Błękitny Horyzont, Czerwony Świt.

Był późny wieczór, słońce skryło się już za zboczem wulkanu Evigorah. Na skraju skrytej w gąszczu drzew Jeleniej Polany na obalonej kłodzie przesiadywał chłopiec. Lubił to miejsce, bardzo dobrze było z niego widać szczyt na tle rozgwieżdżonego nieba. W pewnym momencie usłyszał delikatny szum powietrza, a kłodą na której siedział, targnął wstrząs.

- Ki… Kim jesteś? - zapytał przywdzianego w błękitną zbroję olbrzymiego mężczyznę, który był przynajmniej o dwie głowy wyższy niż najwyższy człowiek, jakiego pamiętał. Siedział w zasięgu jego ręki, ale skąd się tu znalazł tak nagle?

- Właściwie można by powiedzieć, że aniołem. W każdym razie kiedyś nim byłem.

- Przyszedłeś mnie zabrać do nieba? Kiedy zeszłej zimy bandyci zabili mojego tatę, mama powiedziała, że przyszły po niego anioły, i zabrały go do nieba…

- Dusze same znajdują drogę do zbawienia lub potępienia, w zależności od tego, jak przeżyły swe życia. A nieba już nie ma chłopcze.

- Jak to nie ma?

- Raczej tego nie zrozumiesz.

- Nie jestem głupi! Mam dość tego, jak dorośli myślą, że jeśli mam dziewięć lat, to niczego nie pojmuję!

- Dobrze, powiem ci. Nieba już nie ma i piekła też nie, ponieważ nasz pan, zegarmistrz świata, powiernik wszystkich tajemnic, Avramdandarkam odszedł.

- Jak to odszedł?

- Sam nie wiem. Od zawsze siedział na swym świetlistym tronie, a wczoraj w jednej sekundzie zniknął. Po prostu zniknął. A razem z nim pieczęcie chroniące bramy niebios i piekieł.

- To chyba źle?

- Fatalnie. Widzisz czerwoną łunę nad szczytem Evigorah?

- Tak.

- To zwiastun nadejścia Czerwonego Świtu. To tam znajdują się wrota piekieł. A z kolei po drugiej stronie, na wschodzie, gdzie góruje szczyt świętego Arreatu, niebieska poświata.

- Taka jak twoja zbroja!

- Dokładnie taka. To zwiastun nadejścia Błękitnego Horyzontu.

- Twoi koledzy aniołowie?

- Nie jesteśmy aniołami, od kiedy zniknął blask stwórcy. Ale tak, moi koledzy tu nadciągają. Jak ci na imię?

- Damien.

- Ja nazywam się Lucius. Dowódca trzydziestu kohort Błękitnego Horyzontu. Były strażnik Świetlistego Tronu.

- Będziecie nas bronić przed tym, co wyjdzie z piekieł?

- Można tak powiedzieć. Ale nie sądzę, żeby wasz lud przetrwał. Nie sądzę, żeby ktokolwiek przetrwał. Chociaż żaden z nas nie był w świecie żywych od ponad tysiąca lat, kto wie, jak zmieniła się wasza nacja przez ten czas?

- Mój brat Marius jest wojownikiem. Ma magiczne ostrze na potwory, on wam pomoże!

- Obawiam się, że na potwory, które właśnie nas okrążają, nie ma mocnych w tym świecie.

- O nie, muszę uciekać, mama mnie zabije! - chłopiec się poderwał na równe nogi.

- Nie, mama cię nie zabije. Ucieczka nie ma sensu, dogonią cię, i zrobią straszliwe rzeczy, usiądź.

- To co teraz? - zapytał z przerażeniem w oczach.

- Co tu właściwie robiłeś?

- Podziwiałem gwiazdy.

- Nie bój się. Spójrz w niebo, pokaż mi swoją ulubioną.

Chłopiec odchylił się do tyłu i skupił wzrok, wyciągnął palec i krzyknął:

- O, tamta!

W tym czasie upadły archanioł położył mu jedną rękę na głowie, skupił się na ułamek sekundy i drugą ręką złapał jego bezwładnie opadające martwe ciało. Padł na kolano, aby odmówić modlitwę, ale stwierdził, że to na nic. Avramdandarkam i tak już nie słucha. Krawędzią pancerza rozciął skórę chłopca, zlizał sączącą się krew.

- Więc to tak smakuje grzech... Przywyknę.

W mgnieniu oka polanę otoczył krąg płomieni, a z ciemności wybiegły z rykiem demony, dziesiątki demonów. Większe i mniejsze, dwu i czteronożne, jedne z olbrzymimi rogami, inne uzbrojone w długie ostre pazury. Dziś będą ucztować na ludzkim i anielskim mięsie, wieczny głód w końcu zostanie zaspokojony. Największy, przypominający byka Taurus szarżował z nadstawionymi długimi na ponad metr rogami. Lucius nie wstając z kolana, wyjął miecz z pochwy, wbił w ziemię i oparł się o niego swym ciałem. Wyszeptał krótką inkantację, ostrze zapłonęło błękitną poświatą, a ziemia zaczęła pękać i rozstępować się od potężnej energii. Wzbił się w niebo i zanurkował z uniesionym nad głowę orężem, rzucając wyzwanie diabłom i swemu przeznaczeniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (33)

  • MKP rok temu
    Czy to coś dłuższego będzie, czy taki fantasy shot?
    Nie czytałem jeszcze, jutro sobie ogarnę.
  • Strzał. Rzeczywistość pokazała, że Alienator miał rację, i nie mam skilla na dłuższe opowiadania. Po kilku odcinkach zostaje 25% czytelników.
  • MKP rok temu
    Burton The Scribe
    No cóż...
    Jeśli jedna opinia jest dla ciebie tak druzgocącą, to w sumie dobra decyzja.
    A co do tego procentowego wskaźnika: u mnie 90% czytelników pojawiło się jak skończyłem udostępniać pierwszy tom 🤣🤣
  • MKP nie opinia jest dla mnie druzgocąca, a wyniki jakie osiągam🤔
  • NataliaO rok temu
    Czytałam i odpłynęłam, aż szkoda że to koniec. To było tak prosto napisane ale w tej prostocie była niezwykłość. Ja odebrałam to jakby świat pochłonęło samo zło, a ludzie po prostu wymrą i zostaną ani źli ani dobrzy ani anioły ani demony a my ludzkość ... to marne istoty które żyją po to aby umierać. Cudne to było.
  • Ojejku, nie spodziewałem się, że tak miło. Dzięki Gosia 🖐️
  • NataliaO rok temu
    Burton The Scribe tak było miło :)
  • MKP rok temu
    Co do treści to mam wrażenie że zainspirowana grą Diablo do pewnego stopnia, ale to pozytyw.
    Mistyczny klimacik też na plus.
  • Góra Arreat, owszem zaczerpnięta z Diablo😎
  • "na obalonej kłodzie przesiadywał młody chłopiec." - co to znaczy młody chłopiec, zakładając analogicznie starego chłopca.
  • Ok racja
  • zsrrknight rok temu
    dialog trochę sztywny, a tak poza tym w porządku. Mam trochę wrażenie, jakby to była część większej całości, ale taki zapewne był zamiar. Ogólnie koncept niezły i można coś jeszcze z niego wyciągnąć.
  • No byłby to materiał na większą całość, ale nie przewiduję, to tylko chwilowy przypływ weny. Sztywny dialog to moja wizytówka 😎 dzięki za wizytę
  • MKP rok temu
    Burton The Scribe 🤣🤣
    Bym powiedział, że ten jest patetyczny a nie sztywny, ale scena też trochę wymusza patetyczność.
  • Alienator rok temu
    Przymierzam się do komentarza, ale szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, co napisać, ponieważ musiałbym po raz kolejny się powtarzać. Znowu sporo potrzebnych informacji nie znalazło się w tekście. Wydaje mi się, że cały czas wychodzisz z błędnego założenia, że zadaniem pisarza jest opisanie obrazów, które widzi we własnej głowie, ale mogę się mylić, więc po prostu dopytam: Możesz opisać z grubsza swój proces twórczy? W sensie, w jaki sposób tworzysz fabułę?
  • 1. Coś tam sobie myślałem i wpadł mi koncept do głowy. 2. Zacząłem go rozszerzać do rozmiaru scenki. 3. Przelałem to na papier. (czasem jest jeszcze 4. Po kilku dniach przeczytałem ponownie i zrobiłem poprawki)
  • MKP rok temu
    Burton The Scribe
    Tak dokładnie powstaje wszytko, co pisze, z tym że punk 4 robię zawsze i kilka razy😉

    Generalnie pojawia się pomysł: scena, dialog, jakaś myśl przewodnią... Potem oblekam to resztą fabuły: doprowadzam do wybranego momentu np.
  • MKP a ja jestem niecierpliwy, niestety. Lubię się od razu podzielić, źle na tym wychodzę 🤣
  • Alienator rok temu
    Burton The Scribe A mógłbyś rozszerzyć nieco punkt 1 i 2? W sensie jak po kolei to wygląda od pomysłu do rozszerzenia pomysłu. Co powstaje pierwsze? Tło? Bohater? Wydarzenia?
  • Alienator W tym wypadku próbowałem sobie przypomnieć o serialu i książce w których był poruszany koncept zniknięcia Boga (Supernaturals i polska książka Siewca Wiatru). Iskierka zapłonęła i sam zacząłem kombinować w jakim świecie ja bym taki motyw umiejscowił. Padło na dolinę umiejscowioną między dwoma szczytami, wulkanu - bram piekieł, i ośnieżonego szczytu - portalu niebios. Ostatnio dużo oglądam o kosmosie i czarnych dziurach. Stąd skojarzenie horyzont zdarzeń - Błękitny Horyzont. Dla przeciwwagi wymyśliłem Czerwony Świt - knujące przeciw ludzkości demony. Jak już zniknął stwórca to i otwarły się bramy piekieł i niebios. I mówię sobie, to może krótka scenka, jak nadchodzą. I wpadł mi do głowy chłopiec oglądający gwiazdy niedaleko swojej wsi u podnóża wulkanu. Pora wieczorna aby uwydatnić czerwień i błękit spowijające poszczególne szczyty. Ustawiłem kilka elementów, polana, las, przewrócony pień drzewa, chłopca do dialogu. Sam dialog odpowiadający na kilka pytań. Motyw anioła smakującego krwi celem poznania grzechu dla dodania nieco mroku tej historii, i otwarty finał zostawiający nieco miejsca na wyobraźnię
  • Alienator rok temu
    Burton The Scribe Napiszę Ci jutro maila z recenzją tego tekstu, bo tu zaraz ktoś przyleci i będzie wmawiał, że czarne jest białe.
  • Alienator dziękuję 💪
  • Alienator hej, nie wiem czy wysłałeś, ale nic nie mam.
  • Alienator rok temu
    Burton The Scribe Już dawno wysłałem. Na tego maila co masz w opisie.
  • Alienator kurde, sprawdzam codziennie i nic nie ma, nie widziałem literówki w mailu, ale w razie czego skopiowałem bezpośrednio z klienta poczty, jeśli mógłbyś wysłać ponownie będę wdzięczny 🖐️
  • Alienator rok temu
    Burton The Scribe Z tego co widzę, to poszło na ten sam adres. Kuknij, najwyżej jak nie dojdzie, to Ci podam swój.
  • Alienator rok temu
    Albo sprawdź w spamie xD
  • Alienator rok temu
    Burton The Scribe Zasłabłeś? ;)
  • Alienator żyję, odpisałem 😅
  • Józef Kemilk rok temu
    Całkiem fajne, jako wstęp do czegoś dłuższego
    Pozdr
  • Dzięki za wizytę 🖐️
  • Vespera rok temu
    Ludzkość wobec starcia potęg jest pozbawionym znaczenia pyłem - ciekawy koncept.
  • Hej. Dobrze cię tu widzieć, dzięki za wizytę 👍

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania