Bo Cię Kocham

No i kolejny poniedziałek, niby dzień jak każdy inny ale ja wiedziałam że to właśnie dzisiaj wydarzy się coś niezwykłego coś czego na długo nie zapomnę, tylko nie wiem jeszcze co, no ale wracając.

Dzisiaj jest mój pierwszy dzień w pracy to znaczy dzisiaj mam rozmowę z dyrektorką szpitala ale jak wszystko dobrze pójdzie to może będę mogła zacząć pracę od razu. Wstałam jak zwykle totalnie niewyspana i nieprzygotowana do życia usiadłam na łóżku przeciągając się leniwie, ziewnęłam głośno rozglądając się po pokoju, był cały zawalony pudłami, małymi, dużymi od wyboru do koloru. (Naprawdę było w czym wybierać)

- Ehh trzeba by było w końcu się rozpakować.

A no tak, zapomniałam wspomnieć że dopiero od niedawna mieszkam w Polsce . Przez ostatnie pięć lat mieszkałam w Londynie, pracowałam w jednej z tamtejszych najlepszych klinik. Dla mnie to niby nic takiego ale na moim nowym pracodawcy na pewno zrobi to niemałe wrażenie. Kiedy w końcu udało mi się zwlec z łóżka o mało nie dostałam zawału, chciałam szybko ,,śmignąć" do kuchni zaparzyć sobie kawę ale jak na złość przez przypadek musiałam przejrzeć się w lustrze. To co w nim zobaczyłam było gorsze niż jakikolwiek horror, (a obejrzałam ich w swoim życiu naprawdę sporo.) Podkrążone oczy i roztrzepane na wszystkie strony włosy właśnie to zobaczyłam w lustrze.

- Oj Magda ciężko będzie doprowadzić cię do porządku.

Powiedziałam pod nosem wpatrując się w swoje odbicie. Później wszystko potoczyło się już sprawnie. Wypiłam kawę, wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż, nawet udało mi się ogarnąć te moje nieszczęsne włosy. Z pudeł wyjęłam żółty Golf i szare szerokie spodnie, przez chwilę nawet zastanawiałam się nad założeniem sukienki ale doszłam do wniosku że idę do pracy a nie na randkę. Byłam gotowa już godzinę przed czasem (nikt nawet nie był w stanie sobie wyobrazić jaka w tamtej chwili byłam z siebie dumna, naprawdę) Wzięłam jeszcze tylko torebkę i wybiegłam z mieszkania.....

Do szpitala dojechałam bardzo szybko, co niezmiernie mnie ucieszyło. Wysiadłam z taksówki płacąc wcześniej za przejazd. Spojrzałam na ten wielki budynek głośno wypuszczając powietrze z ust, ruszyłam przed siebie i usłyszałam odgłos przychodzącego SMSa wyjęłam telefon z torebki odczytując wiadomość.

,, Meg gdzie jesteś? proszę odbierz bardzo za tobą tęsknię, kocham cię.

Thomas"

- Świetnie jeszcze tylko jego mi brakowało.

Byłam wściekła, chciałam włożyć telefon zpowrotem do torebki jednak nie było mi to dane Poniewież uwaga uwaga wpadłam na jakiegoś faceta!. To że to był facet poznałam po głosie (chyba nie miał zbyt dobrego humoru:/) mogę się jednak domyślać że ja pogorszyłam mu go jeszcze bardziej.

- Uważaj jak łazisz!.

Prychną pod nosem w ogóle na mnie nie patrząc. Kucnął tylko zbierając rozsypane kartki.

- Przepraszam, ale ty też nie jesteś bez winy.

Wściekłam się ale z drugiej strony kto na moim miejscu nie byłby zły, no przepraszam bardzo, ale idziesz sobie spokojne, a tu nagle wpada na ciebie jakiś przemądrzały buc, który zamiast przeprosić czy coś to jeszcze cię obraza. No po prostu masakra.

- Pomogę.

Dodałam klękając obok niego.

- Nie dziękuję, poradzę sobie.

Odparł zanim zdążyłam czegokolwiek dotknąć. Ja tylko podniosłam ręce w geście kapitulacji, wstałam i odeszłam w stronę szpitala.

- Kretyn.

Dodałam jeszcze pod nosem, oczywiście tak żeby tego nie usłyszał wolałam nie robić sobie wrogów pierwszego dnia w pracy a on miał na sobie kitel więc mogę się tylko domyślać że jest lekarzem w tym szpitalu. No nic gabinet dyrektorki znalazłam przy pomocy przemiłej pielęgniarki Kasi. Ona w porównaniu do tego buca z przed szpitala była bardzo pomocna i życzliwa, zanim nawet zdążyłam wejść do gabinetu pani Ireny zaproponowała że oprowadzi mnie po szpitalu pokazując każdy nawet najmniejszy kąt. Nie powiem było to bardzo miłe z jej strony, no bo przecież nie musiała na pewno miała lepsze rzeczy do roboty niż łażenie po tak dużym budynku z jakąś obcą babą........

Rozmowa z dyrektorką przebiegła bardzo szybko była wręcz zachwycona moim CV, co prawda pracę mogę zacząć dopiero jutro ale dziś mam się rozejrzeć po szpitalu i jeżeli to możliwe poznać personel... Mmm mmm O nie znowu to przeklęte urządzenie.

,, Meg proszę daj nam jeszcze jedną szansę, zmienię się obiecuje.

Thomas"

- Czy ten idiota już nigdy nie da mi spokoju?, Chyba muszę zmienić numer.

Stałam tak z tym telefonem w ręku zadając sobie kolejne pytania, kiedy to nagle z mojego wewnętrznego monologu wyrwał mnie czyjś glos.

- Część obiecałam to jestem. Kasia.

Wyciągnęła do mnie rękę uśmiechając się promiennie.

- Magda

Odwzajemniłam uśmiech ściskając jej dłoń.

- Chodź bo trochę tu tego jest ...........

Po prawie dwóch godzinach oglądania sal gabinetów itd. wreszcie usiadłyśmy w barku popijając pyszną kawę. Tak w ogóle to zdziwiłam się że przez te 2h nikt jej nie szukał, nie wezwał do pacjenta czy coś. Najwidoczniej dzisiaj jest spokojnie.

Kiedy wypiłyśmy kawę każda z nas udała się w swoją stronę Kasia do pracy a ja do wyjścia chciałam wrócić do domu i przygotować się na jutrzejszy dzień.. Właśnie wybierałam numer taksówki kiedy poczułam delikatne szarpnięcie, spojrzałam na dół gdzie zobaczyłam małą dziewczynkę.

- Przepraszam pomoże mi pani znaleźć Janka? Chyba go gdzieś zgubiłam.

Skrzywiła się. Była bardzo ładna mała niebieskooka brunetka.

- Janek to twój brat tak ?.

Zapytałam kucając naprzeciwko niej.

- Co? Niee Janek to mój tata.

Uśmiechnęła się

- Tylko woli jak się mówi do niego po prostu Janek, ja też tak wole.

Wytłumaczyła łapiąc mnie za rękę.

- To pomoże mi Pani ?

Dodała

- Magda, wystarczy Magda.

Odparłam wstając.

- Pola

No i właśnie w taki sposób zaczął się ten mój niezwykły dzień ale o tym opowiem wam później. ;)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Aisak 30.07.2019
    Ja się też kocham
    Bałdzo
    Często i namiętnie
    Hahahaha

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania