Ceremonia chwiluni

Zamknięty jestem nie tylko dla siebie. Obiecujący początek jak zwykle. Potem wszystko

opada do rozmiaru karła. Tak jest zawsze. Na dworze panuje fatalna akustyka, więc siedzę

w domu. Bo kąśliwy wiatr plącze w węzły malownicze komunały, zmienne jego kierunki

tworzą wielki kołtun, aż po horyzont w szczepionego implantu.

 

Tak naprawdę też jestem zmienny. Odwracam oczy od ludzkich zmartwień i innych

skojarzeń. Bo skończyła się era omdleń i wzruszeń. Miłość, to temat oklepany jak łysa

kobyła. Zakładam kamizelkę ochronną przed strzałą Amora, by nie dosięgła mnie pieśń

liryczna i forma. Ileż można!

 

- Moja kobieta chodzi zazwyczaj w długiej sukni w kwiaty i nosi tęczową, płócienną

torbę. (wiadomość o nieobowiązującej przyswajalności)

 

Wypełnia się wąska i szczególna część afiszowania.

Absolutnie wykluczam jakiekolwiek wyrafinowanie, śmiało mogę odłożyć uśmieszek

ad acta. Stawiam tylko ozdobniki i niemal posługuję się językiem migowym. Jak zatem

ożywić jego martwicę?

 

Mam w swoim zasobie wiele postaci fikcyjnych. Z niektórych korzystam, a inne przypłyną

z latami świetlnymi. Pojedyncze cienie już mnożą się na chodnikach i asfalcie.

Gdy wstanie słońce, Kronos połknie moje szlachetne kruszce wyobraźni, oraz protezy

wyciosane z gryzmołów i teksty wygładzane po wielu poprawkach.

Całe moje istnienie.

 

Zamykam z trzaskiem całą trwałość, aż kurz sypie się po szczebelkach wariackiej pułapki.

Znów nie będzie miał dostęp zewnętrzny świat. Najlepiej usiąść w kamiennym kręgu

i poczekać do następnego stulecia. Zostawić wymyślone pejzaże, stare czarno-białe

zdjęcia i sceny epizodyczne.

Wystawię się za okno, może skruszeje moja nadwrażliwość i pokraczne myśli-istoty.

Zadałem sobie trud ukazania człowieka w formie relaksacyjnej i takiej sobie.

 

Może najlepiej być tylko dla siebie.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania