Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Brzoskwiniowe Wzgórza - Kwiecisty ogród na starym lądzie - "Powrót" Rozdział 1
“Powrót”
Drodzy bracia.
Wielkie zło zostało uwolnione, potrzebuję waszej pomocy, inaczej plaga grzechu zaleje nasz ląd. A ich Matka powróci, i nikt już nie będzie w stanie powstrzymać TYCH Adminów.
Ojciec Joey
Rozdział 1
Ogólny hałas na komendzie spowodowany rozmowami oraz pracą komputerów, nie był niczym nowym dla doktora Noella, jest to jego codzienność. Dzień jak co dzień miał zamiar podążać za rutyną, najpierw poranna kawka, potem zaszycie się w swoim biurze, przejrzenie kilku teczek; mając cichą nadzieję że sprawy jakie dziś mu się trafią, okażą się bardzo proste do rozwiązania, że nawet gracz, który uwielbia gry z motywami poszukiwania poszlak, da radę je rozwiązać, i o punkt szesnastej wyjdzie z pracy, udając się prosto do swojego mieszkania. Jednak już na samym początku coś musiało zepsuć mu nerwy. Detektyw jak co dzień podszedł do automatu z kawą, wrzucił kilka monet i nacisnął przycisk, jak zawsze, maszyna po dłuższej chwili zaczęła przyrządzać mu kawę, a mężczyzna oczekiwał na dźwięk monet które powinny uderzyć o plastikowe ścianki, wydając mu resztę, jednak po kilku dłuższych chwilach automat skończył robić dla niego napój, a reszty nie było, tak nie ma.
– Co jest? – Szepnął do siebie, schylając się po swój napój, jednocześnie próbując włożyć rękę do miejsca gdzie zazwyczaj jest koszyczek z resztą, jaką powinien wydać automat. – Co do? – Mężczyzna był zaskoczony kiedy jego ręka uderzyła o plastikową ścianę, mimowolnie spojrzał na to miejsce, zdając sobie sprawę że nie jest to ten sam automat co zawsze. Szybko wziął swój napój i się wyprostował, przygląda się maszynie uważnie, tylko utwierdzając się w przekonaniu że musiano go wymienić, oczywiście na gorszy, ten nie wydaje reszty jeśli wpłacisz za dużo. – Świetny początek dnia, teraz muszę mieć wszystko idealnie odliczone, bo inaczej zbankrutuję kupując tu kawę. – Powiedział to głosem pełnym rozczarowania oraz irytacji. Po chwili biorąc łyk “swojej kawy”, jego oczy otworzyły się szeroko, gdy poczuł smak gorzkiej czarnej kawy, zamiast swojej ulubionej rozpuszczalnej, przełknął ją z trudem, i udał się do swojego biura, nie wiedząc że to dopiero początek tego pechowego dnia.
Biuro detektywa nie wyróżniało się spośród innych tego typu miejsc; mała przestrzeń, biurko ze stosem dokumentów i teczek na nim, oraz tablica korkowa na jednej z ścian, gdy reszta z nich jest zasłonięta, przez regały wypełnione po brzegi aktami różnych spraw, które zalegają od lat. Noell próbując podążać za rutyną, siada przy biurku i bierze do rąk pierwszą teczkę, mając nadzieję, że już w pierwszej teczce znajdzie to czego szuka. Pierwsza sprawa zapowiada się właśnie na jego wymarzone proste śledztwo, polegające na znalezieniu kierowcy, który swoim pojazdem zarysował trzy inne. Z lekkim uśmiechem na twarzy, mężczyzna z przyzwyczajenia wziął łyk kawy, co momentalnie zmazało jego uśmiech.
– No ja jeb-! – Powiedział zirytowanym głosem, odstawiając kubek na jedną z półek z aktami, aby później znów odruchowo nie wziąć łyka tego obrzydlistwa. – Eh, muszę zgłosić komendantowi że biorę tą sprawę, zanim on przydzieli mnie do jakiejś.”. – Mówiąc to, jak na zawołanie, jego krótkofalówka wydała z siebie dźwięk oznaczający że ktoś chce się z nim skontaktować.
– No i chuj – warknął pod nosem. Biorąc do ręki krótkofalówkę. – Tu detektyw doktor Noell Wu-Arkwright, co się dzieje? – Zapytał z udawanym spokojem i opanowaniem, już wystarczająco jest zirytowany dzisiejszym dniem, a to dopiero początek.
– Komendant każe Ci przekazać, abyś ruszył się, i udał się do jego gabinetu. Mówi że ma dla ciebie bardzo ważne śledztwo. – Głos sekretarki komendanta wskazywał że, również i ją dosięgła rutyna, wzywanie różnych osób do gabinetu komendanta należało do jej codziennych obowiązków.
– Przekaż mu, że już biorę tę sprawę z zarysowanymi autami. Niech Sebastian się tym zajmie, przecież to on nieskutecznie stara się o awans, już od paru miesięcy. – Wieść o tym że komendant ma dla niego śledztwo, sprawiła że detektywa ogarnął jeszcze większy pesymizm, i powoli traci wiarę w to, że uda mu się dziś wrócić do jego codziennej rutyny.
– Powiedział że widzi cię w swoim gabinecie już za chwilę, albo sam się do ciebie przejdzie. – Nie wiadomo czy kobieta tak dobrze grała, czy rzeczywiście słowa które wypowiedziała były dla niej codziennością, ponieważ po mimo poważnych słów, jej głos się nie zmienił i dalej mówiła monotonnym tonem.
– Dobrze, dobrze już idę. Bez odbioru. – Noell z sercem walącym w klatce piersiowej, wyłączył mikrofon w swojej krótkofalówce i skierował się w stronę drzwi aby opuścić swoje biuro. Uczucie irytacji i złości, zostało zastąpione uczuciem strachu i niepokoju. – Czego on chce? Przecież spełniam minimalną normę jaką mi kazał. Wcześniej narzekał że za dużo robię, a teraz co? – Mruczał do siebie pod nosem, idąc przez korytarz, kierując się w stronę gabinetu komendanta.
Doktor Noell stał tuż przed drzwiami do biura komendanta, pomimo wcześniejszej irytacji, teraz jego serce oraz umysł ogarniał tylko strach i niepokój, w jego głowie mnożyły się różne czarne scenariusze. Może pod przykrywką wezwania go do gabinetu, komendant chce dać mu wypowiedzenie z pracy? Albo okazało się że, w jednej ze spraw, którą rozwiązał lata temu, pojawiły się nowe fakty, i one zmieniają wszystko? Może rzeczywiście ma dla niego jakąś nową sprawę, która wymaga natychmiastowego działania? Mimo różnych spekulacji, detektyw wiedział że nie może tak stać i patrzeć w drzwi, musi wejść i skonfrontować się z przełożonym.
Niepewnie złapał klamkę, wszedł do środka. Zaraz za drzwiami znajdował się sekretariat, już na pierwszy rzut oka można zobaczyć gdzie głównie idzie dofinansowanie, w porównaniu do biura detektywa, wszystko wyglądało tysiąc razy lepiej. Kobieta pracowała przy jednym z najnowszych YouPear; pomimo wysokiej ceny takiego urządzenia, stosunek ceny do jakości, wskazywał że głównie płaci się za logo nadgryzionej gruszki, niż za “bebechy” urządzenia, w pomieszczeniu znajdował się również ekspres do kawy oraz elegancki stolik kawowy.
– Więc, co się dzieje? – Mężczyzna zapytał z udawanym spokojem na twarzy.
– Komendant nie zdradził zbyt wiele, jedynie wspomniał że, nie spodoba Ci się ta sprawa. – Kobieta nie odrywając wzroku od ekranu monitora, odpowiedziała to w ten sam sposób jak wzywała go tutaj. W sumie może wydawać się to dziwne, ponieważ nie wygląda ona na starszą kobietę, która od lat powinna siedzieć na kanapie, robiąc coś na drutach jednocześnie popijając herbatkę z ziółek, jest ona w wieku doktora, ma około trzydziestu pięciu lat.
– Dzięki. – Głos doktora wskazywał że z pewnością nie jest zadowolony. Bez zbędnego grania na zwłokę, zapukał do drzwi, które prowadziły do biura komendanta. Po chwili dostał odpowiedź.
– Wejść. – Głos mężczyzny za drzwiami wskazywał że nie ma zamiaru tracić czasu, chce powiedzieć Noellowi wszystko co musi wiedzieć o sprawie, i wrócić do swoich własnych zadań.
Strach powrócił do doktora, zaraz po otwarciu drzwi i przekroczeniu progu biura. Porównując biuro detektywa do biura komendanta, pierwsze z nich, wyglądało jak melina; lub pokój typowego nastolatka który nie przykłada dużej uwagi do tego czy w jego pokoju jest czysto; za to u komendanta, ani miligrama kurzu na półkach, duże okna przez które wpadało tyle światła że nie trzeba było włączać lamp przez większość dnia, oraz eleganckie drewniane biurko. Komendant również sobie pozwolił na jednego z najnowszych YouPear, jednak tylko on na całym posterunku posiada pozłacaną tabliczkę z swoim imieniem. Już sam wygląd tego pokoju, sprawiał że można sądzić że komendant jest egocentryczny.
– Co tak stoisz w progu, siadaj. – Komendant nie odrywał wzroku od przerażonej postury jednego z swoich pracowników.
– Tak jest komendancie Obami. – Noell nie potrafił przy nim grać pewnego siebie człowieka, jego głos lekko drżał, a myśli wciąż wracały do czarnych scenariuszy w których zostaje zwolniony.
Komendant bez słowa podał siedzącemu jak na szpilkach detektywowi teczkę z nową sprawą. Mężczyzna niepewnie otworzył ją, jego oczom ukazał się dokument, praktycznie pusty, przyjrzał się mu uważnie, niedowierzając spojrzał na siedzącego naprzeciwko niego mężczyznę.
– Nie wiem czy zauważyłeś, ale miejscem zbrodni jest kościół, który – przełożony Noella przerwał na chwilę, widząc wyraz twarzy detektywa. Na słowo “kościół”, twarz mężczyzny zmieniła się momentalnie, z zestresowanej, na zirytowaną.
– Nie biorę spraw związanych z kościołami, księżmi czy zakonnicami. Tak i tak skończy to się tym że zamkną się w jakieś świątyni czy klasztorze, lub przeniosą do parafii obok. – Po tych słowach, detektyw położył teczkę na biurku. – Zresztą, technicy nie zdążyli jej uzupełnić, nawet nie wiem gdzie dokładnie doszło do przestępstwa. Nawet jeżeli byłaby uzupełniona, to i tak bym jej nie wziął. Niech komendant da tą sprawę młodszemu detektywowi Sebastianowi Kler, to on potrzebuje teraz takich spraw. – Krew w jego ciele kotłowała się, na samą myśl o kościele i jego społeczności.
– Panie Detektywie Wu-Arkwright – Komendant poczekał aż Noell skończy mówić, kiedy się odezwał, jego głos wskazywał że jest niewzruszony zachowaniem swojego pracownika, jednak jego mina i wzrok wskazywały na coś innego. Oczy komendanta przeszywały detektywa na wylot, jednocześnie dając mu znać że przesadził z swoją reakcją, oraz ma mu do przekazania jeszcze kilka informacji. – Jak trafnie Pan zauważył, technicy nie zdążyli oznaczyć w dokumentacji niczego, nawet miejsca zbrodni, ponieważ nie z nimi kontaktu od kiedy dotarli na miejsce.
– Jak to “nie ma kontaktu”? – Serce mężczyzny na chwilę zamarło. W przeszłości zdarzały się sytuację, że na miejscu zbrodni, niektóre z urządzeń do komunikacji z centralą zawodziły, ale nigdy nie zawiodły wszystkie.
– Wysłałem na miejsce młodszego detektywa Pana Kler, ale również z nim nie ma kontaktu. – Komendant instynktownie spojrzał na ekran telefonu służbowego, czy przypadkiem młodszy detektyw lub któryś z techników nie dawał oznak życia.
– To nie lepiej wysłać kogoś na patrol w tamtym rejonie? – Noell zapytał z nutką strachu w głosie.
– Też o tym pomyślałem, ale sądzę że zarówno Sebastian jak i technicy mogą potrzebować Pańskiego wsparcia, w tej sprawie, przecież nie codziennie znajduje się trupa w konfesjonale. – Kiedy w końcu Komendant powiedział o jaki typ sprawy chodzi, w detektywie zapaliła się iskierka ciekawości, serce zabiło mocniej, a dreszcz adrenaliny przeszedł przez jego spięte ciało.
– Więc… Kim jest denat? – Wzrok mężczyzny powędrował na teczkę, pomimo że wcześniej już powiedział że jest pusta, to miał cichą nadzieję, że znajduje się tam cokolwiek, jednak ta dalej była pusta.
– Ojciec Joey, tamtejszy ksiądz. – Oznajmił komendant, sięgając po papierosa który leżał wraz z innymi w pudełeczku, na blacie biurka. Komendant wstał i skierował się w stronę okna, otwierając je na oścież. - Dziś rankiem zadzwoniła do nas kobieta, Selena Aziris, to ona dokonała tego makabrycznego odkrycia.
– O której było to godzinie? – Zapytał, instynktownie zaczął uzupełniać pustki w dokumentach.
– Około godziny siódmej, dodatkowo powiedziała że ojciec Joey nie pojawił się na porannej mszy o godzinie piątej rano, we sąsiedniej wsi. – Mężczyzna patrzył jak detektyw z dawno niewidzianym u niego zapałem, uzupełnia pustki w dokumentach.
– Gdzie doszło do morderstwa oraz w jakiej wsi denat nie zjawił się na porannej mszy? – Noell już był gotowy wpisać w GPS’a kierunek trasy. Jego oczy wręcz błyszczały z ekscytacji oraz ciekawości, a jego blada twarz nabrała kolorów.
– Denata znaleziono w starej kaplicy, we wsi Sunsetlight Falls, a msza nie odbyła się w Locaście. - Przełożony tylko upewnił się czy na pewno podał prawidłowe informacje, podchodząc do swojego biurka i rzucając okiem na swój monitor.
– Jakie rany odniósł denat? – Detektyw nie odrywał wzroku od dokumentacji, chciał jak najszybciej dokończyć papierologię i udać się na miejsce zbrodni.
– I tutaj zaczynają się schody. – Mężczyzna westchnął, po chwili dodając. - Tym mieli zająć się technicy oraz młodszy detektyw Kler. – Pomimo że komendant przez całą rozmowę wydawał się spokojny i opanowany, w jego głosie można było wyczuć nutkę niepokoju.
– Skoro jest to już wszystko co muszę wiedzieć o sprawię, – Noell nie chcąc już marnować więcej czasu, momentalnie podniósł się z krzesła, jednocześnie biorąc z biurka teczkę – będę już ruszał w drogę. Skontaktuję się z centralą, jak dotrę na miejsce, oraz jeśli dowiem się czegoś więcej na temat naszych techników, od razu to przekażę.
– Jedyne co mi zostało, to życzyć panu powodzenia, Panie Wu-Arkwright. – Oznajmił z lekkim uśmiechem na twarzy komendant.
Nowo rozpalony zapał do pracy bił od detektywa, a on sam nie wiedział dlaczego. Może myśl o nowej i świeżej sprawie pobudziła jego zmęczony monotonnością umysł? Albo fakt że żadne z jego mrocznych scenariuszy o utracie pracy, nie spełnił się? Nie ważne co to by to było, teraz najważniejsze dla mężczyzny, jest udanie się na miejsce zbrodni, oraz poznanie prawdy co rzeczywiście się stało w kościele we wsi Sunsetlight.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania