Błysk

Bladozłoty sierp rzucał niewyraźne światło na okolicę. Zazwyczaj o tej porze panował tak wielki mrok, że trudno było zdziałać cokolwiek bez latarki. W podobnych sytuacjach zawsze wyobrażałem sobie ogromne światowe metropolia. Nowy Jork, Las Vegas, Dubaj… Tam nie ma podziału na dzień i noc. Potężne światła widoczne na każdym kroku przeobrażają te miasta w coś innego, nadają im życie. Tutaj jednak, na zwykłej wsi, można sobie tylko pomarzyć o takich luksusach. Jeszcze ta mgła… Nie mogłem przez nią dostrzec obiektów znajdujących się trzy metry dalej. Chociaż jej obecność nieco rozjaśniała wszechobecne ciemności.

Ostrożnie kierowałem się w stronę przystanku autobusowego, patrząc pod swoje nogi. Chodnik na wsi… Chyba nie muszę opisywać, w jak fatalnym był stanie. Gdzieniegdzie brakowało kostki albo nawet kilku, co chwila mijałem dziury. Uroku mojemu „spacerowi” dodawał jeszcze charakterystyczny dla obszarów rolnych zapach. Gdy podnosiłem głowę, by nieco się rozejrzeć, napotykałem wystające zza mgły, suche i pozbawione liści, gałęzie drzew. Po plecach przeszły mi ciarki.

Piętnaście minut później dotarłem w końcu do mojego przystanku autobusowego. Dopiero wówczas zauważyłem, że nie minął mnie po drodze ani jeden samochód, co było dosyć dziwne. Nawet w największych ciemnościach ktoś tędy przejeżdżał.

Wystarczył jeden rzut oka na blaszaną budkę, by zapoznać się z panującymi w okolicy realiami. Krzywa, zardzewiała, wielokrotnie napastowana przez miłośników graffiti. Lepsze jednak to niż nic. Jest chociaż gdzie się przed deszczem schować.

Już miałem usiąść na drewnianej ławeczce, gdy coś w kącie się poruszyło. Me serce na moment zamarło.

- H-halo… Jest t-tam ktoś? – wydukałem.

- Spokojnie, to tylko ja – odparł nieznajomy głos. W nim także dało się odczuć pewne przerażenie.

- „Ja” to znaczy kto?

- Mam na imię Adrian. – Chłopak nieco przysunął się do mnie, ściągając z głowy kaptur. Od razu zwróciłem uwagę na jego posturę. Ogromny chłop, który pierwszym ciosem załatwiłby mi bilet w jedną stronę. Widząc strach w moich oczach, uspokoił: - Niech się pan nie boi. Właśnie wracam z treningu.

- Treningu? O pierwszej w nocy?

- Po drodze zahaczyłem jeszcze o monopolowy. Musiałem coś wypić, żeby się uspokoić.

- Coś się stało?

Przez moment panowało milczenie i myślałem, że nie usłyszę już odpowiedzi, kiedy mych uszu dobiegł zachrypnięty głos osiłka.

- Wie pan, marzenia nie istnieją. Takie mam wrażenie.

„Hej ty, co się z tobą dzieje?! Skąd to zwątpienie?”, pomyślałem.

- Dlaczego?

- Trenowałem przez cały miesiąc do walki z kompletnym amatorem. I przegrałem. Ot, tak. To jest jakieś kompletne nieporozumienie.

- Chłopcze, nie możesz się poddawać po jednej porażce. Musisz dalej walczyć.

- Nie wiem, czy warto. A pan? Co pan tu robi tak późno?

- Wracam od lekarza. Na NFZ, więc chyba domyślasz się, jak długa była kolejka. Pewien facet zaproponował, że podwiezie mnie kawałek, zatem skorzystałem z okazji. Szkoda tylko, że kawałek. Teraz muszę czekać na autobus.

Cisza znowu otoczyła nas obu niczym troskliwa matka, która obejmuje swoje dzieci. Już miałem powiedzieć coś pokrzepiającego, gdy uderzył mnie w nozdrza intensywny zapach benzyny. Ułamek sekundy później na niebie coś błysnęło.

- O nie, zaraz się rozpada. Czujesz ten smród? – zapytałem, zatykając nos.

- Nie, nie czuję. Dlaczego ma się rozpadać?

- Błysnęło przed chwilą.

- Naprawdę? Chyba mi umknęło.

Siedzieliśmy jeszcze przez chwilę w ciszy, ale z nieba nie kapnęła ani jedna kropelka deszczu. Nie opuszczało mnie jednak wrażenie, jakbym znajdował się na stacji benzynowej.

Nagle z naprzeciwka dobiegł nas mrożący krew w żyłach odgłos. Zaniepokojony poruszyłem się na drewnianej ławeczce. Nawet Adrian drgnął, co było rzadkim widokiem. Taki dryblas miałby się czegoś bać?

- Słyszałeś to? – upewniłem się.

- Tak. Może podejdę i zobaczę… - Chłopak powoli wstał, po czym zdjął czarną torbę sportową z ramienia. Niepewnym krokiem wszedł na asfalt. Z każdym pokonywanym metrem jego ciało coraz bardziej ginęło w gęstej mgle. W ostatniej chwili obejrzał się przez ramię, a sekundę później zniknął.

Czekałem przez dwie minuty, nie mogąc wydusić z siebie choćby słówka. Och, jak bardzo chciałbym, żeby ten cholerny autobus w końcu przyjechał. Rzuciłem okiem na czarną torbę Adriana i z trudem podniosłem się z ławeczki.

- Adrian! Wszystko w porządku?

Brak odpowiedzi. Rozejrzałem się, czy nic nie jedzie, choć w takich warunkach i tak na niewiele się to zdawało. Wstąpiłem na jezdnię, ostrożnie podchodząc do rosnących po drugiej stronie ulicy, drzew. Przystanku za mną już nie było widać.

- Adrian! Daj spokój, wracaj tutaj.

Pokonałem jeszcze trzy metry. Przede mną wznosiły się nagie konary suchych dębów. Wtenczas poczułem zapach benzyny, ten sam, który podrażnił mój nos kilka chwil wcześniej, choć dużo bardziej intensywny. Na niebie błysnęło. Mocniej niż za pierwszym razem. Obróciłem głowę, chcąc upewnić się, że autobus jeszcze nie nadjechał. Pusto. Gdy z powrotem spojrzałem w stronę lasu, przede mną wyrosła ogromna postać. Z przerażeniem cofnąłem się o krok.

- Adrian! – Moja dłoń spoczęła na sercu. – Chłopie, zawału bym przez ciebie dostał. Co ty tam robiłeś?

Chłopak na spuszczonej głowie miał kaptur. Jego ciało nie drgnęło ani o milimetr.

- Adrian? Coś nie tak?

Powolnym ruchem ręki zsunął nakrycie, odsłaniając jasne i krótkie włosy. Uniósł głowę. W pierwszym momencie pomyślałem, że mam zwidy. Szybko jednak dotarło do mnie, iż to, co widzę, jest prawdziwe. Oczy chłopaka świeciły się wściekłą, neonową wręcz, czerwienią. Wyciągnął dłoń w moją stronę. Z jej palców wyrastały długie i poszarpane pazury. Nie byłem w stanie zrobić najmniejszego ruchu. Jak zahipnotyzowany patrzyłem w tętniące krwistym blaskiem oczy. Potworna dłoń złapała mnie za gardło, z każdą chwilą zwiększając siłę uścisku. Zacząłem tracić dech, wiedziałem, że to koniec. Czyżbym spotkał diabła?

Czułem, jak uchodzi ze mnie życie. Ostatnimi rzeczami, jakie zdążyłem zarejestrować przed śmiercią, były: zapach benzyny i oślepiający błysk na niebie.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (19)

  • Pasja 25.02.2017
    Początek to szara rzeczywistość, przystanek i dwaj mężczyźni czekający na autobus. Blysk na niebie, zapach benzyny i Adrian wygladający jak wilkołak. Może to kosmici wylądowali? Za całokształt 5. Pozdrawiam serdecznie
  • Kakarotto 25.02.2017
    Dziękuję!
  • fanthomas 25.02.2017
    Interesujące i dobrze napisane. 5
  • Kakarotto 25.02.2017
    Dzięki :)
  • Freya 25.02.2017
    Chłopak jeszcze nie wie do jakich poświęceń są zdolni młodzi sportowcy. Trzeba naprawdę mocno trenować, no i wtedy właśnie po takim koksie, będzie gostek wyglądał jak zbiornik na paliwo. A nawet może tak samo śmierdzieć. Tera może już spoko dołączyć do jakiejś ekipy MMA, albo oddziałów Antoniego...
    Flash nie jest moim ulubieńcem, ale opko jest spoko. Pzdr. :)
  • Kakarotto 25.02.2017
    Hehe, coś w tym jest. Dzięki za ocenkę i komentarz. Pozdrawiam :D
  • detektyw prawdy 25.02.2017
    mistrzostwo horroru, szczerze, to najlepsze opowiadanie jakie czytalem w tym miesiacu na tej stronie, zasluzone 5 pozdrawiam bardzo serdecznie
  • Kakarotto 25.02.2017
    Równie serdecznie dziękuję :)
  • katharina182 25.02.2017
    Całkiem fajne opowiadanie. Dobrze napisane. Nie zauważyłam błędów. Daję 5
  • Kakarotto 25.02.2017
    Dzięki :D
  • Ewcia 25.02.2017
    Jak dla mnie nic szczególnego.Codzienność jest zbyt monotonna.Wolę teksty Adama T przy najmniej chłopak ma wyobraźnię .
  • Kakarotto 25.02.2017
    Ok, dzięki za komentarz. "Przynajmniej" pisze się razem ;)
  • Ewcia 26.02.2017
    Zwykła literówka jak pisze się na telefonie.Dzięki
  • Tanaris 26.02.2017
    Ciekawie piszesz i akcja szybko się rozwinęła. Zobaczymy co będzie dalej. 5
  • Kakarotto 26.02.2017
    Dzięki, Tanaris, ale to pojedyncze opowiadanie. Nie przewiduję ciągu dalszego :)
  • detektyw prawdy 26.02.2017
    Tanaris chyba pomylila opowiadania
  • Szalokapel 04.04.2017
    Przystanki są niezwykle ciekawe do opowiadań! Tyle rzeczy się w nich dzieje, ach!
    Opowiadanie trzymało w napięciu, dobrze się odnajdujesz w dreszczowcach. Mógłbyś napisać kiedyś coś brutalnego, przeczytałabym!
    Opisy nieziemskie. Coraz to bardziej zwiększasz swój poziom i ewidentnie zdobywasz coraz więcej słów do kolekcji. Oby tak dalej. Powodzenia, Kakarotto, bo w Tobie nadzieja! :D
  • Kakarotto 04.04.2017
    Haha, Szalo, potrafisz zmotywować. :D Dziękuję za odwiedziny i takie miłe słowa. :)
  • Tauriel 11.01.2022
    Super styl, jest dreszczyk emocji ;) Daje 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania