Poprzednie częściBono i szakale złociste - prolog

Bono i szakale złociste - Rozdział XX

Ramin siedział w kuchni gapiąc się bezmyślnie w pusty talerz. Ostatnio kiepsko sypiał. Cały czas martwił się o swojego wygnanego syna. Czy poradził sobie poza Klanem? Czy jeszcze żyje? Czy walczy? Spokoju nie dawała mu nawet myśl, że jest z nim Hannah. Była w końcu zaradna, ale to przecież tylko suczka. Czy poradzą sobie we dwoje?

Brak snu poważnie osłabiał jego koncentrację i zdolność do działania. Ramin, przywódca, który zawsze z wielkim zapałem i determinacją podchodził do wypełniania swoich obowiązków, teraz z opóźnieniem reagował na dochodzące doń sygnały, a wszystkie, ważniejsze sprawy zrzucał na barki Balima, swojego niezawodnego zmiennika, bo Lunar, chociaż był już oficjalnie namaszczony na następcę, wcale nie kwapił się do pracy.

W tamtym momencie do Ramina dotarło, że jego życie bez Bono nie jest nic warte. Dobry władca powinien bowiem przekazywać władzę w ręce kogoś, kogo zna od urodzenia, czyli własnemu synowi. Stary Collie zaczął podejrzewać, że grubo mylił się co do Lunara i że ten wcale nie nadaje się na przywódcę. Ten dzień miał mu dodatkowo uzmysłowić, w jak wielkim był błędzie.

Z zamyślenia wyrwało go energiczne i szybkie uderzanie łap o drzwi nory.

- Panie! Jesteś tam?! - usłyszał z zewnątrz głos Balima.

Przywódca Klanu spojrzał przez okno w kuchni. Było już niemal południe. Niech to szlag! Znowu się zapomniał! Ramin wstał, podszedł do drzwi i otworzywszy je, zobaczył Balima i Hadira, syna Warrena. Oboje byli zdyszani i dziwnie pobudzeni.

- Hadir? Co ty tutaj robisz? - spytał ze zdziwieniem.

- Klan Zachodu! - krzyknął Balim. - Idą tutaj!

- Co?! - Ramin od razu zapomniał o wszystkich swoich rozterkach.

- Zaatakowali nas od północy – wydyszał Hadir. - Jest ich ponad setka. Musieliśmy wycofać się na wschód. Sami nie dalibyśmy im rady.

- Gdzie Warren? - spytał Ramin.

- Na Południowym Pastwisku – odpowiedział Balim. - Musieli zabrać ze sobą swoje owce.

Ramin zaklął pod nosem.

- Gdzie jest Klan Zachodu?

- W Dzikiej Kotlinie – odpowiedział Hadir. - Będą tutaj najdalej za godzinę.

Ramin zrozumiał, że musi działać.

- Balim! Zwołaj naszych na Południowe Pastwisko. Musimy jak najszybciej zorganizować obronę! Hadir! Biegnij do ojca. Niech zbierze swoje psy i zagoni wasze owce do Doliny Piątych Wód na Północne Pastwisko. Tam będzie nasz ostatni bastion.

Oboje przytaknęli i ruszyli w swoją stronę. Ramin zamknął norę i wystrzelił w kierunku Południowego Pastwiska. Miał tylko nadzieję, że Bono jest bezpieczny i nie znajdzie się przypadkiem w samym centrum nadchodzącej bitwy.

 

***

 

Klany Północnego-Wschodu i Południa wspólnie zagonili wszystkie owce do Doliny Piątych Wód. Rozstawili straże przy pastwisku, szczenięta i słabszych członków Klanu ukryli w norach, a sami ruszyli naprzeciw wrogowi. Ramin próbował nakłonić Warrena do pozostania na tyłach, lecz ten ani o tym myślał. Chciał walczyć z nim w jednym szeregu.

Siły Klanu Północnego-Wschodu i Południa liczyły osiemdziesiąt pięć psów. Po czterdzieści z Klanu Północnego-Wschodu i czterdzieści pięć z Klanu Południowego. Warren, wziąwszy ze sobą piętnaście samców i pięć samic, ustawił się na północnym skrzydle. Ramin, mając pod sobą trzydzieści psów, zajął południową flankę. Większe siły były tutaj konieczne z uwagi na konieczność zapewnienia osłony osadzie. Środek zajęły pozostałe psy pod wodzą Lunara, który zadeklarował, że będzie bronił swej pozycji aż do śmierci. Ustawiwszy się w dwóch, długich szeregach na Południowym Patswisku, Collie czekały na wroga.

Kiedy wybiło południe, zza Skalnej Przełęczy zaczęły wyłaniać się psy z Klanu Zachodu. Ramin policzył, że mogło być ich około stu dwudziestu sztuk. Widać Klan Zachodu mocno rozrósł się od czasu ostatniej wojny. Collie z zachodu stanęły w odległości około stu metrów od pozycji Ramina i Warrena i ustawiły się w trzech, równie długich szeregach, aby pokazać, że mają liczebną przewagę.

Zapada długa, niezręczna cisza. W powietrzu dało się czuć napięcie oraz lęk po obu stronach konfliktu. W końcu Ramin, chcąc spróbować pertraktacji, wyszedł przed szereg i zawołał na całe gardło:

- Binarze, synu Harama! Nie musimy dzisiaj tutaj przelewać krwi. Wyjdź przed szereg, jako i ja wychodzę i powiedz, cóż cię tutaj sprowadza?!

Po chwili przed szereg Collie z zachodu wyszedł ich przywódca. Ramin widział go tylko raz w życiu. Mimo to od razu rozpoznał go po wielkiej bliźnie nad okiem. Binar zaczął powoli kroczyć w kierunku pozycji Klanów Północnego-Wschodu i Południa. Ramin oraz Warren, który do niego dołączył, uczynili podobnie. Wszyscy trzej spotkali się dokładnie pośrodku przestrzeni dzielącej obie armie.

- Nie jesteście zbyt gościnni – rzekł Binar mierząc wzrokiem Ramina i Warrena. - Zwykle nie wita się gości wystawiając naprzeciw nim armię.

- Cóż jednak mamy czynić, gdy nasz gość również przybywa z armią? - Warren odpowiedział pytaniem.

- Co cię do nas sprowadza? - dopytał Ramin.

- Powinieneś wiedzieć – odparł Binar. - Od dawna przecież wysyłasz swoje psy, by zarzynały nasze owce.

- To dziwny zbieg okoliczności, bo od dość dawna ktoś zabija nasze – odpowiedział Ramin. Nawet wtedy wątpił, że to Bono jest sprawcą rzezi ich trzody.

- Czyżby? - mruknął Binar. - W takim razie jak wyjaśnisz to, że wczoraj dwa psy pochodzące nie z naszego Klanu, zabiły pięć owiec i dwóch naszych braci?

Ramin oniemiał. Sam nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy martwić. Ta wiadomość oznaczała bowiem, że Bono i Hannah wciąż żyją, lecz mogła również stanowić potwierdzenie tego, że za śmiercią owiec stoi właśnie jego syn. Choć z drugiej strony, nie wiadomo było, czy na pewno chodzi właśnie o nich.

- Widziałeś ich? Byli u ciebie? - spytał Ramin.

- Tak. Złapaliśmy ich na gorącym uczynku.

- Więc mi ich okaż – poprosił Ramin mając nadzieję, że zaraz zobaczy swojego syna, żywego. - Wtedy ostatecznie potwierdzę, czy należą do nas.

Binar pokręcił głową.

- Żałuję, ale to nie możliwe. Kazałem ich stracić, lecz oni zniknęli, razem z czterema samcami z mojego Klanu.

Ramin skamieniał. Bono i Hannah zabijaliby Collie? To niemożliwe!

- Nie! Mój syn nie jest mordercą – wyrwało mu się.

- Więc jednak go znasz. I pewnie ty wysłałeś go do uboju mojej trzody, co? Moja propozycja jest taka. Oddacie nam trzy czwarte waszych owiec jako rekompensatę za poniesione straty. Pomożecie nam również złapać tych, którzy są odpowiedzialni za śmierć sześciu moich braci i ukarzecie ich występki śmiercią.

- Trzy czwarte naszej trzody? - przeraził się Warren. - To wyrok śmierci na nasze Klany.

- Takie są moje warunki – odpowiedział twardo Binar.

Warren i Ramin wymienili spojrzenia. Oboje wiedzieli już, jaka będzie odpowiedź.

- Więc ich nie przyjmiemy – odpowiedział Ramin.

- Więc sami wybieracie swój los – rzekł Binar, po czym odwrócił się i szybkim krokiem udał w stronę swych oddziałów.

Warren i Ramin zrobili to samo.

- Nie poddadzą się! - krzyknął Ramin z uśmiechem, gdy dochodzili do swoich oddziałów. - Więc im dokopiemy!

Wszyscy zareagowali na to śmiechem. Ramin, jako dobry wódz wiedział, że dobrze jest pomóc swoim podwładnym na chwilę zapomnieć o stresie przed bitwą.

- Zewrzeć szeregi! - krzyknął Warren, po czym razem z Raminem dołączyli do grupy.

- Nie myślcie o niczym! Po prostu róbcie swoje! - dodał Ramin. - A jeśli obudzicie się i zobaczycie Człowieka, nie bójcie się, bo to znaczy, że już nie żyjecie!

Wśród Collie ponownie rozbrzmiały salwy szczerego śmiechu.

- Przygotować się! - rozkazał Ramin.

Binar również zwarł swoje szeregi, a potem wydał rozkaz ataku. Pierwsze dwa szeregi armii z zachodu, ruszyły na przód gniewnie warcząc i ujadając, by dodatkowo zagrzać się do walki.

- Na nich! - rozkazali wodzowie armii wschodu i ruszyli naprzód wraz ze wszystkimi siłami, jakimi dysponowali.

Pęd powietrza, adrenalina oraz pobudzenie nadchodzącą walką budziło w psach najdziksze instynkty. Obie armie biegły naprzód z zębami i językami na wierzchu chcąc jak najszybciej poczuć smak krwi przeciwnika.

Na chwilę przed zderzeniem się obu pędzących armii, czas zdał się zwolnić, a wszystkie dźwięki zostać przytłumione. Zaczynał się ostatni akt dramatu. Bitwa, która zaważy o losach Szalocji i wszystkich jej mieszkańców.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Bettina 3 miesiące temu
    systemie binarnym do zapisu liczb używa się cyfr 0 i 1. Stosuje się go w matematyce, informatyce i elektronice cyfrowej. W tym artykule chce Cię nauczyć, zamiany liczb zapisanych w systemie dziesiętnym na system binarny i odwrotnie.

    PRZYKŁADY
  • Bettina 3 miesiące temu
    Dzień dobry. Czytając spróbowałam od podstaw, czyli zdanie prawdziwe, skomunikowane z komunikatem, który da się ustalić na podstawie zapisu gramatycznego.
    To moje kompletne początki, stąd w nieświadmości wkleiłam cytat u góry.
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    OK. Nie specjalnie wiem, o co chodzi, ale dziękuję za komentarz. To miłe ;)
  • Bettina 3 miesiące temu
    Symetria i asymetria w gramatyce?
  • Dekaos Dondi 3 miesiące temu
    LaurazjanWolf↔Czekam na ciąg dalszy, gdyż jest na co:)↔Pozdrawiam?:)
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Jutro ostatnie dwa rozdziały tej opowieści ;)
  • Bettina 3 miesiące temu
    Teatr cieni jest tym, co poznajemy z bliska.
    Hogwh!
  • IguanaOnTheStick 3 miesiące temu
    Co Ci przeszkadza się odwrócić ? :)
  • Bettina 3 miesiące temu
    IguanaOnTheStick
    Nie bardzo wiem o co pytasz.
    Wiem, co mnie zainteresowało w temacie. Psy generalnie pozwoliły się udomowić jak powiedzmy gatunek ludzi o laskach.
    Na przykład. Natomiast straciły swoje rodziny, żony, matki, córki, synów, żeby wejść w układ rodzinny z człowiekiem. Właściwie nie wiemy jakie psy były kiedyś, przed udomowieniem.
    Wyobraź sobie, że jest coś o czym nie mamy już zielonego pojęcia.
  • Bettina 3 miesiące temu
    To mądre pytanie.
  • Literkowa Bitwa na Prozę 3 miesiące temu
    Z przyjemnością pragnę zaprosić do Bitwy, bo warto rozwijać wyobraźnię i dzielić się z innymi słowem. Myślę, że czas obudzić w sobie zachetę na opowiedzenie historii o kimś, kto nie jest człowiekiem, ale tak jak my myśli i ma serce, i pragnie żyć, potrzebuje przyjaźni, zrozumienia i miłości. Tak po prostu!
    Bohaterem naszych wyzwań ma być ktoś ze świata fauny. Może będzie to niebanalna opowieść, albo bajka, fantasy, albo prawdziwe zasłyszane zdarzenie, zadziwiające oryginalnością i zarazem chwytające czytelnika za serce.

    Gorąco zapraszam i liczę na zainteresowanie. Piszemy do końca marca, do północy. Liczę na ciebie!

    Literkowa
  • LaurazjanWolf 3 miesiące temu
    Brzmi interesująco... :D
  • Literkowa Bitwa na Prozę 3 miesiące temu
    Laurazjan

    Zapraszam na profil i do zachęty:
    https://www.opowi.pl/reaktywacja-lbnp-zapraszam-a82693/olf

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania