Caroline - rozdział 1

I

 

Siedemnastoletnia Caroline wracała do domu późnym wieczorem. Baa! Nocą. Mimo że ciemnym tunelem przechodziła tylko ona, to nie bała się ani trochę. Jej dom, a raczej dom jej rodziców stał niedaleko alei „Gwieździstej”, czyli zostało jej jeszcze jakieś dziesięć minut drogi. Wychodząc z tunelu zauważyła mężczyznę, który stał przed sklepem i rozmawiał przez telefon. „O czym można rozmawiać o tej porze... I to jeszcze na ulicy!”- Przemknęło przez myśl dziewczynie. Popatrzyła się na niego dziwnie i nagle doszło do niej coś czego spodziewała się najmniej. To był jej starszy brat- Marco.

-Eeee, Marco?- spytała nastolatka.

-Co ty tu robisz?!- Dziewiętnastolatek zareagował dość emocjonalnie.

-Byłam na spacerze.

-Zegarek ci się popsuł?!

-A co cię to obchodzi, sam się włóczysz po nocy.

-Jestem tu na pewno w pilniejszej sprawie niż ty.

-Nie jestem tego taka pewna! Zostanę z tobą i się przekonamy.

-Nie. Idź do domu Caroline. To nie są twoje sprawy, ok?

Obrażona dziewczyna obróciła się i weszła w ciemną uliczkę. Nie miała zamiaru pilnować starszego brata, ale była ciekawa. Tego nie dało się ukryć. „Jeszcze dowiem się o co chodzi”- pomyślała i stanęła przed drzwiami swojego domu. Chciała przekręcić klucz, ale drzwi jak nigdy były otwarte. Weszła do przedpokoju. Z racji tego, że była już późna noc postanowiła się nie witać z rodzicami, którzy przekonani o tym, że dzieci są w domu spokojnie spali. Nagle usłyszała krzyk, który dobiegał z łazienki na piętrze. Przerażona Caroline postanowiła biec do góry. To co zobaczyła wprawiło ją w osłupienie. Nad jej matką nachylał się morderca. Na twarzy miał maskę, a w prawej ręce trzymał pistolet. Nie zauważył dziewczyny. Nagle w całym domu rozległ się strzał. Co oznaczało tylko jedno. „Właśnie umarła moja mama”- pomyślała, a po jej oku spłynęła łza. Potem kolejne... I kolejne. Caroline była przerażona. Jej serce biło jak szalone. Słyszała też przyspieszony oddech mordercy. Nastolatka cicho przemknęła do sypialni rodziców. Ojca nie było. Przypuszczała, że zginął jak mama i w tym momencie z jej oczu popłynął potok łez. Nie czekała ani chwili dłużej i zapłakana wybiegła z domu. Wpadła prosto na brata. Przytuliła się do niego i zaczęła przeraźliwie szlochać. Marco odwzajemnił jej uścisk.

-Cichutko, Caroline... Siostrzyczko. Co się stało?- W jego tonie dało się dostrzec nutkę opiekuńczości. Nastolatka nie miała siły mówić. Marco zaproponował:

-Chodźmy do domu i wszystko mi opowiesz.

-Nie!- Krzyknęła dziewczyna.

-Dlaczego?- Zapytał chłopiec. Nastolatce udało się wykrztusić tylko trzy słowa:

-Rodzice zostali zamordowani.

-Co?! Czyli jednak już za późno... Marco usiadł na ławce i schował twarz w dłoniach.

-O czym ty mówisz? Na co jest za późno?! Marco!- Szlochała siostra.

-To jest mafia, Caroline. Jesteś za młoda. Nie zrozumiesz w co się zamieszałem.- Szlochał chłopak.- To, to... Jest strasznie skomplikowane.

-Musimy iść na policję i trzeba ich o wszystkim poinformować.- Po twarzy dziewczyny spływały zafarbowane od tuszu na czarno łzy.

-Nie, Caroline. Wtedy mnie zamkną. Trzeba schować ciała rodziców. To zróbmy najpierw. Potem... Potem wrócimy do domu i się spakujemy. Musimy uciekać, rozumiesz?- Głos Marco się łamał. Caroline nie wierzyła, że to jest prawda. Spojrzała w niebo, które było jeszcze dosyć ciemne. „Boże... Jak ja sobie poradzę?!”- Wszystko krzyczało w dziewczynie.

-Chodźmy. Wszystko musi odbyć się przed świtem. Rozumiesz?

Caroline pokiwała głową, lecz w rzeczywistości niczego nie rozumiała. Totalna pustka, pomieszana z rozpaczą... Chciałaby przytulić się teraz do mamy...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tynina 22.08.2014
    Ciekawe ;)
    Tylko taka mała rada : Jeśli zamieszczasz w tekście myśli jakiegoś bohatera to albo pisz je po myślniku albo w cudzysłowie.
  • *Zuza* 23.08.2014
    Dzięki za radę, w sumie pisałam w cudzysłowie, ale chyba źle się skopiował... :) Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania