Bywa i tak

Czas mijał i żadne szydło z żadnego worka nie wychodziło! Chłopak, jak był na początku znajomości , tak i po miesiącach- wciąż miły, grzeczny, oddany i posłuszny. „ To nie może być prawda – myślałam – takich facetów nie ma.”

Odwiedziłam kiedyś moją leciwą babcię i radziłam się, co zrobić, by go poznać, jaki jest faktycznie. Babcia orzekła, ze najlepiej się poznaje człowieka podczas wspólnego działania. Tak się składało, że chcieliśmy wybrać się na wycieczkę rowerową, takie przywitanie lata. Trzeba było dopompowć powietrza. Bardzo się starał, męczył , kombinował – a powietrza nie przybywało. No i ja musiałam napompować oba rowery!

Pojechaliśmy na działkę do rodziców, wiśnie były oberwane; trzeba było wypestkować i część usmażyć. Drylowanie mu nie wychodziło, kazałam mieszać dżem. Po jakimś czasie siedząc przed domkiem, poczułam, że się przypala. On siedział przy kuchence, czytał gazetę i tak, jak kazałam, co parę minut mieszał, a że się w międzyczasie przypaliło...

Tamże malowaliśmy taborety – ja trzy , on z biedą jednego. Łamaga, nieudacznik – choć pracuje, robi te jakieś oprogramowania; nawet nieźle zarabia, ale życiowo nieporadny – żaden kandydat na męża. Wielokrotnie przetestowałam i w końcu pod byle pretekstem – zerwałam.

Świat poszarzał, posmutniał, ale się pocieszałam, że w końcu spotkam kogoś bardziej odpowiedniego.

Całkiem przypadkiem zobaczyłam kiedyś, jak pomaga wsiąść do tramwaju dziewczynie z wielką walizką. O, jak zabolało, zapiekło. Z mojej inicjatywy nastąpiła zgoda. Szczęśliwi, przysięgliśmy sobie, że już nigdy się nie rozstaniemy. Wkrótce był ślub.

Obecnie nasze dzieci czynią przygotowania do wielkiej uroczystość – Srebrnego Wesela!

Ja przez te lata musiałam się zaprzyjaźnić z wiertarką i wkrętarką i wieloma innymi narzędziami [ Mam całą skrzynkę] Nie straszne mi skręcanie mebli i kładzenie płytek i naprawianie zapchanego zlewu, nawet nową lampę zainstalowałam pod sufitem!

Mąż czasem pomaga na zasadzie : potrzymaj, przynieś, wynieś, pozamiataj. Za to w kuchni radzi sobie nieźle, lubi sprzątać, prać. Z upodobaniem pielęgnuje kwiaty na parapetach i wciąż dokupuje nowe. Przy zakupach niezawodny – tak długo krąży, aż kupi wszystko, co mu napiszę.

Gdy dzieci były małe, robiły z nim co chciały. Nie uderzył nie skrzyczał, nie karcił. Jak było źle, straszył - Czekaj, czekaj, wszystko powiem matce! Są dorosłe i bardzo go kochają. Mamy już jedną wnuczkę – ta uwielbia zabawy z dziadkiem.

Bywało ciężko, miewałam poczucie krzywdy; moje przyjaciółki miały lżej. Za to ja nie znam kłótni, awantur, nie wiem, co to ciche dni. Wiem, że jest mi bez reszty oddany. A ja? Ja jestem z nim szczęśliwa.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • illibro 18.02.2021
    No, ale kobitka weszła w skórę faceta. Wie, jak to jest odwrócić stereotypowe role w teatrze życia. Najważniejsze, że wszyscy szczęśliwi:) Pozdro
  • Trzy Cztery 18.02.2021
    Piękna historia. Nie pomogły praktyczne rady babuni. Zwyciężyła miłość. A pomogła w zwycięstwie odrobina zazdrości, która przypomniała o sercu, gdy zakłuło.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania