BYĆ KIMŚ to społeczny mit.
Zrodzony najpewniej z potrzeby ustalenia kiedy człowiek jest wartościowy. To próba zbudowania modelu sensownego i znaczącego życia. Wzór na którym można by oprzeć działania oraz wyznaczyć cele. Dążyć do konkretnego stanu rzeczy.
No bo czym byłaby codzienność bez dążenia do realizacji celów? Na czym by to wszystko polegało? Po co żyć, jeśli nie masz określonego kierunku? Według mnie właśnie z tego powodu wielu cierpi. Nie potrafią bądź nie chcą się wstrzelić w społeczne oczekiwania. Sztuczne ramki, normy i statusy. Bądź ślepo dążą do spełnienia wymogów tzw. człowieka sukcesu. Świat mas ceni materializm oraz pozycję. Uznaje się istnienie kogoś, kto osiągnął coś widocznego dla innych. Powierzchowne spojrzenie przez pryzmat posiadania.
Z tego rodzą się kompleksy tych co nie nadążają. Zabijają się w walce o więcej. I nigdy nie ma dość. Zawsze znajdzie się taki, co ma więcej lub lepiej. Zapchaliśmy sobie głowy wyobrażeniami o spełnieniu w taki sposób. Najbardziej zdeterminowani idą po trupach do celu. Dopiero na mecie przekonując się, że to nic nie zmieniło. Być może nawet pogłębiło pustkę egzystencjalną.
Ktoś taki jak ja negujący materializm zostanie oceniony. Określony zazdrośnikiem. Pojawią się mówiący, że nie mam hajsu jak lodu, więc szukam sobie wymówki dla własnego niepowodzenia. Trudno, nie lubię żyć powszechną iluzją. Konformizm zostawiam dla szukających pójścia na łatwiznę. To nie szpilka wbijana w społeczeństwo. Uległość i przystosowanie są objawami grupowego myślenia. A tam, gdzie wszyscy się zgadzają nie myśli nikt.
W moim ujęciu bycie kimś to życie w zgodzie ze sobą. Odrzucenie bycia chorągiewką czy popychadłem. Jednak choć wydaje się to logicznym poglądem, często jest wypierane przez racjonalizm tłumu. Wydaje mi się to spowodowane potrzebą przynależności. Realizowanej często poprzez dostosowanie się. Mało kto chętnie wychodzi przed szereg, bo boi się odrzucenia i wykluczenia. Szybko zostanie wytknięty palcami jako odmieniec. Ludzie nie lubią czuć się gorsi więc sprowadzają na ziemię wyróżniających się. Zwróć uwagę jak się mówi o kroczących własną ścieżką. Według mnie to główny powód porzucania prób bycia autentycznym. Nie chcemy stracić w oczach innych kosztem własnego szczęścia.
Kiedy publikuję teksty to spotykam się z różnymi reakcjami. Od pozytywnych, przez krytykujące, oceniające i wytykające jakiś błąd w rozumowaniu. Nie mam z tym problemu, bo szanuję fakt, że każdy ma swoje zdanie. Hejt jest projekcją nieuświadomionych części osobowości lub potrzeb na drugą osobę. Skoro myślą po swojemu, to co boli ich w myśleniu innych? Sensownym jest wejście w dyskusję, polemikę, wymianę poglądów. Kulturalna interakcja. Niestety często celem jest upust niekontrolowanych emocji spowodowany brakiem dojrzałości. Szkoda mi mniej odpornych, co się przejmują. Dobierają sobie do głowy cudze fanaberie i rezygnują z działania. Przykry jest brak możliwości wyrażenia siebie. Kończy się powrotem do szeregu i ponownym wtopieniem w tłum. Frustracją każdego dnia.
Przykładów bezmyślnego ściągania na ziemię można by mnożyć. Każdy z nas może zaobserwować zjawisko braku tolerancji. Internet pogorszył sprawę. Choć mamy więcej możliwości wyrażania się to hejterów przybywa. Niektórzy wydają się mieć swoistą misję atakowania każdego, kto czegoś próbuje.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania