Poprzednie częściBring Me To Life I

Bring Me To Life XIII

Siedziałam z Devilem w pokoju, a między nami panowała cisza. Patrzył i czekał na wyjaśnienia, których jeszcze nie usłyszał. Nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć. Nienawidzę tamtego dnia. Tysiąca łez wylanych z bezsilności. Tyle nocy nieprzespanych. Do dziś mam ślady po cięciu rąk. Kiedyś dawało mi to ukojenie, ale teraz już nie. Chciałam, o tym zapomnieć. Może choroba to będzie właśnie to, abym mogła przestać, o tym myśleć, cierpieć i pewnego dnia zasnę na dobre. Chłopak na szczęście mnie nie pospieszał za co byłam mu wdzięczna. Zaczęłam bawić się palcami. Bardzo się stresowałam się. Dawno już nikomu, o tym nie opowiadałam. Nie udało mi się wymazać tego z pamięci. Nie byłoby dnia gdybym, o tym nie myślała. Chodziłam na terapię, ale nie pomogła.

-Poznałam Lucasa 3 lata temu....- i co dalej mam powiedzieć? Było wszystko jak najlepiej, a potem moje życie przerodziło się w istny horror.

-Lori, wszystko będzie dobrze. - chłopak mnie uspokajał.

- Pierwsze chodzenie do kina, pocałunki i zabójcze zakochanie. Wszystko ładnie, pięknie do momentu kiedy dowiedziałam się, że nasz związek to istna farsa. Okazało się, że on i reszta jego ekipy postanowili sobie ze mnie pożartować. Jednak na tym się nie skończyło. Cały czas mnie gnębili. Nie miałam życia w byłej szkole. Każdego dnia były zaczepki, jakieś nowe plotki na mój temat. Codziennie budziłam się z lękiem. Aż do tamtego dnia.-nie mogłam dalej mówić. Wspomnienia wróciły. Czemu on mi to zrobił?

- Lucas siłą zaciągnął mnie do auta. Okropnie się bałam, zabrał mnie do lasu. Przeczuwałam, że chce mi zrobić cos złego. Z początku on.. nie wiedziałam czego ode mnie chce. Jednak na odpowiedzieć zbyt długo nie musiałam czekać. Lucas...chciał mnie..zgwał....-rozpłakałam się. Nie byłam wstanie dokończyć. To było zbyt bolesne. Devil mnie przytulił.

-Ci...spokojnie. -widać, że ledwo panował nad sobą. Nie widziałam tego ale mogłam wyczuć, po tym jak mocno mnie trzyma.

-Siedzieliśmy w samochodzie. Patrzył na mnie tym swoim zimnym wzrokiem. W jednej chwili nachylił sie nade mną.. ii....ja..on...zaczęłam panikować ale odepchnęłam go z całych sił i uciekałam. Było bardzo ciemno. Biegłam przed siebie, potykając i kalecząc sie o gałęzie. Na szczęście dobiegłam do jakieś drogi, wyskoczyłam na ulice przed jadący samochód. Jakimś cudem zatrzymało się małżeństwo. Zabrali mnie do szpitala. Byłam przerażona. -zabrakło mi słów.

-Przez kilka dni zachowywałam sie jak duch. Nie jadłam, ani nic nie piłam. Do nikogo się nie odzywałam, potem chciałam popełnić samobójstwo. To byłoby istne ukojenie. Zapomnienie tego co chciał mi zrobić. Ale kiedy mi się nie udało, trafiłam znowu do tego miejsca, gdzie próbują odratować ludzi. A ja tego w tamtym momencie tak bardzo nie chciałam. -przypomniałam sobie co wtedy czułam.

-Pragnęłam umrzeć, aby moje serce przestało bić. Aż do momentu kiedy przyszła w odwiedziny moja mała siostrzyczka. Wiedziałam, że dla niej muszę być silna. Bez względu na wszystko. Dała mi nadzieję na lepsze jutro. Może to dla ciebie być głupie, ale jest moim małym aniołkiem stróżem, który mi zawsze pomaga. I tak o to kończy się ta beznadziejna opowieść. -powiedziałam smętnie. Devil już miał się odzywać, kiedy Alex wparował do pokoju jak oparzony . Chyba coś się stało. Po jego minie można było to wyczytać.

-Devil, mamy problem. Zgadnij kto wrócił...-urwał kiedy mnie zobaczył.

-Poczekaj tu na mnie. -diabeł zwrócił się do mnie. Wyszli z pokoju, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

 

*Z perspektywy Diabła *

 

To co powiedziała Lori, nieźle mnie zszokowało. Pożałuję gościu dnia, że się urodził. Już ja o to zadbam. Jak można krzywdzić tak kruchą osóbkę. Jest wręcz jak porcelanowa lalka. Drobna, delikatna, ale potrafi pokazać pazurki. Zaśmiałem się na wspomnienie pewnych sytuacji. Wracając do mojego przyjaciela, widziałem, że wydarzyło się coś. Nie wiem na ile poważnego. Poszliśmy do salonu, aby dziewczyna nas nie słyszała.

-Co jest stary? -zwróciłem się do chłopaka.

-Słuchaj, nie chcę nic mówić, ale podobno Richard wrócił do miasta. Chodzą pogłoski, że chcę zwerbować kilka osób do siebie. Pamiętasz, jak mieliśmy ściągnąć samochody z Niemiec? -zapytał.

-Owszem i co w związku, z tym. - coraz to lepszych informacji się dowiaduję.

-Tylko się nie wściekaj. Przejęli prawie wszystkie, a kierowców zabili. -chyba się przesłyszałem.

-Powtórz!- warknąłem.

-I to nie wszystko.

-Mów. -byłem nieźle wkurzony. Jakim cudem przejęli te samochody. Najwidoczniej mamy wtyczkę w ekipie.

-Z naszych ludzi, akurat nic nikomu się nie stało. Jedynie jeden wylądował w szpitalu, ale za tydzień już wychodzi.

-Słuchaj, zbierz piętnaście osób. Niech przyjadą jutro o 20, tam gdzie zawsze.

-Planujesz coś? -od razu się domyślił.

-Owszem. Wychodzi na to, że mamy jakieś szpiega. Czas go wykurzyć. No i może złożymy wizytę naszemu dawnemu znajomemu. -uśmiechnąłem się.

-Zadzwonię do chłopaków. Będziemy gotowi. -Alex wiedział, o tym, że zawsze mam plan. Przeczuwałem, że coś się stanie.

-Muszę odwieźć Lori do domu. Jutro jeszcze wszystko dogadamy. A no i jedziemy wszyscy na motorach. Niech tylko White weźmie samochód.

-Okej, rozumiem. - poszedłem do pokoju, gdzie była dziewczyna. Widok jaki zastałem lekko mnie rozbawił. Spała wtulona w moją poduszkę, lekko przykryta kołdrą, a obok niej spał mój pies. Nie chciałem jej budzić, więc poprosiłem moją gosposię, aby jej popilnowała. Ja musiałem iść do gabinetu zająć się tą całą sprawą. Jej byłego chłoptasia i Richardem.

-Trzeba odnowić pewne stare kontakty-mruknąłem.

Zajęło mi to jakieś 2 godziny. Zmęczony poszedłem do Lori, spała w najlepsze, a pies leżał koło łóżka. Wziąłem prysznic i położyłem się obok dziewczyny. Przytuliłem ją do siebie, po czym zasnąłem.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania