Bogactwo
Skarbce pełne brylantów, podłoża złotem wylane,
Żyrandole z diamentów misternie wykonane.
W pałacu rzeźba na rzeźbie stoi,
Twoimi oczyma na poddanych patrzy.
Co tylko świat posiadał, tym mu wyrwałeś,
Jak bestia na obiad wszystko pożarłeś.
Dumnie nosisz swą koronę o barwach złocistych,
Insygnium twej potęgi, majestat wieczysty.
Wypinasz pierś żelazną, patrzysz z góry,
Na tarczę zegara włócznią przebitą.
Twój wróg jedyny pada na podłogi świecące,
Nigdy już dwunastej nie wybije.
Ciało zegara przebite, lecz mimo to czas wciąż płynie.
Złoto, jakie zebrałeś, królu nieśmiertelny, siarką cuchnąć poczyna.
Twa dumna pierś osłabła, krucha jak szkło się stała.
Nie potrzeba zegara, bo znane jest miejsce i znana jest data,
Kiedy król despota za serce się złapie i na kolana upadnie.
A złoto twe cenne, przez całe życie zbierane...
Pirytem jedynie się okaże.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania