Budapeszt

między zamglonym niebem a porankiem

usiadłem przy moście Szabadság hid

tramwaje wyłaniają się w słonecznym kolorze

jest jeszcze dość wcześnie na pierwszy łyk tokaju

 

mityczny turul nie odleciał i tej nocy

cień skrzydeł zniknął na billboardzie chmur

po zielonym zboczu

czarny kot wspina się na miasto

 

za moim plecakiem zostają mruczące mosty

kamienny krzyż i Jezus idący po Dunaju

zamykam oczy wdycham niebo

myśli trzepoczą płetwą i toną

 

wbrew rozumowi

książkę z autografem autora odbiorę w paczkomacie

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania