Brama

Ciężkie czasy w imperium nastały.

 

Cesarz poza domem, wyruszył na podboje.

Zanim na tron wróci to jeszcze miesiące.

Lud podbity gniewny, rządzić się nie daje.

W getcie jest trzymany, wszczyna swe rozboje.

Bulgoczące nienawiścią tłumy chcą wolności,

Tylko jedna dzielna Brama trzyma ruch ten w szachu.

Z każdym dniem jest coraz trudniej stawić czoła złości,

Trzeba jednak, z całej siły, patrzeć w oczy strachu.

 

Przed bramami getta żyją niewinni mieszkańcy.

Żyć chcą tylko sami, los swój powierzają Bramie.

Ci najbliżej Bramy widzą jednak co się kroi;

Plotki o zalewie śmierci rozgadują sami.

Cesarz wie o wszystkim, pędzi już do domu.

Dalszych już podbojów, woli wbrew, ale zaniechał.

Więcej ludzi w getcie nie podoba się nikomu,

A szczególnie, że rewolta robi się już wielka.

 

Jakimś cudem lud nieczysty skupił swoje siły

I sforsował pod naporem Bramę do otwarcia.

Całe miasto pełne ludzi spotkał los niemiły,

A mieszkańców los porównywalny do wymarcia.

 

Kiedy cesarz, już spóźniony, wrócił ze swym wojskiem,

Spotkał wielkie miasto duchów, a w nim rebeliantów.

Rebelianci już nieliczni, większość stąd uciekła,

Ci co jednak pozostali niszczą godność zamku.

Wyczyszczono całe miasto z ludzi nieproszonych,

Lecz historia tego miasta czysta już nie będzie.

Cesarz sformułował wielką listę zasłużonych,

Honor jednak zaplamiony – wiedzą o tym wszędzie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania