Blisko, bliżej, najdalej
Uwielbialiśmy chodzić na wydmy, by patrzeć jak wieje wiatr i trawa się kiwa. Łączyło nas wiele, zbyt wiele, by mogło się udać. Zerwaliśmy, ale utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, udając że to kontakt z internetem. Któregoś razu napisała, że wieczorem spotka się ze Staszkiem. Spoko - pomyślałem. Koleś z takim imieniem to kandydat na materiał ubraniowy, nie na faceta. Polecamy bluzy ze staszku z zamszowymi naszywkami. I miałem rację. Co za facet pozwala nazwać pierwsze dziecko imieniem jej byłego?
***
Jeżdżę palcami po brzuchu i gdzieś w okolicach pępka natrafiam na farfocel, więc zaczynam toczyć go po całym ciele, między włosami, wokół sutków, po wybojach żeber. Gdy podnoszę zwałkowaną drobinę do oczu, okazuje się, że to pająk, z korpusem ciasno oplecionym połamanymi nogami, wciąż żywy, wyglądający jak maleńka, rozedrgana, kobieca główka. Mija chwila, nim wstręt zwycięża ciekawość, odprowadzam ją na opuszek kciuka i wystrzeliwuję w najdalszy kąt pokoju. Padam ciężko na poduszkę i zamykam oczy. Po chwili przychodzi do głowy, że lepiej byłoby wsadzić kulkę do nosa i czuć jak się tam wierci. Jakby nie pomogło, wciągnąć głębiej.
***
Ten moment kiedy płaczesz, a przecież nie płaczesz nigdy. I jest ciemność, a ty jesteś tylko glosem. I cała twoja uwaga, cały trud idzie na to, żeby nie było słychać. Znienawidzisz siebie za ten słaby ton, broźe boń. I każde słowo postarza cię o rok. I chyba jesteśmy juz dobre kilka wieków za starzy na to wszystko, co? Zamykasz oczy, zamykam oczy. Oddychasz, oddycham. Na razie wystarczy.
Komentarze (6)
dawka uderzeniowa
spaliła mnie jak marichuanen
baba jaga paczy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania