Boże

Wiesz, czego nie rozumiem? Nie rozumiem, dlaczego upierasz się, że moje słowa są fałszywe, albo doszukujesz się we mnie złej woli, albo nie wiem, co jeszcze.

No tego doprawdy nie rozumiem.

Ciągle i ciągle upatrujesz we mnie jakieś pieprzone zagrożenie.

Ciągle traktujesz mnie, jak coś złego.

 

Jaki widzisz sens w tym, że siedzę i próbuję ci coś powiedzieć? Myślisz, że tygodniami usiłuję do ciebie dotrzeć dla plastikowych słów i fałszu?

Wytłumacz mi, po co miałabym opowiadać takie rzeczy, skoro I TAK nie chcesz mnie widzieć.

Myślisz, że siedzę tutaj i pierdolę głupoty, żeby pierdolić?

A co ja mam z tego? Czemu miałabym to, kurwa, robić?

Oprócz tego, że się o ciebie martwię i oprócz tego, że słyszę, że to ja jestem elementem który zburzył?

Nie pomyślałaś, nie wziąłeś pod uwagę, że ja może mówię tak, jak czuję?

Myślisz może, że to jest taka fajna zabawa, co chwilę na zmianę płakać i się uśmiechać?

I się o ciebie, kurwa, BAĆ?

O co chodzi?

Myślisz, że jakby mi serio nie zależało, to nie pierdolnęłabym tego gdzieś tak za 10 razem, kiedy mówisz mi na przykład, że zerem jest to, co dla mnie jest istotne, albo że mam zniknąć i przepaść, że nienawidzisz uczucia do mnie?

Za każdym razem, kiedy mówisz, że mam być - jestem.

Ponieważ mi na tobie zależy.

A ty i tak wiecznie doszukujesz się we mnie złej woli. I dlaczego?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania