cd. NDMW - "Wybieram jeszcze raz" (32)

- Co? – zapytałam głupio, wytrzeszczając oczy.

- To, co słyszysz – Dorian wzruszył bezradnie ramionami. – Jestem bezpłodny, dlatego nie musiałem się zabezpieczać. Nie wiem, z kim jesteś w ciąży, ale na pewno nie ze mną.

Stałam tam jak wryta, a Dorian uśmiechnął się półgębkiem i powiedział:

- No to… gratulacje?

Odwróciłam się i bez słowa odeszłam, dalej będąc w kompletnym szoku. Zanim odjechałam, musiałam jeszcze chwilę posiedzieć i uspokoić myśli.

Sytuacja odrobinę się zmieniła. Dorian był bezpłodny… a to oznaczało, że moja ciąża trwała już od jakiegoś czasu, a ojcem mojego dziecka wcale nie był Dorian, tylko Lucas. Na chwilę obecną sama nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.

Jak miałam mu to powiedzieć? Co w ogóle miałam teraz zrobić?

Bardzo powoli przeniosłam wzrok na mój brzuch i stwierdziłam, że w tym całym chaosie poniekąd o nim zapomniałam- zapomniałam o tym, że tam w środku ktoś był. Jeszcze pewnie wielkości główki od szpilki, ale był. Pogłaskałam się po brzuchu i szepnęłam:

- Cześć. Tu mamusia – poczułam się bardzo głupio, przemawiając do własnego brzucha w pustym samochodzie, ale ciągnęłam dalej: - Wiem, że mnie nie słyszysz, ale nie mam teraz nikogo do pogadania, a zaraz oszaleję. Już odkryłam, kto jest twoim ojcem i sama nie wiem, czy mi się to podoba. Twój tatuś to niezły facet – włożyłam kluczyki do stacyjki i przekręciłam. – A mamusia jeszcze nie wie, jak ma to wszystko rozegrać.

Miałam jedynie nadzieję, że Kate coś wymyśli. Zrelacjonowałam jej moją krótką, acz szokującą rozmowę z Dorianem i jej również opadła szczęka.

- Czyli… - zaczęła.

- Czyli to Lucas jest ojcem – przerwałam jej, oddychając gwałtownie. Przy powiedzeniu tego na głos niestety wcale nie stało się to łatwiejsze do zniesienia.

- Kiedy to się stało?

Wzruszyłam ramionami.

- Pewnie wtedy, gdy byliśmy u moich rodziców. Tak sądzę. Wtedy był ostatni raz…

- I też bez niczego? – Kate spojrzała na mnie badawczo.

- Jasne, że „z czymś” – oburzyłam się. – Nie jestem aż taką idiotką. Widocznie nie zadziałało – westchnęłam, zerkając na mój brzuch, jakbym się spodziewała, że przez te kilkanaście minut zdążył już urosnąć.

- Więc co teraz zamierzasz zrobić? – zapytała Kate, wyciągając przekąski Szczęściarza i sypiąc psu do miski. Ja siedziałam przy stole i patrzyłam na nią bezradnie.

- Prawdę mówiąc, myślałam, że ty coś wymyślisz - przyznałam.

- Jak dla mnie sprawa jest oczywista – powiedziała Kate, wstając z klęczek i siadając naprzeciwko mnie. – Powiedzieć Lucasowi o ciąży, Michelle wysłać na drugi koniec świata bez żadnego bagażu podręcznego, żeby nie mogła przeżyć, a potem zrobić mnie chrzestną.

Choć humor miałam naprawdę kiepski, parsknęłam śmiechem.

- Mówię serio. Musisz mu powiedzieć.

- Ale co, jeśli on się poczuje zobowiązany do tego, żeby ze mną zostać? – spytałam z lękiem, myśląc intensywnie. – Przecież już teraz nie chciał mi wierzyć, że to ja mówię prawdę, a nie Michelle.

- Ale potem chciał to naprawić – przypomniała mi Kate. – A ty z tego zrezygnowałaś.

- No tak, ale…

- Wiesz, jemu też jest trochę trudno. To, co wygadywała Michelle, to były niedorzeczne bzdury, a jak się patrzy na to z boku, to rzeczywiście ciężko w to uwierzyć. Musisz z nim szczerze porozmawiać, na spokojnie.

Przetrawiałam jej słowa w milczeniu, kiedy Kate dodała:

- Miałam ci to proponować już wcześniej, ale nie chciałam cię dodatkowo stresować. Okazało się, że jeśli zabierzemy jeszcze dwie osoby, to wszystko wyjdzie taniej – powiedziała, a ja spojrzałam na nią jak na kosmitę. – Mówię o naszym wyjeździe – sprostowała.

- I co, dalej chcesz, żebym z wami pojechała?

- Z Lucasem – dodała, a ja ponownie wytrzeszczyłam na nią oczy.

- Oszalałaś.

- Wcale nie – parsknęła, nieco urażona. – Rusz głową. Wakacje są tuż za pasem. Jeszcze nie będziesz w tak zaawansowanej ciąży, że nie będziesz mogła nawet wstać z łóżka. Nic nawet nie będzie jeszcze po tobie widać. Jeśli Lucas się zgodzi z nami pojechać, to po pierwsze, już nie będziesz musiała się martwić, że będziesz przyzwoitką… - zaczęła wyliczać na palcach. – A po drugie będziecie wreszcie mogli wszystko sobie wyjaśnić. Zawsze lepiej prowadzić szczere rozmowy przy drinkach na plaży, niż w zamkniętym mieszkaniu. No i nie będzie tam Michelle.

Im dłużej myślałam nad jej słowami, tym bardziej ten pomysł wydawał mi się nierealny… i jednocześnie cudowny. Momentalnie wyobraziłam sobie siebie i Lucasa na plaży, wygrzewających się na słońcu, pijących drinki- ja już bezalkoholowe- goniących się po piasku, rozmawiających do późna, wsłuchujących się w szum wody… przy okazji przypomniałam sobie też, co mówił w klubie- że do rzeczy do zrobienia można też dopisać seks na plaży. To wszystko zlało się w tak pociągającą mieszankę, że poczułam gwałtowną chęć, żeby się od razu na to zgodzić.

- Nie sądzę, żeby Lucas tego chciał – powiedziałam smutno. – Zresztą nie rozmawiałam z nim od ponad tygodnia.

- To zmień to – Kate ponownie wstała i zaczęła krzątać się po kuchni. – Jesteście dla siebie stworzeni, musicie tylko po prostu wreszcie się dogadać i wyjaśnić wszystkie niedomówienia. Ta oferta jest ważna jeszcze z tydzień, dlatego dobrze go wykorzystaj.

 

Nie mogłam w nocy spać, rozmyślając nad słowami Kate. Tak bardzo chciałam Lucasa, chciałam wakacje z nim, chciałam wreszcie wszystko sobie wyjaśnić i w końcu być z nim całkiem szczera. Nie mogłam sobie tego wyobrazić- głównie powiedzenia mu o ciąży- ale za bardzo pociągała mnie wizja wspólnego wyjazdu, żebym teraz stchórzyła. Musiałam wreszcie przestać chować głowę w piasek. Potem pomyślałam, że jeśli wkrótce czegoś nie zrobię, to moje miejsce z powrotem może zająć Michelle. Nawet nie wiedziałam, jak teraz wyglądała sytuacja z nią i z Lucasem. Przeraziło mnie to. Tak bardzo skupiłam się na swojej ciąży, że na jakiś czas kompletnie zapomniałam o Michelle. A jeśli on się z nią spotykał? A jeśli planował z nią choćby wspólny wyjazd? O nie! Musiałam szybko wybadać sytuację i jak dużą mam szansę na to, żeby Lucas zgodził się na moją propozycję. Nie miałam zielonego pojęcia, jak się do tego zabiorę. Nie miałam zielonego pojęcia, jak powiem mu o mojej ciąży i czy w ogóle to zrobię, ale jedno było pewne- nie mogłam teraz się wycofać i stracić Lucasa. Już zbyt wiele razy traciliśmy się nawzajem. Musiałam walczyć. Tym razem poszliśmy już za daleko. Już nie chodziło tylko o mnie- teraz chodziło też o to, czy moje dziecko będzie miało ojca.

Pogłaskałam się po brzuchu i szepnęłam w nicość:

- Trzymaj kciuki, dzieciątko. Mamusia idzie odzyskać tatusia.

 

Następnego dnia, naładowana pozytywną energią, w pierwszym odruchu chciałam sięgnąć po kawę, ale moja ręka zatrzymała się w połowie drogi. Nadal przyzwyczajałam się do myśli, że noszę w sobie nowe życie, ale musiałam zacząć uważać na to, co dostarczam swojemu żołądkowi. Westchnęłam i wyciągnęłam z szafki sokowirówkę, by po chwili zrobić sobie sok z marchewek, jabłek i pomarańczy. Wypiłam go duszkiem i przegryzłam bułką, układając jednocześnie w głowie mój nowy ciążowy jadłospis. Czułam się dziwnie nieswojo, ale już nie byłam tak załamana myślą, że jestem w ciąży. Nie umiałam tego opisać, ale to było tak, jakby kiełkujące we mnie dziecko dodało mi siły do walki o Lucasa. Teraz tworzyliśmy- lub tworzyłyśmy- jedną całość i czułam w sobie podwójne zdeterminowanie. Chciałam, żeby moje dziecko miało ojca. I chciałam, aby Lucas z powrotem był mój.

Nie miałam odwagi po prostu zapukać do niego pod byle jakim pretekstem, dlatego postanowiłam, że spróbuję złapać go na uczelni. Szczęście mi dopisało- zaraz po wejściu na stołówkę zlokalizowałam go siedzącego z Markiem. Wpatrywałam się w jego współlokatora wzrokiem, który pewnie mógł zabijać i powtarzałam w myślach „idź sobie”. Moje życzenie spełniło się- po chwili Mark zabrał swoją tacę i odszedł, a Lucas został sam. Czym prędzej ruszyłam w jego stronę.

- Cześć – przywitałam się niebo zbyt radośnie, bo Lucas aż spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. – Mogę usiąść?

- Jasne – przytaknął. Na dźwięk jego głosu serce mi zatrzepotało. Usiadłam i zobaczyłam, że Lucas dziwnym wzrokiem zlustrował zawartość mojej tacy: jabłko i butelkę wody.

- Widzę, że jesteś bardzo głodna – stwierdził z bladym uśmiechem.

- O tak – przytaknęłam, zdając sobie sprawę, że teraz muszę być wesoła za nas dwoje. – Co u ciebie słychać?

Wzruszył ramionami.

- Nic ciekawego.

W duchu westchnęłam. Znów zrobił się tak sztywny, tak nierozmowny, jak zawsze, gdy coś się między nami działo. Musiałam to zmienić.

- Wpadniesz do mnie dziś wieczorem? – wypaliłam nagle. Podniósł na mnie wzrok. – Kate gdzieś wychodzi i zostaję sama – zmyśliłam na poczekaniu. - Moglibyśmy porozmawiać i… - odchrząknęłam. – No. Porozmawiać – dokończyłam kulawo.

Uśmiechnął się na pozór słabo, ale gdzieś w rysach jego twarzy widziałam tę chytrość, ten błysk pewności siebie w jego oczach, który tak pokochałam.

- Niech będzie. Przyjdę. Nie mogę przecież pozwolić, żebyś siedziała sama w mieszkaniu.

Te słowa odrobinę mnie rozluźniły, a i sam Lucas zaczął chętniej ze mną rozmawiać. Gadaliśmy do końca przerwy na lunch i rozstaliśmy się z uśmiechami na twarzach. Miałam ochotę skakać z radości. Teraz została mi do zrobienia jeszcze tylko jedna rzecz- wygonienie Kate z mieszkania na cały wieczór.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Ewcia:D 26.04.2016
    Pierwsza! Ha ha ha :D już miałam pisać, czy dodasz dzisiaj, kiedy dodasz itp. itd. a tu niespodzianka aaaaaa! Super :D nareszcie WSZYSTKO sobie wytłumaczą ;) mam nadzieję, że dodasz dzisiaj jeszcze przynajmniej jedną ;)
  • candy 26.04.2016
    Codziennie dodaję, ale niestety tylko po jednym :D staram się pisać w miarę szybko, ale mam nawał obowiązków (maturalnych, pfe) i czasami się nie wyrabiam, więc musicie mi wybaczyć :*
  • Ewcia:D 26.04.2016
    To i tak świetnie, że dodajesz systematycznie ^^ (sorki, że piszę to osobno, a nie pod tamtym, ale nie umiem xD). Czekam na więcej i powodzonka w nauce ;)
  • Kociara 26.04.2016
    Jeśli nie jesteś zalogowana to nie możesz komentować komentarza
  • candy 26.04.2016
    spoko :D dziękuję, przyda się :D
  • Kociara 26.04.2016
    Uff nareszcie, mam nadzieję że ta energia Carly nie skończy się za szybko i się pogodzą :D
  • candy 26.04.2016
    oczywiście nie zdradzam, ale jutro uchylam rąbka tajemnicy :D
  • Kociara 26.04.2016
    candy uuu czekam z niecierpliwością :D
  • Nareszcie zrobiła coś mądrego! (Ale i tak mam ochotę jej strzelić za wcześniejsze xd)
  • Kociara 26.04.2016
    Marcepanowypotwor w ciąży jest, ma przeżyć xD
  • candy 26.04.2016
    haha właśnie :D
  • KarolaKorman 26.04.2016
    No to czekam do rozmowy wieczornej :) 5 :)
  • candy 26.04.2016
    dziękuję :D
  • nagisa-chan 29.04.2016
    Wołłłw Supcio :3 =-O *myszaście*
  • Billie 01.05.2016
    Łatwo poszło :) a serio już myślałam, że zdążył się pogodzić z Michelle... 5 :)
  • Lotta 16.05.2016
    "No to... Gratulacje?" śmiechłam na całego xD i te słodkie rozmowy z dzieckiem... 5 ;)
  • candy 16.05.2016
    Dziękuję :D wow, lecisz jak burza z tymi rozdziałami :*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania