Bywałam domem

Bywam domem, co zawsze otwarty,

i każdy może wejść,

schronienie znajdzie, ciepło na chwilę,

lecz cisza po gościach trwa dłużej.

 

Zgarniam tych, co wiatrem przywiani,

słowem, gestem opatruję rany,

składam dłonie na pęknięciach,

których nie widzą nawet ich właściciele.

 

Słońce wpada przez okno, ale tylko na moment,

odchodzi, jakby miało inne sprawy,

jakby gdzieś indziej czekało prawdziwe ciepło,

a moje to jedynie przystanek.

 

Zostaję więc sama,

z tą ciszą, co pyta,

dlaczego moje serce,

to za mało na dom.

 

Zadziwia mnie to –

jednym miłość przychodzi jak oddech,

a dla mnie to płomień, który trawi,

lecz nie grzeje.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grafomanka rok temu
    'Bywam domem, co zawsze otwarty,
    i każdy może wejść,' - trochę to niefortunne i dwuznaczne bardzo, a chyba nie o to chodziło?
  • Aleksandraaa rok temu
    Rzeczywiście brzmi dwuznacznie, miałam na myśli bycie człowiekiem, który zawsze wyciąga rękę do ludzi, pomaga im wstać i pójść dalej
  • realista rok temu
    Aleksandraaa. > Bywam domem, co zawsze otwarty i każdy może wejść,
    schronienie znajdzie, ciepło na chwilę< .
    Do twojego stanu duchowego zawodu pasuje jak ulał mój moralitet ;
    "Miłość to nie bzykanie dla sportu kto wyżej czy dalej skoczy,
    ale świadomy wybór partnera na całe życie.
    To wzajemne duchowe oddanie się we wzajemnej więzi bez odstępstw i zdrady.
    Tak! Ja cię kocham i wszystko dla ciebie zrobię, bo bardzo cię lubię,
    ale „To” dopiero po ślubie .
    Jeżeli człowiek potrafi dochować w młodym wieku wstrzemięźliwości,
    to też dochowa w całym życiu wierności."
    A efekt jest taki z tej nauki , że chwalą ojca dzieci a dziadka wnuki i prawnuki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania