Byłem w wielu zakładach karnych
Byłem w wielu zakładach karnych
W każdym z nich czułem się jak w piekle
Lecz tylko w jednym znalazłem spokój
I poczułem, że nie jestem sam
To był zakład karny w Białołęce
Gdzie spotkałem miłość swojego życia
Ona była tam za drobne przestępstwa
Ja zaś za zbrodnie ciężkie i ciemne
Lecz gdy spojrzała na mnie swoimi oczami
Zapomniałem o wszystkim, co złe
I zacząłem marzyć o lepszej przyszłości
Z nią u boku, w wolności i szczęściu
Lecz los był dla nas okrutny i zły
Ona wyszła z więzienia wcześniej ode mnie
A ja zostałem tu sam, bez nadziei
Nie wiedząc, czy kiedykolwiek ją zobaczę
I czy ona jeszcze mnie kocha i pamięta
Czy może już znalazła sobie innego
Teraz siedzę tu w celi, licząc dni
I pisząc do niej listy pełne tęsknoty
Lecz nie dostaję od niej żadnej odpowiedzi
I boję się, że to już koniec naszej miłości
I że nigdy więcej nie poczuję jej uśmiechu
I nie dotknę jej włosów i ust
Więc wspominam te chwile, gdy byliśmy razem
Gdy śmialiśmy się, płakaliśmy i kochaliśmy
Gdy zapominaliśmy o świecie za kratami
I żyliśmy tylko dla siebie i naszych marzeń
Gdy byliśmy szczęśliwi i wolni w naszych sercach
Gdy byliśmy w zakładzie karnym w Białołęce
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania