Blok

Kiedy po drugiej stronie ulicy zaczął rosnąć blok – wszyscy się trochę przestraszyli. Stary Czyszpak, który nie był niczyim dziadkiem, bo nie miał rodziny – umarł ze strachu. Pozostali, ciągle jeszcze żywi, mieszkali w jego domu. Ja wynosiłam kanapki na podwórko, zjadałam rzodkiewki, zlizywałam masło, a chleb, który mi nie smakował, kładłam dla wron, na kamieniu.

Czasem patrzyłam na blok. Był biały, lekki i wysoki. Składał się z pustych pokoików, których ciągle przybywało. Pokoiki nie miały okien, tylko dziury. Dookoła leżał piach. Dom był inny – czarny i niski, ciężki od szaf, kredensów i wiader z wodą. Miał okna z firankami, drzwi z desek, chodniki i wycieraczki. Na dole Fela gotowała rosół, a Grześ jadł przestudzoną, ale jeszcze ciepłą, pokrojoną w plastry marchewkę i bawił się nadmuchiwaną żyrafą. My mieszkaliśmy na górze. Kiedy wracaliśmy z odpustu, drzwi do naszego mieszkania obwieszone były sznurkami obwarzanków i krochmalaków, które dziadek kupował dla mnie na straganie i zostawiał na gwoździach. Mama wyrzucała krochmalaki do pieca, żeby nie psuły się od nich zęby, a obwarzanki jadłyśmy na spółkę.

„Znowu łachudrę gdzieś poniosło” – skarżyła się babcia, która odwiedzała nas wracając z łaźni, a wtedy mama smażyła babci na pocieszenie jajko i babcia odzyskiwała siły na dalszą drogę.

Po rozgrzanej ścianie domu chodziły osy i pająki. Jadzia kąpała Wojtusia w wanience ustawionej pod śliwką, dwa żółte listki wpadały do wody. Kiedy Wojtuś spał, Jadzia mieliła kawę i pozwalała mi kręcić korbką. Mąż Basi gwizdał i naprawiał huśtawkę.

Planowałam wtedy swoją przyszłość. Najbardziej chciałam być żoną taty, ale żal mi było mamy, która musiałaby zostać sama. Chrzestny ojciec nie nadawał się na mojego męża, bo nazywał się Tosiek, a mąż nie powinien mieć śmiesznego imienia. Trochę myślałam o Tomku. Tomek robił mi zdjęcia i prosił, bym stawała pod karmnikiem, koło malin, albo sadzał mnie na nieczynnym rowerze. Moje nogi nie sięgały pedałów, ale rower i tak nie jeździł, tylko stał oparty o ścianę. Jednak nie byłam pewna, czy mąż może być aż taki młody i chodzić jeszcze do szkoły.

– Dom będzie rozebrany, a nas przeniosą do bloku – powiedział wieczorem tato.

Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Jak nas przeniosą? Wsadzą do kosza i polecimy balonem? Balon wleci do dziury, a my wygramolimy się z kosza i zobaczymy z bliska, że jest tak strasznie biało i pusto? Balon odleci, a my rozejdziemy się do pokoików i każdy będzie miał swoje miejsce? I już nie będziemy się widzieć?

Patrzyłam przez szpary w płocie jak dźwig dostawia nowe pokoiki, aż podszedł Tomek i powiedział – nie martw się. Z drugiej strony bloku są drzwi, a przez drzwi można wejść i wyjść. Najpierw wejdziemy, a jak nam się nie spodoba, to wyjdziemy.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Narrator 01.05.2021
    Mistrzowski opis wspomnień. Jak w poprzednich przedmioty coś mówią, odkrywają ukryte treści. Stylowo przypomina mi to najlepsze teksty O.E. tylko twoje są bardziej subtelne i refleksyjne. Ale czasami uderza mnie zaskakujące podobieństwo.

    Nic dodać, ani ująć. Tylko czytać, wiele razy :)
  • Trzy Cztery 04.05.2021
    Twoje słowa to dla mnie duża nagroda, Narratorze. Dziękuję!
  • Iza Luis 01.05.2021
    Biały lekki i wysoki, niczym opis urodziwego młodzieńca wchodzącego w progi dorosłego życia. Dom był inny – czarny i niski, który doczekał kresu niewolnictwa.
    Nad blokiem na pewnp wisiały chrzanowe chmury.
  • Iza Luis 01.05.2021
    error-na pewno
  • Trzy Cztery 04.05.2021
    Dobre porównania, Izo Luis. Czarny dom uwolnił się na zawsze, i od pająków, i od os, i od ludzi. A chrzanowe chmury nad blokiem - pewnie, że są. Najchrzanowsze z chrzanowych:))
  • Dekaos Dondi 01.05.2021
    Trzy Cztery↔Tak prawdziwie, że szczegółami napisałaś, a na dodatek tak... uroczo jakby.
    Jak to często, niby zwykłe sprawy, potrafią być niezwykłe,
    w zależności, od odczuć, spojrzeń, wspomnień, które dla każdego, innej wartości mają:)↔Pozdrawiam:)↔%
  • Trzy Cztery 04.05.2021
    Dzięki za miły komentarz, Dekaos. Uroczo? Możliwe, że to najbardziej urokliwa cząstka z tych moich wspomnień.
  • Piecuszek 02.05.2021
    Niesamowite, jak Ty potrafisz snuć opowieści o życiu.
    Przeczytałam z przyjemnością :)
  • Trzy Cztery 04.05.2021
    Cieszę się. Pozdrawiam serdecznie, Piecuszku:)
  • Pasja 03.05.2021
    Wszystkie wysiedlenia ze starych śmieci mają historie. Jedne radosne, drugie boleśniejsze. Wiążą się zawsze z utratą czegoś, czego już nie będą mieć. Chociaż jest to zmiana na lepsze, to gdzieś zostaje tęsknota za:
    " Dom był inny – czarny i niski, ciężki od szaf, kredensów i wiader z wodą. Miał okna z firankami, drzwi z desek, chodniki i wycieraczki. Na dole Fela gotowała rosół, a Grześ jadł przestudzoną, ale jeszcze ciepłą, pokrojoną w plastry marchewkę i bawił się nadmuchiwaną żyrafą"… jak mocno zakorzenione chwile i obrazy. Niby zwyczajne, ale niebanalne w odbiorze. One żyją w nas chyba do końca.
    Dlatego ludzie po wojnie jechali na swoje gruzy, aby odbudować swoje życie, jestestwo i tamten zapach. Mój dziadek po ucieczce, nie dojechał na wschód, zatrzymał się przed granicą i tam już pozostał. Jednak jego myśli biegły a oczy patrzyły wciąż na tamten dom.

    Pozdrawiam ciepło
  • Trzy Cztery 04.05.2021
    Dom z tego opowiadanka już nie istnieje. Nie ma też małej uliczki, przy której stało kilka podobnych domów. Może była naprawdę za mała, żeby przetrwać. Teraz stoi tam szkoła. Taki los malutkich uliczek.
  • Szpilka 12.05.2021
    Buuuuuuuuu, nie znam krochmalaków, tylko maczki, no i takie cóś gumowate i obłe, ale nie pamiętam nazwy, kupowało się w budce u prywaciarza, oscypkami też handlował.

    Znowu fajosko przedstawiony obrazek z dzieciństwa, piątak ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania