Brutus

Wstawanie rano nigdy nie było moją ulubioną rzeczą, a szczególnie po wakacyjnych imprezach. Dobrze pamiętam tamten dzień. Obudziłem się w swoim pokoju. Był prawie taki sam jak zawsze. Pod ścianą przy oknie stał komputer, a na krześle wisiały jakieś ubrania. Nigdy nie trzymałem porządku. Stół był tego dobrym przykładem, zawsze zalegały na nim jakieś papiery, wtedy też tak było. Od czasu do czasu było słychać ryby plujące kamieniami. Już się przyzwyczaiłem do tego dźwięku, chyba nie potrafiłbym bez niego zasnąć. Nawet sztanga stała w tym samym miejscu, jedynie okna wyrwały się z szeregu. Rolety były opuszczone do jednej czwartej wysokości, pozwoliły by leniwe promienie słońca wtargnęły do pokoju, a następnie spadły mi na twarz. To przez nie wstałem wcześniej niż zawsze. Trochę bolała mnie głowa, chyba miałem kaca. Leżałem w łóżku, ubrany jedynie w bokserki, przykryłem się kocem, od pasa w dół. Mozolnie zacząłem szukać telefonu, leżał na poduszce obok, jak zawsze. Zaraz po od odblokowaniu ekranu, przywitały mnie trzy nieodczytane wiadomości. Wszystkie od Maćka. Poprzedniego wieczoru był razem ze mną na ognisku, napisał by sprawdzić czy żyje. To było mocno zakrapiane ognisko. Poszedłem się umyć i przygotować śniadanie. Pamiętam, że w lodówce znalazłem trzy jajka i dwa kawałki kiełbasy. Mój talent kulinarny sprawił, że musiałem się zadowolić jajecznicą na maśle i smażoną kiełbasą. Swoją drogą, poczułem teraz ten smak. Delikatny i trochę męski, tak go zawsze określam.

Gdy doprowadziłem się do przyzwoitego stanu, usiadłem przed komputerem i zacząłem przeglądać faceeboka, nagle otrzymałem zaproszenie do znajomych od jakiejś Małgorzaty. Wtedy nie przypominałem sobie bym kogoś takiego poznał. Ciekawość chwyciła górę i sprawdziłem jej profil. Mój wzrok przykuło zdjęcie profilowe, była na nim czarnowłosa dziewczyna z chustą na ustach, a tuż nad nią czekały na mnie niebieskie oczy. Jeszcze nigdy nie widziałem tak jasnych i wyrazistych patrzałek. Nie wierzyłem, że na żywo wygląda tak samo, na pewno musiała użyć jakiś filtrów. Potem sprawdziłem podstawowe informacje, była z tego samego miasta co ja, jednak wciąż nic mi nie świtało. Mieliśmy jednego wspólnego znajomego, Maćka. Od razu do niego napisałem. Nigdy nie odpisywał zbyt szybko, tamtego dnia było tak samo. Wiedziałem, że przyjdzie mi trochę poczekać na odpowiedź, dlatego postanowiłem posłuchać muzyki. Wstukałem do przeglądarki frazę youtube.pl, to był chyba mój szczęśliwy czas. Natrafiłem, całkiem przypadkiem, na genialny kawałek. Sarius - Wiking. Genialny. Tyle mogę powiedzieć. Męczyłem tamtą piosenkę niemiłosiernie, nawet nie zauważyłem gdy minęły dwie godziny, a mój przyjaciel postanowił odpisać. Może nie zacytuję wam słowo w słowo naszej rozmowy, a jestem zbyt leniwy by jej szukać, jednak spróbuję ją przytoczyć tak byście zrozumieli jej sen.

- Hej, stary wiesz może co to za Małgorzata?

- Jaka? Znam wiele dziewczyn o takim imieniu.

- Zaprosiła mnie, chyba dziś, taka w czarnych włosach.

- Stary, nie opisuj mi jej bo to i tak nic mi nie mówi, lepiej wyślij link do jej profilu.

- Dobra, dobra, mam lekkiego kaca więc się nie dziw. Masz. - szybko wysłałem link.

- Serio nie pamiętasz?

- Czego? Przecież jej nie znam.

- Chyba jednak za dużo wypiłeś haha

- Nie przesadzaj, wszystko pamiętam, no dobra większość.

- Była wczoraj z nami na ognisku, to moja znajoma z uczelni, pomogła mi odprowadzić Twoje zachlane dupsko do domu.

- Czyli jednak za dużo wypiłem, ale dlaczego mnie zaprosiła?

- Może jej się spodobałeś? Skąd ja mam to do cholery wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem. Dobra, muszę spadać na wykłady, trzymaj się.

- Trzym się.

Czyli już wiecie, że czasem potrafię przesadzić z alkoholem. Jednak mogłem dać sobie rękę uciąć, że wtedy nie wypiłem aż tak dużo. Chyba tamto wino było trochę mocniejsze niż się spodziewałem. Szkoda, że procenty uderzają z opóźnieniem czasowym, jak tykająca bomba. W każdym razie rozwiązałem tajemnicę. Przyjąłem jej zaproszenie i rozmyślałem nad opcją by do niej napisać. Tamtego dnia nie miałem żadnych planów. Był to poniedziałek, a zostały mi jeszcze trzy dni urlopu. Kac nie zachęcał do aktywności. Uderzyłem parę razy palcami o klawiaturę i nacisnąłem enter. Poszło, zostało mi czekać, muzyka sprawiała, że czas leciał trochę szybciej. Po dziesięciu minutach odpisała. Tutaj znów musicie wybaczyć mojej pamięci, nie zacytuję słowa w słowo, ale specjalnie dla was się postaram.

- Hej. - Tylko tyle udało mi się wtedy napisać.

- Hej.

- Nie spodziewałem się zaproszenia od Ciebie.

- Pamiętasz mnie?

- Pamiętam, a dlaczego bym nie miał?

- Ponieważ byłeś mocno wstawiony.

- Wydaje Ci się, to wszystko było pod kontrolą.

- Nie mogłeś utrzymać się na nogach, a w dodatku zwymiotowałeś mi na buty.

- No dobra, tego akurat nie pamięta. - Na serio tak napisałem, nie wiedziałem co innego wystukać.

- Teraz muszę je umyć, cuchną tamtym winem.

- Wybacz, nie chciałem tego.

- No dobrze, tym razem wybaczę, ale następnym razem sam będziesz je czyścił.

- Nie będzie następnego razu.

- Ohhh, czyli mówisz, że się nie spotkamy?

- Nie, nie to miałem na myśli.

- Lepiej już nie pij, kac źle na Ciebie działa.

Pewnie byście chcieli bym napisał wam całą naszą rozmowę, ale tamtego dnia wymieniliśmy chyba tysiąc wiadomości, możecie mi wierzyć, że byłoby to zbyt nudne.

Tamtego dnia pisaliśmy do samego wieczora, była to przyjemna rozmowa, mogę śmiało zdradzić, coś mnie w niej zainteresowało. Może to z powodu kaca albo po prostu z mojej głupoty, ale postanowiłem zaproponować spotkanie. Wtedy wydawało mi się to dobrym pomysłem, na pierwszy rzut oka taki był. Jednak gdybym wiedział jak to się skończy, usunąłbym zaproszenie. Dobra, nie wybiegajmy tak daleko. Umówiliśmy się kolejnego dnia na dworcu. To było najlepsze miejsce, ona musiała dojechać pociągiem, ja na szczęście miałem swój samochód. Ciężko było mi zasnąć, chyba z winy stresu, nie pamiętam. Noc wydawała się dłużyć w nieskończoność, ale w końcu nastał ranek. Od razu wstałem na nogi i poszedłem pod prysznic, tym razem zimny, czasem lubię taki, pozwala mi się szybko rozbudzić, a ostatnie godziny były nieprzespane. Musiałem zgolić zarost,a na złość, zaciąłem się maszynką. Nie udało mi się od czasu gdy robiłem to pierwszy raz, ale jak pech to pech. Po długiej walce, doprowadziłem swój wygląd do przyzwoitego stanu i pozostało mi tylko odliczać godziny do spotkania. Jej pociąg miał przyjechać pięć minut po dwunastej. Nie należałem do ludzi cierpliwych, a brakowało mi wyczucia czasu, z tych powodów na dworcu byłem już półgodziny przed dwunastą. Dobrze pamiętam stres, było to dziwne uczucie, którego nie czułem nigdy wcześniej. Tysiące myśli i obaw. Zastanawiałem się czy ją poznam, czy ona mnie rozpozna. Powinna, była bardziej trzeźwa podczas naszego pierwszego spotkania.

W końcu wybiła dwunasta pięć. Pociąg wyjątkowo był punktualnie. Otworzyły się drzwi składu, a ja oczami biegałem od jednych do drugich w poszukiwaniu Małgosi. Ludzie wychodzili jakby roboty, mijali się obojętnie, a ja skakałem wzrokiem po ich głowach. Zacząłem się stresować, może jednak nie przyjedzie, chciałem już źrenicą powędrować w dół gdy ją ujrzałem. Dziewczynę o głowę niższą ode mnie z przepięknymi czarnymi włosami, które opadały na sukienkę w tym samym kolorze. Ubiór podkreślał jej zgrabną figurę, niczego jej nie brakowało. Miała nogi jak modelka. Szła w moim kierunku, a ja stałem w miejscu, nie wiem dlaczego, chyba nie potrafiłem się ruszyć. Gdy była trzy kroki ode mnie, uśmiechnęła się, nie porównam tego widoku do gwiazd na niebie, gór czy najpiękniejszych stepów, coś mocniej zabiło. Mój wzrok utknął w jej niebieskich oczach, najjaśniejsze jakie kiedykolwiek widziałem, do dziś pamiętam doskonale ten widok i uczucie mu towarzyszące, czułem to zawsze gdy na nią spoglądałem.

- Halo! Będziesz tak stać?

- Cześć. - Odpowiedziałem jakby ktoś mnie wybudził z twardego snu.

- Może się przywitasz?

- Co? Jak?

- Faceci. - Powiedziała wzdychając po czym mnie przytuliła.

Znów skamieniałem, pierwszy mi się to przytrafiło. Nigdy nie byłem nieśmiały, tamtego dnia czułem się jakbym stracił cała pewność siebie, nogi miałem jak z waty, a język jak z granitu. Dopiero po chwili odzyskałem czucie w rękach i ją objąłem. Ciekawe, byłem zdziwiony, że tak od razu tuli prawie nieznajomego. Wtedy wydawało mi się to naturalne, tak jakbym znał ją już rok i przytulenie było czymś zwyczajnym. Może tak było? Jak się trochę otrząsnąłem to zabrałem ją na spacer. Pogoda dopisywała. Na niebie przyjemne słońce, w mieście nie brakowało ciekawych miejsc. Tamtego dnia poszliśmy na hipodrom. Siedzieliśmy na ławce i oglądaliśmy trenujących dżokei, w sobotę miały odbyć się zawody. Ona spoglądała na umięśnione konie, a ja nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Gdy wiedziałem, że za chwilę jej wzrok zwróci się w moją stronę, szybko uciekałem oczami by tego nie zauważyła. W takich chwilach, kątem oka widziałem skromny uśmiech na jej ustach, jednak widziała, że jestem zapatrzony na nią jak w obrazek. Rozmawialiśmy cały dzień, nie pamiętam o czym, chyba o wszystkim i o niczym, a czas uciekł w mgnieniu oka. Słońce szykowało się do tego by zniknąć za horyzontem, to oznaczało tylko jedno. Spotkanie powoli dobiegało końca. Odprowadziłem ją na dworzec, staliśmy tam przez pięć minut, dokładnie za tyle miał nadjechać jej pociąg, ale tym razem się spóźniał. Nasze spojrzenia się chyba zlepiły, tym razem i ona nie mogła oderwać wzroku. Z lekkim opóźnieniem na stację wjechał skład.

- To mój pociąg. - Powiedziała cichym tonem.

- Tak. - Tylko tyle potrafiłem powiedzieć, wtedy słowa nie miały znaczenia.

- Podobało mi się, do zobaczenia.

Wykonała jeden krok, nawet nie pełny, chwyciłem ją za dłoń, nie wiem dlaczego, to było mimowolne. Spojrzałem jej w oczy i pocałowałem. Odwzajemniła. Był to krótki pocałunek, ale wyjątkowy. Znów poczułem, że moje nogi się uginają, a serce bije w szaleńczym tempie. Trwał może trzy sekundy, a ja miałem wrażenie, że minął rok. Odwróciła się i zniknęła gdzieś pośród tłumu zmierzającego do drzwi. Tak ją poznałem, Małgosię, ehh.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Canulas 19.08.2018
    Szybki suflerski podszept. Kropka w tytule, więc wiesz...
  • D4wid 19.08.2018
    Dobra, usunąłem kropkę.
  • Canulas 19.08.2018
    Juliusz Cezar został pchnięty 23 krotnie. Dzięki za to, bo mi przykojarzyłeś.
  • D4wid 19.08.2018
    Stary, przeczytałeś chociaż opowiadanie?
  • Canulas 19.08.2018
    D4wid , jestem w trakcie
  • Canulas 19.08.2018
    "Zaraz po od odblokowaniu ekranu, przywitały mnie trzy nieodczytane wiadomości. " - tu coś nie gra.

    "Musiałem zgolić zarost,a na złość, zaciąłem się maszynką." - odstęp

    "Nie należałem do ludzi cierpliwych, a brakowało mi wyczucia czasu, z tych powodów na dworcu byłem już półgodziny przed dwunastą. " - pół godziny

    "- Cześć. - Odpowiedziałem jakby ktoś mnie wybudził z twardego snu. "

    "- Faceci. - Powiedziała wzdychając po czym mnie przytuliła. " - w obu przypadkach, i dalej rónież, z małej. Wtrącenia podialogowe odnoszące się do sposobu wypowiedzi zapisujemy małą/z małej litery.


    I już.
    Nie umiem ocenić.
    Z jednej strony rochę nudne, z drugiej może być.

    Jeśli nie parasz się tym na codzień, tragedii nie ma.
    Treść gdzieś koło mnie. Jakbym już musiał, zsumowałbym to na 4, ale na szczęście nie muszę.

    Romantico-cavalerro z Ciebie
  • D4wid 19.08.2018
    Dopiero zaczynam z prozą
  • Buziak 20.08.2018
    Lekki, obrazowy, ku pokrzepieniu serca. Przywołuje wspomnienia z pierwszych randek. :)
  • D4wid 20.08.2018
    Będziesz więcej części
  • NataliaO 27.08.2018
    Nie przemawia do mnie to opowiadanie. Było ciężkie, męczące do przejścia... Wiem, że coś o pokoju, kac, kolega, dziewczyna o imieniu ale bez niczego więcej, randka, pocałunek - Bez sensu, bez polotu, taka historia bez historii sam zarys. Opowiadanie słabe jak dialogi, opisy. Nieciekawe to było. Trzeba to pogłębić. Już nie mówię, że to żadnych uczuć nie wzbudza, przypomina mi to najgorszą randkę, a nie najlepszą. Szczerze dawno nie czytałam takiego 'dna' 1!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania