Burza
Proszę,
złap mą dłoń w swoją,
spraw bym nie bał się tych letnich burz,
głośnych grzmotów,
i samotności.
Błagam,
nie pozwól,
by ten wielki rażący w oczy piorun,
rozwalił nasze ogniwo,
które budowaliśmy tyle chwil.
A gdy grzmot nas rozdzieli,
niech słońce po burzy nas z powrotem zjedna,
bo bez Ciebie jestem jak nasionko mlecza, rozwiane gdzieś daleko, przez wiatr.
Kataklizm nadszedł,
nas już nie ma,
jesteśmy w nienaruszonym stanie,
jedynie w snach.
I tak minęło kilka miesięcy,
w smutku, nostalgii.
Brak nam fizycznie tego, co było,
ale w głębi serca,
powracamy do wspomnień,
z bólem na duszy,
uśmiechem na twarzy,
i łzami spływającymi po naszych licach.
Gdzie jest to słońce,
które rzekomo miało nastąpić?
Nie nadeszło.
Jak nasz ślub i wspólne wakacje.
W mym sercu tkwi jednak jeszcze nadzieja,
lecz jej promyki nie przebiją się przez chmury,
zaraz dopadnie nas kolejna burza,
która zniszczy tym razem przeszłość.
A wtedy nie pozostanie po nas nic,
nie będziemy się znać,
jak osiem miesięcy wstecz.
- zwiędnięta róża.
Komentarze (2)
i te "rozwalić" okrutnie bardzo rzuca się w oczy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania