Blizna- cz 2
Szczęśliwe dzieciństwo? Co to za brednie, co za bajki?! Gdyby było szczęśliwe to nie uroniłabym ani jednej łzy, nad te które były wynikiem własnej niezdarnej natury, a wylałam ich morze. Nie... to były oceany łez...
Szczęśliwe i radosne zabawy na świeżym powietrzu, nawet w najmniejszym stopniu nie wynagradzały późnych wieczorów, gdy to do domu powracał... No właśnie powodem moich nieszczęść był właśnie on... Potwór, szatan w ludzkiej skórze. Gdybyście go widzieli....
Od kiedy pamiętam był prawie że łysy i podchmielony. Te dwie cechy przylgnęły do niego jak jakaś metka. Dlaczego w tak szczęśliwej rodzinie musiał pojawić się ktoś taki? Ktoś, kto tylko rani?
Mogę opisać jego postać i jego całe życie w jednym zdaniu. Był to nic nie znaczący, bezrobotny, wiecznie siedzący w sklepie nieudacznik. Gdy tylko wracał do domu zawsze ledwo trzymał się na nogach. Rzucał on bez powodu oszczerstwami zrzucając całą winę za swoje niepowodzenia na nas. Twarz miewał wtedy czerwoną, a w ustach pieniła mu się piana.
Patrzyłam na wszystko.... Ja, dziecko.... Natka.... Widziałam ten obłęd, te oczy pozbawione duszy i wypełnione nienawiścią, chęcią mordu...
Wysłuchiwałam i zapamiętywałam każde jego słowo, każdą groźbę. "Pierdolona Kurwa", "Suka", to jeszcze przyzwoite zwroty jakimi określał naszą mamę. Grożenie nożem, było jeszcze czymś błahym, mniej przerażającym... Wyrzucanie jej za drzwi w piżamie i o nagich nogach na śnieg, gdy było minus piętnaście stopni i godzina pierwsza nad ranem... To wszystko wydaje mi się teraz, z pewnego okresu czasu, okazaniem dobroduszności z jego strony. To było NIC!
Nie przyśniło mi się to jak pewnego razu przyniósł nam do pokoju piłę mechaniczną i groził, że nas wszystkich pozabija... Ani nie to, gdy wziął ze sobą bańkę paliwa i zaczął polewać nam łóżko... A wszystko to tylko dlatego bo mama nie chciała z nim spać...!
Jakim prawem rzucił siedmioletnią Natką o szafę, czy wsadził jej głowę do talerza, tylko dlatego bo nie chciała zjeść zupy?!
Kto mu dał prawo uderzyć którekolwiek z nas?! Byłam najstarsza, więc nie raz od niego dostałam w twarz. Było mi to wręcz obojętne... Trochę bólu... trochę siniaków i blizn.... ALE JAKIE PRAWO POZWALAŁO MU UDERZYĆ MAŁĄ?!
Widziałam także mamę... Jej strach w oczach... Jej ból... Jej siniaki...
- Ty to masz siniaki jak cię nawet dzieci dotkną! Ja przecież zaraz poszedłem spać! Co ty ode mnie babo chcesz?! Idź się lepiej lecz!- takie właśnie były jego tłumaczenia.
Wszystko na szczęście kiedyś ma koniec. Choćby nie wiadomo jaki on był.... Jesteście ciekawi jakie zakończenie ma ta historia?
Wyjechałam na studia jak najdalej, pozostawiając wszystko daleko za sobą. Mamę namówiłam na rozwód, a Natka także ma własne życie. Wszystko się dobrze skończyło, ale coś jednak pozostało... Pozostała ogromna blizna, na całe życie... Nikt jej nie zobaczy, nikt nie dowie się o mojej strasznej historii, ale nigdy nie wybaczę tego wszystkiego ojcu.... Nie wybaczę policji... Nie bez powodu dodałam że pewne rzeczy mi się nie przyśniły. Tak właśnie na moje zeznania odparł jeden z policjantów, tylko dlatego że miałam kilkanaście lat... Wyśmiana przez policję za przeżycie piekła... Wyśmiana za pomysł z piłą i benzyną... Ludzie są najgorsi... Tacy ludzie dla mnie mogliby po prostu zdechnąć....
OD RAZU ZAZNACZAM! TA OPOWIEŚĆ ZOSTAŁA CAŁKOWICIE ZMYŚLONA!!!
Pierwszy raz piszę tego typu opowiadanie, a do tego pisana była o 2-3 nad ranem ;) Liczę jak zwykle na waszą szczerość :)

Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania