bluszczem opleceni

spijam namiętność

wtedy zawsze gdy

rozchylasz usta

mienisz czerwienią

 

falbanki delikatne koronki kwiecia

oplatają mur domu liście bluszczu

 

ciepło ciała się ociera

o koniuszki palców

napięty od napięcia zawsze przed

na luz przyjdzie czas

 

a zatem

chodź do mnie

po pokoju nie kręć się jak za miastem karuzela

z tęsknoty umieram nalegam

 

gotowa dojrzała jak morela

wycisnę wszystkie soki

dam z siebie wszystko

bądź przy mnie blisko

boskie stworzenie opalone

ciała splecione w uniesieniu

tylko metr nad ziemią

odprężony jak zerwana struna

 

ciężko oddechem splecione w prześcieradłach nocy

tylko mgły od dymu pod sufitem

o niczym już nie myślę

kocham cię

Następne częścibluszczem opleceni

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania