Brzydal
Mam nadzieję, że Panowie będą zadowoleni :D
- Jak on mógł mi to zrobić? Przecież mówił, że mnie kocha, że nigdy mnie nie zostawi…!
Biegłam zatłoczonymi uliczkami jednej z małych, nadmorskich miejscowości. Ludzie rzucali mi zaciekawione spojrzenia, dzieci pokazywały mnie sobie palcami, ale ja nie zwracałam na nikogo najmniejszej uwagi. To miały być moje najlepsze wakacje, wakacje, których nigdy w życiu bym nie zapomniała, o których mogłabym opowiadać swoim dzieciom i wnukom, a teraz? Wszystko stracone!
- Angela? Angela! Uważaj!
Chciałam biec dalej, ale ktoś mocno chwycił mnie za ramiona. No tak, Robert. Spróbowałam się od niego uwolnić, ale on był silniejszy.
- Co ty robisz? – wrzasnął. – Odbiło ci?!
- Nie twoja sprawa! – krzyknęłam histerycznie. – I tak niczego byś nie zrozumiał! Kilka osób przyglądało nam się ciekawie.
- Ach ta dzisiejsza młodzież – westchnęła jakaś starsza kobieta w chustce na głowie. – Kiedyś to dzieciaki zupełnie inne były. Takie grzeczne, tak dobrze wychowane…
Mimo moich protestów, wprowadził mnie do jakiejś restauracji.
- Idź się umyć – polecił mi.
Chciałam się sprzeciwić, ale jedno spojrzenie w jego małe, zielone oczy przekonało mnie, że i tak nie wygram, więc posłusznie powlokłam się do łazienki.
Gdy wróciłam, na naszym stoliku stały już dwa pucharki z deserami lodowymi.
- Jedz! – rozkazał.
Tym razem nie miałam zamiaru protestować. Lody były wyśmienite.
- Skąd wiedziałeś, że to mój ulubiony smak? – spytałam zaskoczona.
- Dzięki, zapamiętam. Pierwsze rzuciły mi się w oczy.
Uśmiechnęłam się, ale zaraz przypomniałam sobie, że przed chwilą zostawił mnie mój Ideał i spoważniałam.
- Kuba z tobą zerwał.
To nie było pytanie. Przełknęłam kęs bitej śmietany, starannie odłożyłam łyżeczkę i poprawiłam sobie włosy, żeby jak najbardziej opóźnić odpowiedź. Okazało się jednak, że nie muszę nic mówić.
- Jaka ty byłaś głupia – odezwał się niespodziewanie Robert. Na jego trójkątnej twarzy widziałam tylko pogardę. – Na co liczyłaś? Na LOVE STORY?! Dobrze wiedziałaś, jaki on jest!
Łzy znowu napłynęły mi do oczu.
- Ty nic nie rozumiesz! – krzyknęłam. – On… jest inny…
- Jest zupełnie inny, niż myślałaś, a raczej niż chciałaś, żeby był. – wtrącił się Robert już znacznie łagodniejszym tonem.
Skinęłam głową.
- On jest taki przystojny! – wyszeptałam.
Robert wziął mnie za rękę. Miał bardzo ciepłą dłoń.
- Choć, zaprowadzę cię do hotelu.
- Nie chcę tam wracać!
Gwałtownie wyrwałam dłoń z jego uścisku
- Możemy pospacerować po plaży – sugeruje Robert. – Poza tym wątpię, żeby Kuba i Kinga już wrócili.
- Nieważne – mówię z płaczem. – A poza tym skąd wiesz, że on…
Przez chwilę nie odpowiadał, jakby się nad czymś zastanawiał.
- No powiedz – poprosiłam.
- Widziałem ich już parę razy na mieście – wyznał w końcu.
Nie mogłam już powstrzymać szlochu. Przytulił mnie i pocieszająco pogłaskał po głowie.
- Chcę wracać do domu! – wyszeptałam.
Spakowałam się w pięć minut, bo większości rzeczy nawet nie wyciągnęłam z torby, a Robert pomógł mi zanieść walizkę do jego samochodu. Nic mnie teraz nie obchodziło. Miałam gdzieś nawet to, że zapłaciłam za hotel z własnych oszczędności i teraz wszystko się zmarnuje.
- Dziękuję – szepnęłam szczerze. – Dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co. – odpowiedział, przyglądając mi się z troską – Proszę.
Podał mi paczkę chusteczek higienicznych, a ja hałaśliwie wydmuchałam nos.
Jak mogłam wcześniej go nie doceniać? Może i nie wyglądał jak model na wybiegu, bo był dość niski, rudy, nie wysportowany, a na dodatek miał haczykowaty nos, ale był taki dobry… Spędzenie przy nim całego życia, powinno być zaszczytem dla każdej dziewczyny!

Komentarze (9)
A teraz jeśli chodzi o opowiadanie samo w sobie... jak dla mnie słabiutkie...
Nie zawiedziesz mnie tak następnym razem ?
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania