Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Brak Emocji - Początek
- Wstawaj! Popełniłaś karygodny błąd w obronie! Jak cię uczyłem?! Nie rycz idiotko! Nie wychowuję cię na mazgaja, masz być silna! - Strzelił bat o podłogę. Wysoki postawny mężczyzna, odziany w ciemno granatowy garnitur patrzył ostrym spojrzeniem na czarnowłosą dziewczynkę podnoszącą się z kolan. Ocierała lecące po policzkach łzy.
- Przepraszam tato... Auuuu. - Siarczyste uderzenie otwartą dłonią spowodowało upadek małej na zimną podłogę sali treningowej.
- Jestem twoim ojcem! I tak masz się do mnie zwracać! - Wrzasnął na nią mężczyzna. Już miał ją ponownie uderzyć, kiedy jego rękę złapał trochę starszy od dziewczynki chłopak.
- Ojcze, proszę, nie bij już Naomi... Na pewno już zrozumiała swój błąd. Prawda Naomi? - Chłopiec miał jaśniejsze włosy od dziewczynki, patrzył na ojca błagalnym wzrokiem, następnie spojrzał na powstrzymującą płacz siostrę. Ta tylko kiwnęła głowę.
- Kończymy na dzisiaj, jesteście obaj beznadziejni! Wstyd mi, że jesteście moimi dziećmi... - Mężczyzna zmierzył wzrokiem oboje dzieci i wyszedł z pokoju...
Wyrwała się ze snu, zlana zimnym potem, wzięła głęboki wdech i otarła czoło. "Dobrze, że go już nie ma..." pomyślała wstając z łóżka. Była godzina przed wschodem słońca. Naomi poszła do łazienki, wziąć poranny prysznic, długo nie rozpamiętywała koszmaru z dzieciństwa, jak ją musztrował ojciec. Ubrała się w swój standardowy outfit, czarny garnitur i białą koszulę, wszystko dopasowane do jej figury, by eksponował atuty. Zaparzyła kawę i poszła do biura gangu. Jej, jak i brata apartamenty znajdowały się w siedzibie głównej. Weszła do pokoju w loftowym wystroju, odcienie szarości przełamane meblami wenge. Zasiadła za biurkiem i zaczęła przeglądać papiery. Koło godziny dziewiątej zadzwonił jej telefon.
- Pani Walles, pan Roydoll przyszedł na spotkanie - rozbrzmiał głos jednego z jej solosów w słuchawce.
- Czekam w gabinecie - odpowiedziała chłodnym tonem i rozłączyła się. Odłożyła do szuflady dokumenty, wyprostowała się w fotelu, wzięła głęboki wdech i założyła nogę na nogę. Po chwili do drzwi biura zapukał solos i wszedł razem z przeciętnego wzrostu mężczyzną w średnim wieku. Pracownik Naomi, postawny, wysoki latynos z wygoloną fryzurą po bokach doprowadził pana Roydolla do krzesła po drugiej stronie biurka i stanął przy drzwiach. Roydoll spokojnie usiadł na wyznaczonym dla niego miejscu, jednak unikając wzroku Naomi.
- Panno Walles, była pani bardzo tajemnicza w rozmowie przez telefon. Jednakże, to z panny bratem dogaduję interesy a nie z panienką, także jestem tu tylko... - zaczął nonszalancko mężczyzna, rozsiadając się pewniej na krześle.
- Proszę mi tu nie panienkować, panie Roydoll. To, że nie ma tu mojego brata nie oznacza, że może pan sobie na więcej pozwolić w naszej rozmowie. - przerwała mu ostentacyjnie. Jej wzrok był równie lodowaty co jej głos, który jak tylko rozbrzmiał otrzeźwił rozmówcę kobiety, a ten spojrzał na nią lekko zaskoczony. Naomi kiwnęła głową na solosa, który wyszedł z pokoju.
- A teraz pan mnie uważnie posłucha, bo powtarzać się nie będę. Nasza współpraca, owszem, przynosi zyski, ale oprócz pieniędzy cenimy sobie lojalność... - w tym momencie do pokoju wszedł ponownie ochroniarz, trzymając pod ramię skatowanego, chudego mężczyznę w podartych ciuchach.
- To był pana pracownik? - Naomi spojrzała lodowatym wzrokiem a Roydolla. Ten zdradził się zdziwieniem na twarzy.
- To jest mój pracownik, czemu on jest tak skatowany?! - Mężczyzna aż wstał zdenerwowany. W tym samym momencie Naomi również wstała karcąc spojrzeniem rozmówce i gestem głowy każąc mu siadać na miejsce. Ten o dziwo usiadł.
- Dobrze, że nie zaprzeczył pan, panie Roydoll, oszczędził nam pan długich, niepotrzebnych rozważań. Cenię sobie konkrety, także i ja będę konkretna. - szybkim ruchem, nie odwracając wzroku od rozmówcy, wyciągnęła spod biurka pistolet i strzeliła trzymanemu przez solosa mężczyźnie w serce, zabijając go na miejscu. - To był pana pracownik, który razem z dwoma innymi... tak oni również nie żyją, chcieli mnie porwać wczoraj wieczorem. Jak mówił mi później pana były pracownik, na pana zlecenie... - zrobiła wymowną pauzę patrząc jeszcze zimniejszym spojrzeniem na Roydolla. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, zero zdenerwowania, zero stresu. Co innego twarz Roydolla, ten był przerażony zaistniałą sytuacją. Chyba właśnie zdał sobie sprawę, że jest w czarnej dupie.
- Nie... Niee to jakieś nieeeporozumienie pani Walles... Ja nininiczego tatatakiego nie zlecałem moim ludzdziom... - jego pewność siebie z początku rozmowy prysła jak bańka mydlana.
- To ciekawe... - Kobieta podeszła do rozmówcy, nadal trzymając pistolet w dłoni. Ciało denata zostało zabrane by nie brudzić dalej paneli. - Bo na telefonie pana byłego pracownika znaleziono wiadomość z tym poleceniem. Więc albo pan jest idiotą wysyłając taką informację, bez możliwości usunięcia jej by nie było śladów, albo debilem myślącym, że wszystko pójdzie po pana myśli... - Stanęła tuż przy nim przechylając głowę lekko w jedną stronę patrząc uważnie na rozmówcę. Była opanowana, zimna, natomiast mężczyźnie pot spływał po skroniach, a ręce drżały na podłokietnikach.
- Oj tam oddd razu, poorwanie...Chchciałem ppanią zappro - nie dokończył zdania, bo kulka z pistoletu Naomi trafiła prosto między jego oczy. Krew rozbryzgała się dookoła brudząc jej garnitur, biurko i podłogę. Wzięła głęboki wdech nie przestając patrzeć na osuwające się na krześle martwe ciało Roydolla. Spokojnie wypuściła powietrze nosem i dała znać ochroniarzom by zajęli się denatem, sama położyła pistolet na biurku i wyszła z gabinetu.
Komentarze (7)
Chyba że to samodzielna całostka, która ma pokazać wpływ wychowania na dorosłą brutalność. Tak też bywa.
Niezłe!
Pozdrawiam!
Zaimki, zwłaszcza w wypowiedziach, małą literą
„silna! - strzelił bat o podłogę.”
silna! - Strzelił bat o podłogę. – Strzelił nie dotyczy sposobu wypowiedzi, więc wielka litera
„Koło godziny dziewiątek”
Dziewiątej
„spotkanie. – rozbrzmiał”
„gabinecie. – odpowiedziała”
Tu bez kropki.
„średniego wzrostu mężczyzną w średnim”
2 x średni
„latynos z wygolonymi bokami”
Bokami czego? Bo jeśli brzucha to głupio ?
„spojrzeniem rozmówce i gestem głowy karząc”
ORT!!!
„Więc albo pan jest idiotom”
ORT!!!
„możliwości zniknięcia jej by”
Raczej: usunięcia
Za dużo błędów jak na tak krótki fragment. Przy następnym poświęć chwilę na poprawki.
Temat niezły, dość brutalny, ale to akurat ok. Jeśli tej brutalności będzie nadmiar to też fajna groteska może wyjść.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania