Ból
Ból boli.
Brzmi jak masło maślane,
ale naprawdę —
ten ból boli.
Inaczej niż wszystko dotąd.
Nie do zniesienia.
Dla mnie.
Dla innych.
Ukłucie igły —
niby nic.
Ale gdy codzienne i ciągłe,
wyczerpuje do cna.
Jeszcze niedawno byłem silny jak lew,
lecz coś, czego nie widać,
wydarło ze mnie siłę.
Zabrało każdy poranny promień słońca.
To jak czarna chmura,
która nie przynosi burzy,
tylko zabiera kolory.
Od tygodni.
Zawsze wraca, jak bumerang —
nawet jeśli rzucam Cię daleko,
z każdym dniem mam mniej siły,
i ból trafia coraz bliżej,
coraz częściej.
Siedzę, myślę, gubię się w pytaniach:
Co mam zrobić z tym „szczęściem”,
które mi zostało?
Może tylko jedno.
Ból.
Tylko ból.
Bolesny ból.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania