Born to die
Zakreślam kontury moich ust szminką, tak jak mój ukochany zakreśla granice naszej namiętności.
W tym chorym szaleństwie, w którym każdy jego dotyk powoduje gęsią skórkę, to on prowadzi- jest moim panem, chcę żeby tak było, chcę tego coraz bardziej.
Chore zniewolenie, żądza czegoś więcej- chcemy tego, bo przecież nie ma granic, one są stworzone tylko dla słabych.
W jego ramionach czuje się jakbym miała już wszystko, a cały świat był tylko złudzeniem, a jednocześnie istniał tylko i wyłącznie dla mnie, dla nas.
No dalej- chodź tu, pocałuj mnie, zróbmy to, a potem zapal papierosa i pogadajmy o wszystkim, jakbyśmy znali się od zawsze.
Teraz odpływamy w tym chorym zniewoleniu, znajdujemy w nim wolność i, mimo że świat upadł już dawno, my nadal żyjemy i nie zdajemy sobie sprawy, że przecież urodziliśmy się tylko po to, żeby umrzeć.
Komentarze (2)
Pozdro
Tekst krótki i trochę taki o niczym, ale jeśli ktoś lubi takie rzeczy, też się nim za bardzo nie otruje.
Ja za bardzo nie lubię, a mimo wszystko nie wychodzę od Ciebie z jakimś niesmakiem czy poczuciem straconego czasu.
Większych błędów nie widziałem.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania