształcił się w zarzygany weekend i trzeba żyć z przyzwyczajenia, dlatego tylko, że jest się za pięknym by umrzeć... Będę słuchał tego malkontenctwa jednym uchem, ofiarując mu zamglone oczy i wystrzępiony uśmiech, widząc zresztą bardzo wyraźnie cichy śmiech w jego powadze." - Tutaj przyspieszasz. Demonstrujesz ten gniew do rutynalnych zjawisk, wykreowanych przez współczesną kulturę. Całkowicie bezużytecznych.
I już na koniec.
"Coś zachrobocze w moich szufladach i przeszyje mnie krótki ból. Zawieje wiatr, a słodki smak wszystkich zatajeń rozświetli zakurzony dzień tajemniczością.
To będzie dopiero początek." - Majestat sam w sobie. Idealne zaproszenie do następnej części.
Powiem tak. Twoje teksty są bardzo nieprzystosowane do szerokiej publiczności. Jesteś wręcz takim odosobnienym przedstawicielem wyjątkowego gatunku niszy literackiej. Śrubujesz te teksty w taki sposób, aby specjalnie nie trafiły do wszystkich. Robisz to z taką zapartością, bo uwielbiasz zmuszać ludzi do wytężania zmysłów. Męczysz mózgi. Ale w ten pozytywny sposób.
Ja też nie jestem osobą, która pływa w tym rodzaju sztuki. I dobrze, bo dzięki Tobie mogę nauczyć się pokornej analizy tekstu.
Super.
Idę na następną część.
Zaczynam jakos szczegolnie myslec o tym tekscie, i ze ta koncowka kusi do kolejnej czesci, mm, cieszy mnie to
Od ciemnej strony egzystencji jesteś silnie oddziałująca.
Czasem.
Moze rzadko w literaturze.
"Gdzie jest rosa łez, gdy przemija wiosna, a każdą pewność rozwiewa niespokojna jesień?" - i już takie coś na początku. Kurde. Tak się nie pisze głową. To nie jest pisanie techniczne. To jest epicentrum środka czuciowego. Rdzeń, komora, nie wiem.
"Przy długich, sklepowych zamrażarkach, pełnych mięsa cuchnącego nieszczęśliwymi zwierzętami, widzę jakby wyciętą z innego świata postać kobiecą, uniezwykloną jaskrawością jarzeniówek. " - tu aż tak nie szarpie, ale cenię za estetykę zapisu.
"Pójdziemy w dół spadzistą ulicą, rozrywając zębami ciepłe bagietki, pójdziemy do domu, a ja będę marzył o bezdomności i melodii porywistego wiatru, który nie utracił wiary w wolność. " - no i oczywiście to. Bardzo zastanawiające. Czuć pewne przygniecenie. Może jeszcze nie "osaczenie", ale już niewygodnę.
"Nie ma już na co polować, a każdy bal przekształcił się w zarzygany weekend i trzeba żyć z przyzwyczajenia, dlatego tylko, że jest się za pięknym by umrzeć..." - oj, a to mi niezwykle bliskie. Bardzo ciekawe spostrzeżenie.
Tekst lekki w odbiorze - na tle niektórych. W sensie, opakowanie pięknem jest w odpowiedniej ilości. Nie ma przesytu. Zdania perły nie szarpią się między sobą. Nie zagłuszają treści.
Very git.
To taki cudowny komplement.
Dziekuje.
Zaczynam lubic ten tekst, nurzac sie w jego klimacie.
Na pewno poczytam dalej.
Pozdrawiam :-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania