Bogdan był zapalonym biegaczem.
Bogdan był zapalonym biegaczem. Każdego ranka wstawał przed świtem, zakładał swoje żółte buty i wyruszał na jogging po ulicach Hanoi. Lubił ten czas, kiedy miasto jeszcze się nie obudziło, a on mógł podziwiać zabytki i krajobrazy. Biegał zawsze tą samą trasą: od swojego hotelu do jeziora Hoan Kiem, potem wzdłuż rzeki Czerwonej, aż do mostu Long Bien, i z powrotem. Przebiegał około 10 kilometrów dziennie.
Jednego ranka, gdy biegł po moście Long Bien, zauważył na drugim końcu kobietę w czerwonej sukience. Była piękna i elegancka. Miała długie czarne włosy i ciemne oczy. Bogdan poczuł się zaintrygowany. Przyspieszył kroku, chcąc ją dogonić i zagadać. Ale kiedy dotarł do końca mostu, kobiety już nie było. Zniknęła jak duch.
Bogdan był zdziwiony i rozczarowany. Zapytał kilku przechodniów, czy widzieli kobietę w czerwonej sukience, ale nikt nie wiedział o kim mówi. Bogdan pomyślał, że może to był tylko jego wyobraźnia lub sen. Wrócił do hotelu i zapomniał o całej sprawie.
Następnego ranka, gdy biegł tą samą trasą, znów zobaczył kobietę w czerwonej sukience na moście Long Bien. Tym razem była bliżej niego i uśmiechała się do niego. Bogdan poczuł się zachwycony i podekscytowany. Znowu przyspieszył kroku, chcąc ją poznać. Ale kiedy był już blisko niej, kobieta nagle zniknęła w tłumie.
Bogdan był zszokowany i zdenerwowany. Nie mógł uwierzyć, że znów ją stracił. Zapytał kilku ludzi na moście, czy widzieli kobietę w czerwonej sukience, ale nikt nie potrafił mu pomóc. Bogdan pomyślał, że może to był jakiś żart lub mistyfikacja. Wrócił do hotelu i postanowił zapomnieć o całej sprawie.
Trzeciego ranka, gdy biegł tą samą trasą, znów zobaczył kobietę w czerwonej sukience na moście Long Bien. Tym razem była tuż przed nim i trzymała w ręce kartkę z napisem: "Bogdan, czekam na ciebie". Bogdan poczuł się zdumiony i zaciekawiony. Zatrzymał się przed nią i spojrzał jej głęboko w oczy. Kobieta uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
- Cześć, jestem Anh. Jestem twoim aniołem stróżem.
- Co? - wykrzyknął Bogdan.
- Tak, jestem twoim aniołem stróżem - powtórzyła Anh. - Przez ostatnie dwa dni próbowałam ci się pokazać i porozumieć z tobą, ale nie udało mi się.
- Dlaczego? - zapytał Bogdan.
- Ponieważ jesteś tu tylko przejazdem i nie należysz do tego miejsca - odpowiedziała Anh. - Jesteś tu tylko na kilka dni, a potem wrócisz do Polski.
- I co z tego? - spytał Bogdan.
- I nic - powiedziała Anh. - Po prostu chciałam ci powiedzieć, że jestem tu dla ciebie i że dbam o ciebie.
- Ale dlaczego? - nalegał Bogdan.
- Ponieważ jesteś wyjątkowy i kochany - wyjaśniła Anh. - Jesteś jedynym człowiekiem na świecie, który biega w żółtych butach.
- To prawda - przyznał Bogdan. - Ale co to ma do rzeczy?
- To znak, że jesteś inny i niepowtarzalny - powiedziała Anh. - I że zasługujesz na szczęście i miłość.
- Naprawdę tak myślisz? - zapytał Bogdan.
- Tak, naprawdę tak myślę - odpowiedziała Anh. - I chciałabym ci to udowodnić.
- Jak? - spytał Bogdan.
- Zostań ze mną - zaproponowała Anh. - Zostań tu w Hanoi i bądź moim mężem.
Bogdan był zaskoczony i poruszony. Nie spodziewał się takiej propozycji. Nie znał tej kobiety, a ona chciała się z nim ożenić. Nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony, czuł do niej silne uczucie i fascynację. Z drugiej strony, miał swoje życie i plany w Polsce. Nie mógł tak po prostu zostawić wszystkiego i zostać tu z nią.
- Nie wiem, co powiedzieć - odezwał się Bogdan.
- Powiedz tak - poprosiła Anh. - Powiedz, że zostaniesz ze mną i że będziesz mnie kochał.
Bogdan spojrzał na nią jeszcze raz. Była piękna i urocza. Miała w sobie coś magicznego i niezwykłego. Była jego aniołem stróżem. Czy mógł jej odmówić?
Bogdan podjął decyzję.
- Tak - powiedział Bogdan.
Anh uśmiechnęła się szeroko i rzuciła mu się w ramiona. Pocałowała go namiętnie i szepnęła mu do ucha:
- Kocham cię, Bogdan.
- Ja też cię kocham, Anh - odpowiedział Bogdan.
I tak zaczęła się ich historia miłości. Bogdan został w Hanoi i ożenił się z Anh. Razem biegali po moście Long Bien w żółtych butach i byli szczęśliwi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania