Bliskie spotkania ręki z nocnikiem
Nastały czasy ustrojowych przemian i poczuliśmy się nareszcie u siebie. Znaleźliśmy się wśród państw samodzielnych i wolnych. Wstąpiliśmy do NATO. Weszliśmy do UE. Byliśmy krainą postępu. Dopóki nie staliśmy się krainą wstecznictwa.
Tu muszę powiedzieć: znowu nie jesteśmy państwem normalnym; do tej normalności prowadzić nas będzie droga długa, trudna i najeżona zdziczałym oporem.
*
W nie tak dalekich czasach, moim poczynaniom towarzyszyło paranoiczne oko Wielkiego Brata. Braciszek określał mi ramy przyszłości, a moja rola ograniczała się do zadowolenia ze smyczy, obroży i kagańca. Mogłem więc dodawać sobie otuchy, że mój kraj dysponuje najdłuższym łańcuchem w obozowej psiarni, a na dodatek, pozwolono mi cieszyć się, że mam coś swojego: WŁASNE PCHŁY.
Teraz też mam prawo do akceptowania jedynie słusznych poleceń. Z tym, że głosi je rodzimy BRAT.
*
Moja wina: będąc w stanie otumanienia, zgadzając się na pobór pieniędzy w zamian za zabranie mi obywatelskich praw, nieświadomie i krok po kroku pogrążałem się w obecnym bagnie. Dzień po dniu zaczynałem wchodzić w zunifikowane buty. A jednocześnie, poniekąd przy okazji, niejako po drodze, poniekąd nieoczekiwanie i automatycznie, ponosiłem konsekwencje swojego otumanienia, swojego bezwładu.
Zamierzałem wstąpić do ugrupowania suwerennych państw, a zapisano mnie do zbieraniny krajów zaściankowych i tym chytrym sposobem, chcąc nie chcąc, znalazłem się wśród egoistów próbujących zaszczepić współczesnym ludziom średniowieczne obyczaje.
Zasiliłem szeregi charłaczych mocarstw lekceważących wolność i zaczęto mnie ignorować, lekceważyć, wyśmiewać wady, których nie miałem.
Komentarze (8)
;-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania