Bring Me To Life III
Nie mogłam przestać patrzeć w jego oczy. Były ciemną, głęboką i mroczną otchłanią, z której nie mogłam się wydostać. Nie wiem ile sekund lub minut upłynęło. Mi się wydawało, że wieczność. Nagle czyjś głos sprowadził mnie na ziemię.
-Lori, co jest? -zapytała zmartwiona dziewczyna.
-Nic. - przez Chloe musiałam oderwać wzrok od tajemniczego bruneta.
Kiedy znowu chciałam spojrzeć na chłopaka, zobaczyłam jak się oddala z zasięgu mojego wzroku, przed tym rzucając w moją stronę kpiący uśmieszek. Wróciłam do śpiewania z Williams piosenek AC/DC. Jednak moja głowa była cały czas pełna rozmyśleń, o nim. O jego jak noc ciemnych oczach. Nagle sobie coś uświadomiłam, przecież to ON. Jego spotkałam kiedy płakałam w parku. Po odkryciu tej jakże szokującej wiadomości, zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem znowu go spotkałam. Poczułam wibrację telefonu w kieszeni. Odblokowałam go i zobaczyłam wiadomość.
Od: Tajemniczy nieznajomy
,,Ciekawie wyglądasz. Nie wiedziałem, że jesteś fanką AC/DC, a tu takie miłe zaskoczenie.
Do zobaczenia wkrótce.''
Zaczęłam się panicznie rozglądać . Kto to jest? Co jeśli to ta sama osoba, która zostawiła na ganku przed moim domem paczkę. Jeżeli mnie śledzi, przecież ja tutaj nikogo nie znam. Nim się obejrzałam, łapałam gwałtowne hausty powietrza. Coraz trudniej mi było oddychać.
-Lori, co się dzieję? - krzyczała przestraszona dziewczyna.
Zaczęło kręcić mi się w głowie. Obraz z minuty na minutę robił się coraz bardziej zamazany. Zachwiałam się, kiedy miałam już upaść na ziemię, poczułam silne ramiona ,które ochroniły mnie przed upadkiem. Zemdlałam.
*Czternaście lat wcześniej.*
Mała dziewczynka biegła z kwiatkami, które przed chwilą zerwała. Była pełna energii. Jej śmiech roznosił się po całym parku. Rodzice patrzyli z radością na roześmianą twarz córki. Nagle wpadła na chłopczyka.
-Przeplasiam- powiedziała lekko zawstydzona.
-Nic się nie stało. To ja na ciebie niechcący wpadłem - odezwał się. Nagle spojrzała na ziemię i jej rozgniecione kwiatki. Łzy w oczach jej stanęły.
-Ej, nie płacz. Proszę. - widząc smutek dziewczynki, nieznajomy zerwał kwiatka i włożył jej go we włosy.
-Dziękuję.
-Jake, choć już- usłyszała głos jakieś kobiety. On odszedł, a to co zapamiętała to te czarne oczy!
-Loraine, Lori....obudź się! -ze snu wyrwał mnie głos Williams.
-Em...co się stało? -za bardzo nie wiedziałam co takiego się wydarzyło.
-Zemdlałaś. Już dobrze się czujesz? - zapytała zmartwiona i przestraszona Chloe. Leżałam na ławce, a przecież byłyśmy blisko sceny z tłumem ludzi. Co ja tu robię? Przecież ona sama by mnie tutaj nie przeniosła.
-Tak, jak ja tutaj się znalazłam?
-Jakiś chłopak złapał cię przed upadkiem i przeniósł w bezpieczne miejsce. Był do czasu, aż się obudziłaś. Nie wiem kto to był. Prawie w ogóle nie widziałam jego twarzy. -rzuciła z wyrzutem.
-Dobrze, to co, idziemy dalej szaleć? -posłałam w kierunku dziewczyny promienny uśmiech. -Lori, przecież przed chwilą straciłaś przytomność! Jak możesz w tej chwili myśleć o bawieniu się? - powiedziała już całkiem wkurzona Chloe.
-Odpuść, proszę cię. Chcę spędzić ten dzień najlepiej jak mogę. -nie chcę jeszcze wracać do domu. Po długich namowach Williams się zgodziła. Poszłyśmy dalej szaleć z innymi ludźmi. Jakoś późnym wieczorem zaczęłyśmy się pomału zbierać. Poznałam bardzo wiele osób.
Znając moje szczęście musiałyśmy szukać mojego telefonu, bo przez sytuację, która wcześniej miała miejsce, wypadł mi. Po półgodzinnych poszukiwaniach, w końcu go znalazłam. Dziewczyna zadzwoniła po swoich rodziców, aby po nas przyjechali. Po dwudziestu minutach już byli. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Nim się obejrzałam, zasnęłam. Nagle poczułam lekkie szarpnięcie.
-Loraine, otwórz oczy. - mówiła spokojnie moja mama.
-Już, już.- mówiłam na wpół zaspanym głosem. Pożegnałam się i podziękowałam za dzisiaj, po czym udałam się do domu. Kierowałam się w stronę pokoju. Zdjęłam buty, kurtkę i spodnie. I jak długa padłam na łóżko. Pomimo lekkiego napadu paniki, było wspaniale. Muszę to jeszcze kiedyś powtórzyć. Za pięć dni rozpoczęcie roku szkolnego. Muszę jutro pojechać chyba z mamą na zakupy i kupić książki do szkoły. No i będzie lista uczniów przyjętych do szkoły. Wzięłam sobie słuchawki i puściłam piosenki Iron Maiden, słuchając ich się wyciszałam, podobnie mam jak czytam książki. Zeszłam po pewnym czasie do kuchni, aby napić się wody. Reszta domowników już smacznie spała. Poszłam na górę. Okryłam się szczelnie kołdrą i próbowałam zasnąć. Usłyszałam odgłos otwieranych drzwi.
-Lori, mogę z tobą spać? -powiedziała prosząco moja siostra.
-Pewnie, wskakuj.- okryłam ją kołdrą.
-Dobranoc. - powiedziałyśmy równocześnie. Lekko się zaśmiałyśmy z tego, że znowu jednocześnie mówimy. Nim się obejrzałam smacznie już spałam.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania