Bliźnięta
Adam i Bartek byli bliźniakami jednojajowymi, którzy urodzili się w Zawoi, malowniczej wsi u podnóża Babiej Góry. Od dziecka byli nierozłączni i dzielili wszystko: zabawki, ubrania, marzenia. Mieli też wspólną pasję: góry. Kochali wędrować po szlakach Babiogórskiego Parku Narodowego, podziwiać piękno przyrody i oddychać świeżym powietrzem. Czuli się tam wolni i szczęśliwi.
Jednak ich życie zmieniło się dramatycznie, gdy skończyli osiemnaście lat. Adam zdał egzaminy na medycynę i wyjechał do Krakowa, by spełnić swoje marzenie o zostaniu lekarzem. Został specjalistą psychiatrą i pracował w Kobierzynie, renomowanym ośrodku dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Bartek natomiast nie dostał się na żadną uczelnię i został w Zawoi, pracując jako ratownik górski. Choć bracia kochali się bardzo, zaczęli się od siebie oddalać. Adam pochłonięty był pracą i nowymi znajomościami, a Bartek czuł się samotny i zazdrosny o sukces brata. Rzadko się widywali i kontaktowali.
Pewnego dnia Adam zadzwonił do Bartka i zaprosił go do Krakowa na swoje urodziny. Bartek poczuł się zaskoczony i uradowany. Myślał, że to szansa na odnowienie ich więzi i pogodzenie się z bratem. Zgodził się przyjechać i spakował walizkę. Nie wiedział jednak, że to był największy błąd jego życia.
Adam nie miał dobrych intencji. Od dawna planował zemstę na Bartku za to, że urodził się jako jego bliźniak. Adam uważał, że Bartek był jego cieniem, który ograniczał jego możliwości i zabierał mu uwagę rodziców. Adam chciał być jedyny i wyjątkowy. Postanowił więc zabić Bartka i zająć jego miejsce. Przygotował wszystko: fałszywe dokumenty, środki uspokajające, nóż. Zamierzał upozorować wypadek samochodowy i zrzucać winę na Bartka.
Gdy Bartek dotarł do Krakowa, Adam przywitał go serdecznie i zaprowadził do swojego mieszkania. Tam podał mu kawę z dodatkiem środków uspokajających. Bartek nieświadomy niczego, wypił ją i zasnął. Adam wtedy zabrał mu walizkę, ubrania i telefon. Następnie ubrał się w jego ciuchy i pojechał jego samochodem do Zawoi. Po drodze wysłał z jego telefonu wiadomość do rodziców, że wraca do domu na kilka dni. Planował zabić ich i spalić dom, by zatrzeć ślady.
Bartek obudził się po kilku godzinach. Zorientował się, że jest w obcym mieszkaniu i że brak mu rzeczy. Znalazł list od Adama, w którym ten wyznał mu swoje szatańskie plany i pożegnał się z nim. Bartek poczuł przerażenie i rozpacz. Wiedział, że musi ratować swoją rodzinę i powstrzymać Adama. Nie miał jednak czasu ani środków. Nie miał telefonu, pieniędzy, ani dowodu tożsamości. Był jak więzień w pułapce.
W desperacji postanowił uciec z mieszkania i poprosić o pomoc Straż Graniczną. Jednak gdy wyszedł na ulicę, zobaczył, że jest otoczony przez ludzi w mundurach. Okazało się, że Adam zadzwonił wcześniej do Straży Granicznej i zgłosił, że jego brat Bartek jest nielegalnym imigrantem, który groził mu śmiercią i uciekł z jego samochodem. Strażnicy graniczni aresztowali Bartka i zabrali go na posterunek. Bartek próbował im wyjaśnić, co się stało, ale nikt mu nie wierzył. Wszyscy myśleli, że jest Adamem i że ma zaburzenia psychiczne.
Tymczasem Adam dotarł do Zawoi i udał się do domu rodziców. Tam zastał ich w salonie, oglądających telewizję. Przywitał się z nimi i uściskał. Rodzice byli zaskoczeni i ucieszeni, że zobaczyli syna. Nie zauważyli, że to nie Bartek, ale Adam. Adam poprosił ich, żeby poszli z nim do kuchni. Powiedział, że ma dla nich niespodziankę. W kuchni wyciągnął nóż i zaczął ich dźgać. Rodzice zdążyli tylko krzyknąć z bólu i strachu, zanim umarli. Adam uśmiechnął się z satysfakcją i podpalił dom. Potem uciekł do lasu, mając nadzieję, że nikt go nie znajdzie.
Bartek spędził kilka dni w areszcie, zanim udało mu się udowodnić swoją niewinność. Znalazł świadka, który widział, jak Adam zabierał mu rzeczy i jak wyjeżdżał z jego samochodem. Znalazł też dowody, że Adam fałszował dokumenty i kupował środki uspokajające. Straż Graniczna uwierzyła Bartkowi i wypuściła go na wolność. Bartek natychmiast pojechał do Zawoi, by sprawdzić, co się stało z jego rodziną. Gdy dotarł do swojej wsi, zobaczył, że jego dom jest spalony i że na miejscu jest policja i straż pożarna. Dowiedział się, że jego rodzice nie żyją i że podejrzanym jest jego brat Adam. Bartek poczuł się jakby dostał cios w serce. Nie mógł uwierzyć, że jego brat zrobił mu to. Nie mógł zrozumieć, dlaczego.
Bartek postanowił odnaleźć Adama i zemścić się na nim. Wiedział, że Adam musi być gdzieś w górach, bo to było jego ulubione miejsce. Wziął plecak, latarkę i nóż. Ruszył w stronę Babiej Góry, mając nadzieję, że tam go znajdzie. Szukał go całą noc, przemierzając leśne ścieżki i polany. W końcu dotarł do Diablaka, najwyższego szczytu Babiej Góry. Tam zobaczył Adama, siedzącego na skale i patrzącego na wschód słońca. Adam zauważył Bartka i uśmiechnął się. Powiedział:
- Cześć, braciszku. Co tam słychać?
Bartek nie odpowiedział. Podbiegł do Adama i rzucił się na niego z nożem. Adam też miał nóż i zaczął się bronić. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie. Bracia zadawali sobie ciosy, raniąc się i krwawiąc. Nie zważali na ból ani na ryzyko upadku. Tylko nienawiść i żal napędzały ich. Walczyli tak długo, aż obaj byli na skraju wyczerpania.
- Dlaczego, Adam? Dlaczego zrobiłeś to nam? - krzyknął Bartek, próbując zadać ostateczny cios.
- Bo cię nienawidziłem, Bartek. Bo byłeś moim koszmarem. Bo chciałem być wolny od ciebie - odpowiedział Adam, parując atak.
- Ale my byliśmy braćmi, Adam. My byliśmy jednym. Jak mogłeś nas zniszczyć? - zapytał Bartek, łamiąc się głosem.
- Nie byliśmy jednym, Bartek. Ty byłeś moim więźniem. Ty byłeś moim błędem. Ja byłem lepszy od ciebie - powiedział Adam, uderzając Bartka w brzuch.
Bartek upadł na ziemię, trzymając się za ranę. Adam stanął nad nim, podnosząc nóż do ostatecznego ciosu. Bartek spojrzał mu w oczy i zobaczył w nich tylko zło i szaleństwo. Zrozumiał, że nie ma już dla niego nadziei. Zrozumiał, że jego brat jest nie do uratowania. Zrozumiał, że to koniec.
- Żegnaj, Adam. Żegnaj, bracie - wyszeptał Bartek, zamykając oczy.
Adam zacisnął zęby i zabił Bartka. Potem usiadł na skale i patrzył na wschód słońca. Poczuł ulgę i triumf. Poczuł, że w końcu jest wolny. Poczuł, że w końcu jest szczęśliwy.
Nie zauważył, że zza drzew wyłoniła się Straż Graniczna. Nie zauważył, że na niego celowali. Nie zauważył, że strzelili.
Koniec.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania