bo Czuł się zaproszony
Z kubeczkiem kawy na ławkę przed domem zabrałam ze sobą myśli przyćmione...
...usiadłyśmy rządkiem na miękkim kocyku... aromat kawy, łyczek po łyku,
ubrał mój umysł zamglony i senny w woreczek po ziarnach kawy płócienny...
Obudził rozum, wigoru nadał i entuzjazmu puzzle poskładał.
Oplótł zapachem kawy parzonej senne powieki niedobudzone...
...w promykach słońca kubek przechylam, smakiem przesiąka poranna chwila...
Wtem moje myśli alarm podniosły, w popłochu skoczyły, w górę uniosły,
w kłębek się chyłkiem szybko stłoczyły, na mych kolanach pod kocem zaszyły.
Sama zerwałam się w nieświadomości wzrokiem nerwowo szukając gości.
Hen za pagórek wpatrując się... wstałam. Nagle zamilkłam. Oddech wstrzymałam.
Gdy sobie w trakcie już zdałam sprawę, braku godności poczułam obawę,
że nie podołam wyjątkowości tej nieuchwytnej chwili jakości.
Wielką więc w sobie odwagę zebrałam. Podniosłam oczy... i oniemiałam.
Poznałam Postać już bez obawy... Jezus wpadł do mnie... na kubek kawy...

Komentarze (19)
Pozdrawiam
1) dlatego proponuję zabrać koc :)
2) pora jest dowolna. każdy wybiera własną
Nikt nie lubi. Dlatego mówię, że proponuję. Skąd pomysł, że narzucam? Kimże jestem aby tu komuś coś narzucać?
Chodzi o bezpieczeństwo, bezpieczną kryjówkę przed nieznanym. Szczerze: mój pies tak robi :) Gdy się boi, wskakuje mi na kolana i uspokaja się gdy go nakryję kocem lub chociaż swetrem.
Dzięki za komentarz :D
Ale (moje) bezpieczeństwa szukają podobnie.
Chyba nie zabronisz mi tego :)
Jeśli tak brzmi, to cieszę się z uśmiechu na twarzy czytelnika :)
Nie obrażam się tak łatwo tym bardziej, że mowa o odbiorze tekstu - a do tego zawsze masz prawo.
Tekst jest opisem doświadczenia, nawet jeśli w części śmieszne - było, jakie było. Co poradzę.
Nie obrażam się. Mówisz prawdę w taktowny sposób :)
Raczej: dziękuję.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania