cd. NDMW - "Wybieram jeszcze raz" (07)

Nie wiedziałam czemu, ale bardzo denerwowałam się tym spotkaniem. Niby nic specjalnego- umówiliśmy się z Michelle i Liamem w przydrożnym barze na frytki i jakieś piwo. Może byłam zdenerwowana, bo za nic nie mogłam zrozumieć dziwnych obiekcji Lucasa co do mojej koleżanki. Przed tym spotkaniem marudził więcej, niż ja za każdym razem podczas „tych dni” w każdym miesiącu. Naprawdę musiałam się naprosić, żeby przestał się zachowywać jak pięciolatek i był sobą. W końcu się zgodził, parskając. Ta sytuacja była naprawdę dziwna. Czyżby naprawdę aż tak nie lubił poznawać obcych?

Bar był blisko, więc przeszliśmy się piechotą. Było już zimno, dlatego z ulgą chowałam się przed wiatrem w szerokich ramionach Lucasa.

- To jedna z zalet posiadania wysokiego chłopaka – wymamrotałam z ustami wciśniętymi w jego kurtkę.

- Czyli jaka?

- No wiesz- osłania cię przed wiatrem w zimę, przed upalnym słońcem w lato…

Zaśmiał się.

- Czyli mnie wykorzystujesz.

- Troszkę tak – przyznałam, patrząc, jak z każdym moim oddechem w powietrzu unosi się para. – Też paliłeś w ten sposób papierosy, kiedy byłeś dzieckiem? – spytałam, wydmuchując powietrze przed siebie.

- Tak – przyznał Lucas. – W dodatku zawsze robiłem taką przemądrzałą minę, żeby inni wiedzieli, że wiem co to znaczy palić papierosy.

Parsknęłam śmiechem. Dochodziliśmy już do baru i zauważyłam, że Lucas znacznie spoważniał. Nie podobało mi się to ani trochę. Zatrzymałam go przed wejściem.

- Lucas… będziesz miły, prawda? – spytałam błagalnie, patrząc mu w oczy. – To naprawdę dla mnie bardzo ważne…

Zawahał się, ale tylko przez chwilę. Uśmiechnął się tak, jak lubiłam- nie złośliwie, tylko czule- i pocałował mnie mocno. Było mi tak zimno, że praktycznie nie poczułam jego warg.

- Obiecuję, że będę grzeczny.

Odetchnęłam z ulgą, wzniecając tym samym ostatni obłoczek pary z moich ust i pchnęliśmy ciężkie drzwi do baru. Od razu owionęło nas ciepło i zapach frytek, zapiekanek i innych tego typu wyrobów. Mój żołądek od razu głośno zaburczał. Ja jednak cierpliwie pozwoliłam, żeby Lucas zsunął kurtkę z moich ramion i zaczekałam, aż zawiesi swoją i moją na wieszaku, wypatrując w międzyczasie Michelle i Liama. Dostrzegłam ich na samym końcu baru.

- Chodź – złapałam Lucasa za rękę i pociągnęłam go w ich stronę. Szedł za mną, choć z pewnym oporem.

- Cześć! – wykrzyczałam z radością, jeszcze zanim zdążyliśmy się zbliżyć do stolika. Michelle, jak to Michelle, od razu wyskoczyła zza blatu i ruszyła w naszą stronę, przywołując na twarz uśmiech. Miałam jednak wrażenie, że jej wargi drżały.

- Cześć – powtórzyłam, przytulając ją. – Poznajcie się. Michelle, to mój chłopak Lucas. Lucas, moja wybawczyni Michelle, która wprowadziła mnie w zaczarowany świat obuwia – dokonałam przedstawienia, a Michelle parsknęła śmiechem, wyciągając rękę w stronę Lucasa. Ruszyliśmy do stolika, gdzie samotnie czekał na nas Liam, a ja szepnęłam do Michelle: - Hej, wszystko w porządku? Wydajesz się jakaś blada – zauważyłam zmartwiona. – Jesteś chora?

- Nie, no co ty. Wszystko jest ok – odszepnęła z uśmiechem i uwierzyłam jej.

Michelle przedstawiła sobie Liama i Lucasa, którzy wymienili typowy „męski” uścisk dłoni. Zaczęliśmy przeglądać menu, chociaż propozycji nie było za dużo- no, ale w końcu byliśmy w barze, a nie w pięciogwiazdkowej restauracji. Po chwili przyniesiono nam zamówione napoje. Na razie sytuację oceniałam na średnią- tylko ja i Michelle zakłócałyśmy ciszę. Lucas i Liam milczeli jak zaklęci. Zrozpaczona, zastanawiałam się, jak mogłabym to zmienić. Pomyślałam, że może warto byłoby zostawić ich na chwilę samych, może to by pomogło.

- Idziemy do łazienki? – spytałam Michelle z porozumiewawczym uśmiechem. Chyba myślała o tym samym, co ja, bo od razu wstała i skinęła głową.

- Właściwie czemu baby zawsze chodzą do łazienki razem? – spytał Liam, bardziej siebie, niż nas. – Nigdy tego nie zrozumiem.

- Musiałbyś być „babą”, kochanie – zachichotała Michelle, po czym wzięła mnie pod rękę i zaczęłyśmy odchodzić. W panującym wokół zgiełku zdołałam usłyszeć ciche chrząknięcie i ponownie głos Liama:

-No to… hm… jaki masz samochód?

Razem z Michelle zaśmiałyśmy się, a ja w duchu już cieszyłam się, że jednak któryś z nich przełamał te pierwsze lody. Żałowałam tylko, że nie był to Lucas.

- No niezły ten twój Lucas – Michelle obróciła się do mnie z uśmiechem. – Wszystko jest już dobrze między wami?

- Tak – przyznałam, przeglądając się w lustrze i uśmiechając się do własnego odbicia. – Naprawdę mam nadzieję, że zgodzi się na waszą propozycję. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym jechać.

- Wiem. W końcu z jakiegoś powodu musiałam cię zaprosić – Michelle przeczesała dłonią włosy.

- Nie mam pojęcia, dlaczego Lucas tak się opiera – nachmurzyłam się. – Myślisz, że jak posiedzimy tu jeszcze parę minut, to zastaniemy potem naszych mężczyzn w głębokiej przyjaźni?

Michelle parsknęła śmiechem.

- Daję im jeszcze trzy.

Wyszłyśmy z toalety dokładnie po trzech minutach i już z daleka zobaczyłyśmy Lucasa i Liama pogrążonych w rozmowie. Michelle ścisnęła moją dłoń.

- A nie mówiłam?

Wróciłyśmy do stolika i zostałyśmy ledwo zauważone. Docierały do mnie takie słowa jak „przebieg”, „komora wstępna” i „świeca żarowa”, tak więc wolałam się w to nie wtrącać. Przynieśli nam jedzenie i zabraliśmy się wszyscy za konsumpcję. Cieszyłam się, bo atmosfera była wyraźnie luźniejsza, a ja wreszcie miałam jedzenie w żołądku.

Wreszcie Michelle poruszyła główny temat:

- To jak robimy z tym sylwestrem?

Lucas wyraźnie się spiął, więc pospieszyłam z odpowiedzią:

- Ja jestem jak najbardziej za. A wy możecie o samochodach gadać wszędzie – szturchnęłam Lucasa.

- Taka okazja może się nie powtórzyć – dodała Michelle. – A tak to mamy zagwarantowaną świetną zabawę w bikini, z drinkami… podobno ma być też jakaś impreza, konkursy, a wy – tu spojrzała nieco złośliwie na chłopaków – tak jak mówi Carly, możecie sobie kontynuować rozmowy o samochodach w jacuzzi, podczas gdy my będziemy wyrywały innych przystojniaków.

Roześmiałam się głośno, a Lucas zrobił kwaśną minę. Szturchnęłam go ponownie, żeby się opanował.

- Proszę… - szepnęłam do niego, a on spojrzał na mnie i westchnął głęboko.

- Dobra. Jedziemy.

Zapiszczałam w duchu z radości, a on uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym nachylił się i szepnął:

- Ale wkładasz kostium kąpielowy po babci. Ani mi się waż zakładać czegoś skąpego. A w domu wynagrodzisz mi to całe spotkanie.

Poczułam przyjemne dreszcze na całym ciele i pocałowałam go w policzek.

Nie doczekałam się jednak wynagradzania. Nasze spotkanie przedłużyło się niemiłosiernie- nie żebym narzekała, bo świetnie dogadywałam się z Michelle, Liama też polubiłam. Niestety Lucas zamawiał coraz więcej piw różnego rodzaju. Pod koniec wesoło bełkotał, co tylko mu przyszło na myśl. Byłam odrobinę przerażona, bo niby nie był całkowicie pijany, ale jeszcze nie widziałam go w takim stanie. Aż poprosiłam Michelle i Liama, by nas odprowadzili, bo Lucas co chwilę zbaczał z drogi albo zaczynał się śmiać na całą ulicę.

Jakoś dotargałam go do jego mieszkania i zaczęłam szukać kluczy w jego kieszeniach.

- Kotku, ale tak na korytarzu? – wybełkotał z uśmiechem.

- Cicho – upomniałam go. – Szukam tylko kluczy.

- Tylko? – powtórzył. – A może szukasz małego Lucasa… to znaczy, nie takiego małego…

Wzniosłam oczy ku sufitowi, nieudolnie próbując nie parsknąć śmiechem.

- Tak, tak. O tym porozmawiamy jutro – wepchnęłam go delikatnie do jego mieszkania. – Chodź, pomogę ci się położyć.

- Połóż się ze mną – wydyszał, kiedy zaprowadziłam go do jego pokoju.

- Nie dziś – odpowiedziałam łagodnie.

- Ale dlaczego? – jęczał, kiedy zdejmowałam z niego po kolei ubrania.

- Bo śmierdzisz piwem – skrzywiłam się.

- Wcale nie – oburzył się, ale oczy już mu się zamykały. Położył się na prześcieradle, a ja okryłam go kołdrą i cmoknęłam w policzek.

- Przyjdę jutro. Dobranoc.

- Mmm… dobranoc… - wymamrotał, mając oczy na wpół otwarte. Miałam już odejść, kiedy usłyszałam jeszcze senne, ale wciąż wyraźne: - Kocham cię…

Wytrzeszczyłam oczy i prawie się przewróciłam, nie wiedziałam tylko, czy potknęłam się o własne nogi, czy o coś leżącego na podłodze. Przez chwilę zastanawiałam się, czy naprawdę usłyszałam to, co właśnie usłyszałam… tak długo milczałam, że w końcu zorientowałam się, że Lucas zasnął, a ja nie odpowiedziałam nic.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • nagisa-chan 01.04.2016
    Ah tylko wy dajcie mi powody żeby mi się buzia nie zamykała *O*
  • Billie 01.04.2016
    Z każdą kolejną częścią coraz bardziej mnie ciekawi, co będzie nie tak :D :D Wielka 5 :) Przyjemnie się czytało :)
  • Kociara 01.04.2016
    Potrzebuję ciągu dalszego!
  • Kociara 01.04.2016
    Napisałam taki piękny komentarz a wyświetliło się jedno zdanie :(
    To było tak : potrzebuje ciągu dalszego. Uzależniłam się chociaż dopiero dziś znalazłam tą stronę. Pisz kobieto bo jesteś w tym cudowna. A te wyznanie po pijaku... Przeslodkie.. Kiedy następny?
  • candy 02.04.2016
    Kochane bardzo wam dziękuję za te komentarze!
  • candy 02.04.2016
    No pięknie, mój komentarz też ucięło. Kociara, dopiero wracam z imprezy ale jak tylko się wyśpię, to daję następny :D jest mi przeokropnie miło że tak Ci się podobają moje wypociny :D
  • Kociara 02.04.2016
    Candy ja kocham czytać książki a to nadaje się na książkę :D czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
  • KarolaKorman 03.04.2016
    Wyznanie było zaskakujące, ale słodkie jak miód, 5 :)
  • Iskierka 23.04.2016
    Okay, więc to chyba nie to. Nie spekuluję i idę czytać dalej
  • Neli 13.06.2016
    Słodka końcówka! W tym wieku kiedyś spodziewano się dzieci, a dziś myśli się o imprezach i przelotnych przygodach. Trzymam kciuki za Carly i Lusasa! 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania