Bóg Alkohol i Kobiety cz 8
Picie wódki to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości
Himilsbach
Witaj!
Mam nadzieje że o mnie nie zapomniałeś. Od ponad roku, przestałem towarzyszyć w twoim życiu. Wciąż chodzę za tobą, lecz ty mnie ciągle nie dostrzegasz. Tyle lat razem, tyle wspólnych wspomnień. Byłem gdy poznawałeś swoją pierwszą miłość, gdy się z nią rozstawałeś. Gdy poznawałeś żonę, gdy ją zdradziłeś. Towarzyszyłem ci gdy rodził się junior. Gdy brałeś ślub, i gdy się rozwodziłeś. Odkąd się poznaliśmy, byłem z tobą prawie przy każdej okazji. Budziłem cię w łóżku kolegi siostry, na ławce w parku, w knajpach, na schodach. Mógłbym wymieniać bez końca. Dzięki mnie stawałeś się super bohaterem, silnym i odważnym, Niepokonanym!!. Szkoda tylko ze inni widzieli, żałosnego, nudnego i beznadziejnie egocentrycznego typa. To dzięki mnie, ‘Dr Jekyll zmieniał się w Mr Hyde ‘. Wiem ze dziś się mnie wstydzisz, ale pamiętaj ja zawszę będę blisko. Będę już z tobą do końca życia. Pozwól mi się tylko z tobą spotkać, a wszystko wróci.
Twój ulubiony towarzysz
Alkohol
Długo, naprawdę długo unikałem eksperymentów z piciem. Podczas gdy moi rówieśnicy już ostro grzali, ja byłem gdzieś obok tego. Brzydziłem się pijanych meneli z pod sklepu. Często przetrzymywałem w domu kumpli którzy chowali się przed starymi. Czekali u mnie jak prze trzeźwieją i wracali do siebie. Ja wolałem bardziej szkolne imprezy od typowego osiedlowego chlania. Spojrzenie na to zmieniło się, gdzieś w początkach szkoły zawodowej.
Lato 2002
Ten dzień, pamiętam jakby to było wczoraj. Było nas czworo, ja , Benson, Dziki, i Cichy. Przyjaciele znający się od kołyski, aby opisać każdego z osobna musiałbym poświecić osobny rozdział. Właśnie dostałem pierwszą wypłatę za praktyki szkolne. Zebraliśmy się pod klatką. Było koło dwudziestej. Poszliśmy do : Kowalskiego do sklepu. Kupiliśmy ‘cztery jabole. Pamiętam ich smak do dziś. Po za-opatrzeniu poszliśmy na pola, rozsiedliśmy się na trawie i zaczęliśmy pić. Ciężko przechodziło mi to przez gardło, zapach siarki był wstrętny. – tylko nie rzygaj – powiedział do mnie, wprawiony w jabolach Cichy. Po obaleniu pierwszego; Jabola czułem się zupełnie inaczej. Ten stan był zajebisty. O to ktoś zdjął ze mnie ciężar nieśmiałości. Leżałem na trawie, wpatrując się w gwieździste letnie niebo. I widziałem ze to dopiero początek tej przyjaźni. O to dostałem lekarstwo, na pokonywanie wszelkich barier i hamulców. Chłopak który latał za Moniką (młodzieńcza miłość). Przez rok czasu nie potrafił jej powiedzieć ze mu się podoba i ze wszystko co robi, to po by zwróciła na niego uwagę. I naglę, dostaje Powera i idzie pod jej balkon i woła ją. Wyszła, zobaczyła jak wyglądam i jak się zachowuje, i poszła. Nie pamiętam, co jej wtedy powiedziałem, ale potem już się nie spotykaliśmy. Nawet nie była mi potrzebna. Miałem zupełnie coś lepszego. Potem picie stało się już zwyczajem. Kombinowało się pieniądze i chodziło się pić. Każdy jakoś przekonał starych, by wyłuskać jakieś drobniaki. Ja zawsze ściemniałem że na Bilard. Mięliśmy swoją miejscówkę za ostatnim blokiem na osiedlu. Za nim były już tylko pola. Rzadko jeździły tam ‘Psy’ więc mieliśmy spokój. Mogliśmy spokojnie robić siebie młodych Meneli. Każdy miał nawet swój sposób picia. Cichy; plastikowy kubek z Jabolem obalał na raz, Dziki ; obalał go w dwóch łykach. I tylko ja, czyli Dudi; się delektował. Za każdym razem krzywiłem gębę, ale piłem. Potem pojawiła się Elwira. Młoda dziewczyna która przeprowadziła się na moje osiedle.
Elwira miała przyjaciółkę Patrycje z którą świrował Dziki. Obydwie pochodziły z dość konserwatyw-nych domów. Co niedziele chodziły do kościoła itp. Zupełnie inny świat od naszego. My kościół wi-dzieliśmy bardzo sporadycznie, raczej był on powodem wyśmiewania z naszej strony. Chyba musia-łem wtedy Elwirze wpaść w oko, bo nie odstępowała mnie ani na chwilę. Gdy graliśmy w piłkę i gdy potem szliśmy chlać. Pewnego dnia nawet trochę manipulując nią namówiłem ją żeby się ze mną napiła. Zrobiła to , myślę ze bardziej dlatego żeby mi zaimponować niż z ciekawości. Cichy z czasem zaczął znajdywać inne towarzystwo do picia, myślę ze głupio się czuł kiedy ja byłem zajęty Elwirą, a Dziki, Patrycją. Cichy do dziś nie ma żadnej dziewczyny, i wynika to tylko z jego braku śmiałości. Bo na powodzenie nie mógł narzekać. Ale jak znam Cichego to pewnie zostanie starym kawalerem. Z czasem picie, wkradało się w prawie w każdą część życia. Piłem w szkole, jeśli w ogóle do niej docierałem. Ostatni rok zawodówki skończyłem chyba tylko dlatego, że wcześniej dość dobrze mi szło, i większość nauczycieli wróżyła mi że na zawodówce się ta edukacja nie skończy. Ale to że ją skończyłem był dobrym gestem nauczycieli w moim kierunku. Bo frekwencja na zajęciach była poniżej wymaganej. Wolałem się włóczyć, po osiedlu, po knajpach, po koncertach. Uzmysłowiłem sobie wtedy że szkoła mnie może bardziej ogłupić niż rozwinąć. Ale jakimś cudem ją skończyłem. Miesiąc po odebraniu świadectwa wyjechałem do Włoch. Moja siostra mieszkała parę ładnych lat na Sycylii. Pojechałem do szwagra do pomocy, był przedstawicielem handlowym. Przyjemność połączona z możliwością zarobku. Sycylia to piękny region. Moi rówieśnicy mogli pozazdrościć, nie każdy może zwiedzić słynną wyspę mafii. Codziennie uczyłem się języka, zapisywałem sobie słówka i wykorzystywałem je przy najbliższych okazjach, na zakupach w rozmowie z ludźmi. Bardzo szybko uczyłem się języka. Kiedy z stamtąd wyjeżdżałem, to dość swobodnie rozmawiałem po włosku. Ale i tam grzałem, i też codziennie. To był piękny czas. Rano wyjeżdżaliśmy, w różne regiony. Po południu obiad, a pod wieczór na ryby. Szwagier szedł łowić a ja szedłem na imprezy które co wieczór odbywały się na plaży. I tam się piło. Tam też nauczyłem się drugiego nałogu; papierosów. Poznałem tam fajną młodą włoszkę Maria. Taka platoniczna miłość, nasze rozmowy wyglądały dość zabawnie. Bo ja po za komplementami bądź wulgaryzmami i podstawowymi zwrotami nie rozumiałem nic. Dopiero z czasem, i dzięki niej lepiej przyswajałem włoski. Kiedy wracaliśmy z ryb. Wychodziliśmy na taras z którego był piękny widok na morze, i tam piliśmy wytrawne czerwone wina. Pewno razu, podczas mojego pobytu tam przyjechał do nas przyjaciel mojego szwagra z polski. Był ze swoim synem, a zarazem moim kolegą z podstawówki. Byli tam dziesięć dni. I tylko jeden dzień na trzeźwo. Z Tomkiem grzaliśmy dzień w dzień. Raz tak przesadziliśmy że zarzygaliśmy taras sąsiadów. Po trzech miesiącach pobytu zaczęło brakować mi mojego małego miasteczka w Polsce. Zważywszy ze obiecałem być na swoje osiemnaste. Ciężko było o bezpośredni dojazd do Polski, z Sycylii. Więc musiałem dostać się do Florencji. Kolejna fajna przygoda, jako niespełna osiemnastoletni chłopak udałem się w samotną podróż pociągiem po Włoszech. Szwagier musiał zostać na Sycylii, a siostra była w Polsce. Bo kilku perypetiach i ogromnym strachu, dojechałem do polski. Zaraz po przyjeździe przyszedłem do domu, rzuciłem torby przywitałem się z mamą i poszedłem na dwór. Po dwóch godzinach, już piłem. Tydzień po moim powrocie z Włoch obchodziłem swoje osiemnaste urodziny. Prawdę powiedziaw-szy, ledwo z niej wyszedłem żywy. O włos nie zapiłem się na śmierć. Skończyła się moda na picie Jaboli, rozpoczął się etap chlania rozrabianych spirytusów. Moja siostra kupiła w międzyczasie domek na pobliskiej wsi. Wymagał on gruntownego remontu. To też zważywszy ze nie było stać mnie na zrobienie jakieś hucznej imprezy. Siostra pozwoliła mi zrobić tam imprezę. Spartańskie warunki, rozrabiany spirytus do picia, chipsy i paluszki do jedzenia. Tak daliśmy w palnik, ze po pierwszej w nocy biegaliśmy po wsi i śpiewaliśmy. I lataliśmy bez koszulek. Nazajutrz w niedziele. Ludzie szli do kościoła. Grupa nastolatków leżała bez koszulek na trawniku przed domem. Przez rok czasu po osiemnastce tam nie przyjeżdżałem.
Alkohol towarzyszył zawsze. Gdy poznałem Wiktorie. Pierwsza prawdziwa wielka miłość. Nasz zwią-zek to chlanie, imprezowanie, seks i jej częste wagary. Kochaliśmy się i się nienawidziliśmy. Kłóciliśmy się tak ze nie raz znajomi musieli nas rozdzielać, byś my się nie pozabijali. A potem wieczór chlanie, seks i testy ciążowe. Po niespełna roku się rozstaliśmy. Długo nie mogłem się z tym pogodzić. wpadłem w prawdziwy ciąg alkoholowy. Piłem codziennie, przez dwa miesiące. Mogłem prawie nic nie jeść, ale musiałem być pijany. Po pijaku dzwoniłem do niej i prosiłem żeby wróciła. Na nic to było. Po dwóch miesiącach, kiedy organizm był już strasznie słaby. Chyba ze strachu, nagle całkowicie przestałem pić. Trwało to dwa tygodnie. Potem znów zacząłem, z tym że picie wróciło do jako takiej normy. Bez takich ciągów. By zagłuszyć smutek po Wiki, zacząłem jeździć na dyskoteki. Tam piłem zarywałem puste laski i bawiłem się. Ale nie byłem szczęśliwy, może wybujałe ego było głaskane. To jednak w środku czułem ogromną pustkę. Byłem jak nadmuchany balon, który mógł pęknąć napotykając o pierwszą lepszą krawędź. Dusza towarzystwa pogrążona we własnym smutku. Ta pustka została wypełniona gdy na mojej drodze… CDN
Komentarze (2)
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania