Buty w sądzie

(z cyklu"Zabawy słowem")

 

Gdy w ludzkim światku

zbyt dużo świadków,

w sądzie nagada

ktoś, kto na gada

 

chyba się nadał.

Sam w sądzie nadał –

sąsiada zniszczył,

że ten mu zniszczył:

 

„Wysoki Sądzie,

butów, tak sądzę,

już nie donoszę…

Sąsiad, donoszę,

 

z nich skradł języki

i na języki

jeszcze mnie wzięto.

Butów nie wzięto.

 

Pobiegłem za nim.

Jednak, ja zanim

go tknąłem, wybieg

on zrobił – w wybieg

 

w zoo wbiegł słoni,

by się osłonić.

Lecz ja nie głupi,

„Lecz się, przygłupie” –

 

przestałem szukać.

Mnie chciał oszukać?!

Zbyt w biegach wolny,

więc nie jest wolny.

 

Toteż „sąd wodzem”,

to też wywodzę –

ukarać nie mniej

z dwa lata. Niemniej

 

ustąpię karze,

gdy sąd mu każe –

buty mi kupi.

Tym wolność kupi.

 

…pozbędę buty

go za me buty.

Osiedla Rada

też będzie rada.

 

Moim powodem,

jako powodem –

niech winę zmaże,

o tym ja marzę.

 

W sądzie ma sprawa

wynika z prawa.

Sąsiad wlazł w szkodę,

płaci za szkodę.

Średnia ocena: 3.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • kigja 4 godz. temu
    Fajne😆
  • Zdzisław B. 3 godz. temu
    :) Czasem, jak mnie najdzie, lubię pobawić się homonimami :)
  • Grisza godzinę temu
    Zdzisław B.,
    pobawić??? Toż to jest festiwal!!!
    Pozazdrościć inwencji!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania