Ból
To on jest tak nieznośny,
życie zmienia w smutek,
nawet krzyk donośny
ma niewielki skutek.
Bez żalu chcę go oddać
i na uśmiech zamienić,
więcej się już nie bać
i życia z nim nie dzielić.
Niech już idzie podły,
chce ruchem się cieszyć,
skończyć ciągłe modły
i do tańca spieszyć.
Nic tu po nim będzie,
gdy naprawie stawy,
powód znajdę wszędzie,
by już chodzić bez obawy.
Rychły koniec przewiduje
tego związku wątpliwego,
siłę w wierze wciąż znajduje,
by się pozbyć złośliwego.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania