„Wnet, podeszła do”
Wtem od ich stolika podeszła…
„że w pewnym momencie Matthew poczuł się tak zakłopotany, że”
Albo jedno że na iż, albo: poczuł się na tyle zakłopotany, by odwrócić
„Czemu rozmawiasz o mnie z jakąś obcą babą?! Niepełnosprawność to taki ciekawy temat?!”
Ta wypowiedź jest dziwna. Przecież Samanta ani słowem nie zająknęła się o jego kalectwie, dlaczego więc tak nerwowo zareagował? Zrozumiałem to tak, że Matt wspomniał, że ma młodszego kuzyna. Czy mówił, że to kaleka? Nie wiadomo, ale Steve od razu przyjął, że właśnie o ty opowiadał. Przewrażliwiony jakiś – ale to ok., tylko dlaczego Matt go nie zgasił, a zamiast tego się tłumaczy.
„raz złapał go na, tak”
Złapał ojca na tak
Przecinki do poprawki, jak zwykle ?
Początek rozdziału super, o to mi właśnie chodziło, jak wspominałem, żeby otoczenie też „zagrało” w tym opowiadaniu. Taki detal, ciekawostka, że aż chce się od razu wygooglać Lenina w Seattle, żeby sprawdzić co to za pomnik i jak się tam znalazł.
Akcja się zagęszcza, tamy kłamstwa zaczynają puszczać i prawda wkrótce wszystko zaleje jak lawa. Ciekawe, kto przetrwa zderzenie z nią.
Reakcja Seve'a, to bez wątpienia przewrażliwienie. Samantha widziała go pierwszy raz na oczy i dziwnym trafem, doskonale wiedziała, że to kuzyn Matthew. Chłopiec z góry założył, że mówiąc jej o nim, siłą rzeczy wspomniał o niepełnosprawności, dlatego Samantha bezbłędnie uznała, że chłopiec na wózku musi być tym kuzynem, o którym rozmawiali (a przecież równie dobrze mógłby być kolegą, czy sąsiadem). Fakt, Matthew przedstawił go z imienia, lecz raczej mało prawdopodobne, że po tak długim czasie Samantha pamiętałaby o jakimś tam kuzynie Steve'ie... a, że był niepełnosprawny, to od razu skojarzyła. Zależy mi, aby podkreślić, czasem nieracjonalne zachowanie Steve'a, który na pewno odegra w opowieści ważną rolę :)
sunshine28 - teraz jak to wytłumaczyłaś to wszystko jest jasne :) Może warto dodać zdanie lub dwa w samym opowiadaniu, żeby było tak klarownie, jak tu w komentarzu przedstawiasz.
Komentarze (3)
Wtem od ich stolika podeszła…
„że w pewnym momencie Matthew poczuł się tak zakłopotany, że”
Albo jedno że na iż, albo: poczuł się na tyle zakłopotany, by odwrócić
„Czemu rozmawiasz o mnie z jakąś obcą babą?! Niepełnosprawność to taki ciekawy temat?!”
Ta wypowiedź jest dziwna. Przecież Samanta ani słowem nie zająknęła się o jego kalectwie, dlaczego więc tak nerwowo zareagował? Zrozumiałem to tak, że Matt wspomniał, że ma młodszego kuzyna. Czy mówił, że to kaleka? Nie wiadomo, ale Steve od razu przyjął, że właśnie o ty opowiadał. Przewrażliwiony jakiś – ale to ok., tylko dlaczego Matt go nie zgasił, a zamiast tego się tłumaczy.
„raz złapał go na, tak”
Złapał ojca na tak
Przecinki do poprawki, jak zwykle ?
Początek rozdziału super, o to mi właśnie chodziło, jak wspominałem, żeby otoczenie też „zagrało” w tym opowiadaniu. Taki detal, ciekawostka, że aż chce się od razu wygooglać Lenina w Seattle, żeby sprawdzić co to za pomnik i jak się tam znalazł.
Akcja się zagęszcza, tamy kłamstwa zaczynają puszczać i prawda wkrótce wszystko zaleje jak lawa. Ciekawe, kto przetrwa zderzenie z nią.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania